Kot dał znać właścicielowi o wyjątkowym gościu na balkonie. Ssak z antypodów był wystraszony i zmarznięty
Koty są bardzo spostrzegawcze, a co ważniejsze, rutyna ma znakomity wpływ na jakość kociego życia. Wszelkie odstępstwa od normy nie umkną ich uwadze, o czym świadczy niedawna interwencja na warszawskiej Białołęce. Mruczek zachowywał się w dziwny sposób, dając właścicielowi do zrozumienia, że na balkonie znajduje się intruz. Okazała się nim osłabiona i wystraszona łotopałanka - zwierzę naturalnie występujące w Australii i Nowej Zelandii.
Skąd łotopałanka znalazła się na jednym ze stołecznym balkonów i do kogo należy? Na to pytanie odpowiedzi szukają funkcjonariusze ekopatrolu straży miejskiej.
Zachowanie kota zwróciła uwagę właściciela. Chciał mu przekazać ważne wieści
Każdy, kto opiekuje się kotem, zapewne ma świadomość, że wszelkie zmiany w planie dnia, domowym otoczeniu czy codziennych rytuałach wywołują u mruczków natychmiastową reakcję, obok której ciężko przejść obojętnie. Miauczenie to tylko jedna z metod komunikacji , zaś oznak niezadowolenia czy zainteresowania warto szukać w nieco subtelniejszych gestach oraz mowie ciała, chociażby uporczywym wpatrywaniu się w jeden punkt.
Nie inaczej było w przypadku kota należącego do mieszkańca Warszawy, a dokładniej dzielnicy Białołęka. Mruczek próbował dać znać swojemu panu o obcym zwierzaku, który, w jego mniemaniu, okupował ich wspólną przestrzeń. Mężczyzna, zainteresowany nieodgadnioną postawą domowego pupila, postanowił zajrzeć na balkon, a tam jego oczom ukazała się wystraszona i drżąca ze strachu oraz zimna łotopałanka, zwana też latającą wiewiórką.
"Latający wiewiór" wywinął się właścicielowi?
Najmniejszy ssak z rodziny pałanek, który należą do rodziny torbaczy sprowadzanych z Australii, Papui Nowej Gwinei i wschodniej Indonezji, przesiadywał na balkonie i wpatrywał się przenikliwymi oczami w obcego człowieka. Cechą szczególną tego ssaka jest długi ogon oraz fałdy skórne umożliwiające lot ślizgowy , a także bardzo milutka w dotyku sierść, która występuje w wielu odmianach barwnych. Łotopałanki żyją w stadach, prowadząc nadrzewny tryb życia i żywią się głównie owadami.
Aby uchronić stworzenie przed potencjalnym atakiem ze strony kota, przerażony zwierzak trafił do transportera, a do mieszkania wezwano Ekopatrol. Chociaż początkowo przybysz z antypodów zachowywał rezerwę w stosunku do strażników miejskich, w ciepłym pomieszczeniu odzyskał wigor.
Właściciel zwierzątka poszukiwany
Łotopałanka trafiła do kliniki weterynaryjnej przy ulicy Potockiej, gdzie otoczono ją kompleksową opieką medyczną. Trudność stanowi jednak przekazanie zwierzęcia w ręce jego właściciela, bowiem po zamieszczeniu informacji w mediach społecznościowych po australijskiego ssaka zgłosiło się kilka osób. Najwidoczniej torbacz o uroczym usposobieniu stanowi łakomy kąsek wśród miłośników egzotycznych zwierząt.
Strażnicy miejscy proszą prawowitego właściciela lotopałanki o kontakt w celu przekazania zaginionego podopiecznego. Aby uniknąć nieporozumienia, zalecają przedstawienie dokumentacji poświadczającej posiadanie egzotycznego zwierzęcia.
- To może być książeczka weterynaryjna uzupełniana podczas wizyt lekarskich. Dla nas to dowód, że ktoś jest właścicielem zwierzaka i można mu je oddać - przypomina jeden ze strażników biorących udział w interwencji.
Źródło: Straż Miejska