Bezdomny kot puka do drzwi i czeka aż ktoś się zlituje. Potrzebuje czegoś więcej niż tylko pełna miska
Pewna rodzina z Highland Park w Kalifornii usłyszała ciche pukanie do drzwi. Byli zaskoczeni, gdyż nie spodziewała się wizyty znajomych czy sąsiadów. Strudzonym wędrowcem okazał się bezpański kocurek, który nie miał nikogo innego na świecie, do kogo mógłby zwrócić się po ratunek. Ciało zwierzęcia pokrywały stare, zabliźnione już rany, a w zaropiałych oczach skrywała się bezradność i rozpacz.
Historia kotka, który puka w oszklone drzwi domu pewnej rodziny, niewątpliwie chwyta za serce. Chociaż dotąd zwierzak usilnie próbował radzić sobie w pojedynkę, nie zdając się na łaskę bądź niełaskę człowieka, tuż przed Bożym Narodzeniem znalazł się na skraju wytrzymałości.
Bezdomny kocurek poprosił rodzinę o pomoc
Futrzak w typie kota syjamskiego pojawił się przed domem amerykańskiej rodziny, która dotychczas opiekowała się innym bezpańskim zwierzakiem z sąsiedztwa. Być może podświadomie wyczuwał, iż i jemu nie odmówią pełnowartościowego posiłku i bezpiecznego schronienia.
Z czasem znajdka stała się stałym bywalcem podwórka, aczkolwiek przy każdej wizycie zwierzak miał coraz więcej obrażeń. Już wtedy domownikom rzuciło się w oczy sympatyczne usposobienia mruczka, które przebijało się spod poranionego ciałka. Nawet jako bezpański i odtrącony kot miał sporo do zaoferowania, mimo iż jego wygląd mógł odstraszać.
Tak Polacy spędzają majówkę. Wycieńczone konie ciągną przepełnione bryczki, turystów nie odstrasza nawet cenaKoci dzikus o gołębim sercu
Rodzina nie miała wątpliwości, iż mruczek powinien niezwłocznie odwiedzić klinikę weterynaryjną, dlatego po pomoc zwrócili się do lokalnej ratowniczki zwierząt Carli Robinson. Kobieta zdzwoniła się z inną aktywistką i postanowiły wspólnie zastawić sidła na dzikuska. Po przybyciu na miejsce rozstawienie klatki z wbudowaną zapadką okazało się zbyteczne, gdyż kociak nie stawiał oporu.
Mruczek nie tylko pozwolił na wzięcie się na ręce, ale też nie wykazywał ani cienia agresji przy umieszczeniu go w transporterze. Ratowniczki zdawały sobie sprawę, iż cierpienie, jakiego doświadczył na ulicy, odcisnęły trwałe piętno w jego duszy. Potrzebował czegoś więcej niż tylko pełnej miski i posłania - miał ogromne pragnienie bycia adoptowanym i marzył o osobie, która pokocha go bezwarunkową i bezgraniczną miłością.
"Nigdy nie oceniaj po wyglądzie. Bogate serce może ukrywać się pod nędznym płaszczem"
W nawiązaniu do mlecznego odcienia futerka zwierzak został nazwany Horchata, jak jeden z najpopularniejszych w Hiszpanii napojów chłodzących. Po odbyciu wizyty u lekarza weterynarii zwierzak, gdzie zadbano o jego odrobaczenie i odpchlenie, został umieszczony w domu tymczasowym w Los Angeles. Niestety, uzyskał on pozytywny wynik testu na FIV - wirus nabytego niedoboru immunologicznego, na co cierpi wiele bezpańskich kotów, które dużo czas przebywają na ulicach.
O dobro Horchaty zadbała organizacja Boomer's Buddies Rescue, a należąca do niej wolontariuszka Catherine powitała go pod swoim dachem z otwartymi ramionami.
Krótko po przeprowadzce do zastępczego domu Horchata zmienił się z doświadczonego życiem twardziela w kanapowego przytulasa. Nic nie czyni go szczęśliwszym niż przebywanie ze swoimi ludźmi, a noszenie na rękach jak dziecko sprawia mu najwięcej przyjemności. Jest w stałej gotowości do przytulania.
- Już po godzinie wtulał się w pierś swojej zastępczej mamy i z każdym dniem stawał się coraz słodszy - wspomina przedstawicielka organizacji pro-zwierzęcej w rozmowie z portalem “LoveMeow”.
Podczas gdy Horchata rozkoszuje się błogim spokojem i chłonie miłość całym sobą, ratownicy zwierząt mają nadzieję, iż niedługo zagrzeje na czyichś kolanach na stałe. Tego mu życzymy z całego serca!
Źródło: LoveMeow.com, instagram/animalsfirst.la