Kot perski został przywieziony na eutanazję. Zamiast zastrzyku trucizny, dostał nowy dom
Kot perski został przywieziony do lecznicy weterynaryjnej przez swoich właścicieli. Hodowcy rasowych zwierząt poprosili o uśpienie pupila, jednak ich żądania okazały się bezpodstawne. Powód, dla którego chcieli uśmiercić zdrowego mruczka, wprawia w osłupienie.
Koty perskie to spokojne i łagodne zwierzęta, które zawdzięczają nazwę swoim przodkom, którzy to pochodzą z dawnych terenów Persji. Kotów tej rasy nie da pomylić się z żadnymi innymi mruczkami, ze względu na jedwabiście gładkie futerko i głowę z okrągłym czołem. Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek chciałby pozbyć się tak urokliwej piękności... A jednak.
Perski kot urodził się z defektem
Młody kociak o białym umaszczeniu został przywieziony do gabinetu weterynaryjnego w celu przeprowadzenia eutanazji. Powodem uśpienia miały być krzywe przednie łapy. Zamiast przebadać zwierzę, by zidentyfikować przyczynę dolegliwości i znaleźć sposób na rozwiązania problemu, opiekunowie poszli po linii najmniejszego oporu.
Na szczęście nieodpowiedzialni właściciele kota trafili na weterynarza, który nie tylko nie zgodził się na wykonanie zabiegu, ale i powrót mruczka pod ich opiekę. Hodowcy zrzekli się praw do zwierzęcia, którym zajęli się lekarze i wolontariusze ze schroniska.
Zwierzę trzeba leczyć, nie usypiać
Weterynarze rozpoczęli poszukiwania osoby, która zapewniłaby zwierzęciu opiekę medyczną i przywoziłaby go do gabinetu na rutynowe badania. Ich wybór padł na wolontariuszkę mieszkającą w pobliżu szpitaliku, która zaoferowała się pomóc zaniedbanemu stworzeniu.
Po wnikliwych badaniach specjaliści wykryli szereg nieprawidłowości u młodego mruczka. Jego oczy i uszy musiały zostać poddane leczeniu, a co gorsza, maluszek został zainfekowany przez kleszcza. Lekarze weterynarii oraz nowa opiekunka zwierzaka nie przekreślili szans malca na powrót do zdrowia. Wycięli kołtuny z jego sierści, podali mu antybiotyki i usunęli pasożyty.
Już tego samego dnia Lapik odzyskał apetyt i pokazał, że jest słodkim, a przede wszystkim towarzyskim mruczkiem. Chociaż zwierzak okazał się głuchy, a jego łapki były powykręcane i krzywe, nie miał większych trudności z poruszaniem się. Problem polegał jedynie na tym, że nie mógł się samodzielnie umyć, w czym odtąd pomagała mu jego tymczasowa opiekunka. Nazajutrz Lapik był już na kolejnym prześwietleniu, które wykazało, że brakuje mu kości promieniowej. Zdaniem lekarzy weterynarii problemy z łapami pojawiły się przez niewłaściwe skrzyżowania osobników w hodowli, w wyniku czego potomstwo urodziło się z wrodzoną wadą. Od ostatniej wizyty w klinice minęły 3 miesiące. Jak widać na zdjęciach, Lapik przybrał na wadze i jest już na tyle dorosły i samodzielny, by kwalifikować się do adopcji.
Potencjalnych chętnych było wielu, jednak pracownicy schroniska przeprowadzili ścisłą selekcję kandydatów. W rezultacie wybrano wolontariusza, któremu niedawno zmarł poprzedni podopieczny.
Zamiast biegać za Tęczowym Mostem, dzisiaj Lapik mieszka w nowym domu i wiedzie szczęśliwe życie.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Przykre wieści o mieszkańcu Morskiego Oka. Przetrwał zimę, zginął spadając z wysokości
-
Niedźwiedź zniecierpliwił się tłumami turystów w Bieszczadach. "Warczał i ryczał w kierunku ludzi"
-
Test na spostrzegawczość - gdzie ukrył się kot? Mało kto potrafi go znaleźć bez podpowiedzi
Źródło: planetapolska.com