Jenot uciekł z niewoli. Trafił do azylu dla dzikich zwierząt, gdzie dostał drugie życie
Do zadziwiającego zdarzenie doszło niedawno na terenie województwa opolskiego. Jak relacjonują pracownicy Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi", jenot trafił do nich dzięki interwencji dwóch bohaterskich osób - Patrycji Krawiec oraz Oli Kubsdzie.
Jenot uciekł z obozu śmierci
Dwie kobiety natknęły się nocą na chwiejnie kroczącego drogą jenota. Zwierzę było bardzo przestraszone, dlatego w pierwszym odruchu zaczęło przed nimi uciekać. Pomimo protestów z jego strony, jenot został ostatecznie odłowiony i zawieziony do przychodni weterynaryjnej w Opolu.
W lecznicy pojawili się także przedstawiciele azylu dla dzikich zwierząt w Łubnianach. Tam natychmiast pobrano mu krew do badań, a wyniki bardzo zaskoczyły wszystkich zebranych. Okazały się być idealne, zaś kondycja zwierzaka także była znakomita. Jenot na całe szczęście nie miał uszkodzeń układu kostnego, ran ani zadrapań. Szybko jednak wyszło na jaw, że cierpi ze względu na zupełnie inne dolegliwości, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka.
– Zorro chodząc – zatacza się – czytamy słowa Marty Węgrzyn na Opowiecie.info. – Jest chodzącą kulką tłuszczu. Jenoty należą do psowatych. W okresie zimowym instynktownie nabierają jak największej masy tłuszczowej, żeby bezpiecznie zahibernować. W przypadku Zorro nagromadzenie tkanki tłuszczowej jest tak duże z racji tego, że zwierzęta na fermach futrzarskich są mocno przekarmiane.
U jenota zaobserwowano także starte zęby oraz opuchnięte opuszki łap. Owe dolegliwości świadczyły tylko o jednym - zwierzę wcześniej przebywało na fermie futrzarskiej, gdzie tysiące lisów, norek, czy właśnie jenotów podlega masowej eksterminacji. Wszystko w imię pozyskiwania ich drogocennego futra.
Starte zęby są konsekwencją ciągłego gryzienie krat swojego więzienia, natomiast opuchnięte łapy przez stanie na siatce od pierwszych minut swojego życia. Czworonożny uciekinier, który uniknął śmierci w jednej z opolskich hodowli zwierząt futerkowych, wzbudził podziw w pracownikach azylu oraz weterynarzach, dlatego otrzymał wdzięczne imię Zorro.
Największy dar od losu to życie na wolności
Z powodu licznych dolegliwości, Zorro wymaga teraz przede wszystkim odpoczynku i profesjonalnej opieki medycznej. Po profilaktycznym odrobaczeniu i szczepieniu, oraz kastracji i ekstrakcji połamanych zębów dalsze lata spędzi bezpieczny w azylu. Nie będzie musiał się już bać o to, że pewnego dnia skończy jako czapka.
- W jego oczach jest niewyobrażalna ilość strachu. Nie ma w nim ani grama agresji, nowy świat dosłownie go paraliżuje. Czas by poznał nasz świat, gdzie dla każdego jest miejsce pełne zrozumienia, bezpieczeństwa i prawdziwej opieki - piszą członkowie "Avi" w poście na Facebooku.
Istnieje też szansa na to, że Zorro trafi pod opiekę kochającej rodziny. Pojawiły się już pierwsze propozycje adopcji, które napłynęły także spoza granic Polski.
– Mamy już dwa potencjalne domy – zapewnia opiekunka jenota. – Jeden u prywatnej rodziny w Niemczech, która ma pozwolenie na przetrzymywanie jenotów. Jest tam już jedna wykastrowana samiczka, dla której opiekunowie szukają towarzysza. Drugi potencjalny dom to ośrodek w Jelonkach na Pomorzu.
Zobacz zdjęcia:
Artykuły polecane przed redakcję Świata Zwierząt:
Rodzina odnalazła psa, który zaginął po wypadku samochodowym. Ich ponowne spotkanie porusza do głębi
Naukowcy odkryli, dlaczego psy z Rosji mają niebieską sierść. Prawda zaskakuje
5 najbardziej denerwujących tekstów, które słyszy każdy właściciel białego psa. Znasz je?