Lekarze nigdy wcześniej nie widzieli błękitnego psa. Jedno spojrzenie i już wiedzieli, kto jest winny
Kiedy personel kliniki weterynaryjnej usłyszał, że ich pacjentem będzie niebieski pies, osłupieli. Myśleli, że ktoś robi sobie z nich żarty. Widzieli psy z niebieskim językiem lub niebieskimi oczami, ale pies o niebieskim futrze był niespotykany w przyrodzie. Sytuację zrozumieli dopiero, kiedy na własne oczy zobaczyli czworonożnego pacjenta. Od razu wiedzieli, co mu się stało.
Do kliniki przyszedł niebieski pies. Weterynarze byli skonsternowani
Do kliniki weterynaryjnej na Wyspach Galapagos zawitał nietypowy pacjent. Wprawił cały personel w zdumienie. Powodem zdziwienia lekarzy nie było to, co mu dolegało, a to, jak wyglądał.
– Wolontariusz przyszedł z dziwną miną, mówiąc, że na zewnątrz czeka błękitny szczeniak. Weterynarze nie do końca wiedzieli, co miała na myśli… Szczenię z niebieskim językiem? Niebieskimi oczami? A może nowy rodzaj psa? I wtedy wszyscy wyszli, żeby zobaczyć psa, który był… pomalowany na błękitno – napisali na Facebooku Darwin Animal Doctors.
Psie przedszkole - czy warto? Jak wybrać najlepszą szkółkę dla psa? Jedna rzecz z miejsca dyskwalifikujeLekarze przezywali go Smerf. Niebieskie futro było wynikiem niewinnej zabawy
– Taylor najwyraźniej bawiła się wiadrem niebieskiej farby, zanim właścicielka znalazła ją pokrytą błękitem i wymiotującą farbą – powiedział Tod Emko z Darwin Animal Doctors. – A zatem, mimo że szczeniak wabił się Taylor, w klinice nazywano go Smerf.
Mimo że wyglądała zabawnie, sunia musiała się mierzyć z negatywnymi konsekwencjami zabawy farbą. Właściciele zgłosili się z Taylor do weterynarza nie przez jej kolor sierści, a przez jej zdrowie. Od czasy zabawy nie miała apetytu.
– Smerf przyszła do nas dwa dni po incydencie z niebieską farbą, co było niepokojące, bo przez te dwa dni nadal wymiotowała błękitną farbą. Nikt nie był pewien, jaka to była farba, ale zgodnie z intuicją, jedzenie farby nigdy nie kończy się dobrze.
Toksyczna farba zatruwała organizm psa
– Rodzina Smerfa myła ją kilka razy szamponem dla psów – dodał Emko. – Jednakże, mimo że pierwszym instynktem ludzi jest zdrapanie farby, zaleciliśmy właścicielowi tego nie robić, a jedynie delikatnie ją umyć i powtórzyć prysznice tyle razy, ile tylko potrzeba, żeby wszystko zeszło i znów wyglądała jak husky.
Właściciel uzbroił się w cierpliwość. Próbował doprowadzić sunię do normalności, wielokrotnie kąpiąc ją i dając zalecane leki. Po kilku dniach wrócił do kliniki na wizytę kontrolną i wyglądało na to, że Taylor znowu była sobą.
Jej szybka rekonwalescencja wprawiła w zdumienie medyków. Było widać, że właścicielowi zależało na zdrowiu suni, a incydent z farbą nie był spowodowany zaniedbaniem, a jedynie chwilą nieuwagi.
– Badanie fizykalne zdała śpiewająco. Personel zaczął robić sobie zdjęcia z cudownym dzieckiem – powiedział Emko.
Historia suczki stanowi przestrogę, aby zawsze zwracać uwagę na to, co robią nasi czworonożni przyjaciele.
Źródło: wamiz.pl, thedodo.com