Nakarmili bezdomnego kota, który kręcił się po posesji. Nawet nie przypuszczali, w co dali się wpakować
Bezdomna kotka wybrała sobie ich posiadłość. Codziennie kręciła się po okolicy, prosząc o jedzenie i łasząc się do każdej napotkanej osoby, zaś wieczorami w tajemniczy sposób znikała. W końcu mieszkańcy kompleksu postanowili za nią pójść i wówczas wszystko nabrało sensu - na zwierzęciu spoczywała odpowiedzialność za niesamodzielne maluchy. Myśleli już, że wszystko zrozumieli, kiedy… kotka znów zniknęła, zostawiając cały rozgardiasz na ich głowie. Nawet nie przypuszczali, w co dali się wpakować.
Bezdomna kotka co noc znikała pod przyczepą. W końcu zrozumieli, co się dzieje
Nieopodal posesji zauważono bezdomnego kota, który błąkał się i prosił o jedzenie. Właściciele opiekowali się nim, jak tylko mogli. Byli na każde zawołanie, zapewniając mu karmę i świeżą wodę. Na tym jednak się nie skończyło. Dobrzy Samarytanie nie wiedzieli jeszcze, w co nieświadomie się wkopali.
Kiedy poszli za kotem do przyczepi kempingowej, gdzie często widzieli, że kot znikał, dokonali zaskakującego odkrycia. Zwierzę nie ukrywało się tam samo, miało towarzystwo. Pięcioro kociąt czekało, aż ich mama wróci z całodziennego polowania.
Dopiero co zaczynał swoje życie. Turyści zamęczyli małego delfinka, każdy chciał mieć z nim zdjęcieKiedy po raz kolejny spojrzeli, nie znaleźli piątki kociąt. Byli zaskoczeni
Niestety okazało się, że kotka nie była przykładną mamą. Minęło kilka tygodni, odkąd odkryli kocięta, a bezdomny mruczek przestał pojawiać się w okolicy. Kotka przepadła i zostawiła dzieci pod przyczepą kempingową. Zdesperowane kocięta były na tyle duże, że próbowały żyć na własną łapę. Podjęły pierwsze próby polowania, choć nieskutecznie.
Właściciele posesji wiedzieli, że nie poradzą sobie z tym wyzwaniem samemu. Musieli zwrócić się po pomoc do innych miłośników mruczków, którzy zabezpieczyliby gromadkę. Schronisko dla kotów Coastal Bend Cat Rescue pomogło w zajęciem się maleństwami. Ku ich zaskoczeniu, zamiast deklarowanych pięciorga kociąt na miejscu zastali… siódemkę. Najwyraźniej w trakcie pierwszego liczenia niektóre kociaki z miotu się zagubiły.
Rodzeństwo chętnie wychodziło z kryjówki, żeby pobawić się na podwórku. Posesję traktowali jak prywatny plac zabaw. W międzyczasie znalazło się miejsce w domu zastępczym.
– Gdy tylko w przyszłym tygodniu otworzymy nowy dom zastępczy, powiadomiliśmy znalazców i ustaliliśmy termin przyjęcia – mówi Mary Huckabee, wolontariuszka Coastal Bend Cat Rescue (CBCR).
Kociaki miały iście królewskie warunki w domu zastępczym. Każdy z rodzeństwa był wyjątkowy
Ostatecznie w miocie odnotowano sześcioro czarnych kociąt i jednego rudego, pręgowanego rodzynka. Poza jednym odmieńcem, kociaki były nie do odróżnienia. Na ich szyi musiały znajdować się różnobarwne obroże, żeby przypadkiem ich ze sobą nie pomylić. Po jakimś czasie rodzice zastępczy zorientowali się, że mimo fizycznego podobieństwa, rodzeństwo bardzo się różni. Każdy mruczek miał wyjątkowy charakter i dawał o tym głośno znać.
Ed Earl, Sally Mae, Cletus, Ellie Mae, Billy Bob, Skeeter i Daisy Mae zostali wykąpani i odrobaczeni. Porządnie ich nakarmiono i trzymano w klimatyzowanym pomieszczeniu. Cała siódemka rosła jak na drożdżach.
Mimo wczesnego dzieciństwa spędzonego na zewnątrz, kocięta szybko przyzwyczaiły się do życia w domowych warunkach. Radośnie biegają po pokojach i wspinają się wszędzie, gdzie dosięgną ich łapki.
– Są niezwykle słodkie i milutkie, żądne przygód i już uciekają z wybiegu – dzieli się Mary.
Psotne kociaki uwielbiają być w centrum uwagi. Kiedy nie ganiają się nawzajem, próbują zaskarbić sobie sympatię zastępczych rodziców, tuląc się do nich i obsypując całusami. Chór mruczenia towarzyszy im wszędzie, gdzie tylko pójdą.
– Te dzieci będą przebywać w rodzinie zastępczej przez kilka tygodni, dopóki nie będą gotowe do adopcji. Zdecydowanie trafiły na górę złota, lądując w domu zastępczym. Odtąd będą wieść luksusowe życie - zapewnia ich opiekunka.
Źródło: lovemeow.com