Dziwne zwierzę czołgało się po drodze, świadkowie podnieśli ALARM. "Nie są powszechne w tej okolicy"
Późnym wieczorem pewien mężczyzna znalazł na drodze czołgające się stworzenie. Na pierwszy rzut oka zwierzę wydawało się być ranne, dlatego niezwłocznie je zabezpieczył i zgłosił ten fakt funkcjonariuszom policji. Wszyscy byli przekonani, że to młoda kaczka, jednak po przybyciu na miejsce specjalistki z zakresu ornitologii okazało się, że to dorosły przedstawiciel rzadkiego gatunku. Potrzebował natychmiastowej pomocy.
Znalazł na drodze malutkie stworzenie
Przechodząc późnym wieczorem przez ulicę w miejscowości Hewlett Harbor w stanie Nowy Jork, pewien mężczyzna zauważył na niej dziwne stworzenie. Z trudnością czołgało się po asfalcie, usiłując znaleźć bezpieczne schronienie przed nadjeżdżającymi samochodami i grasującymi w okolicy drapieżnikami. Przypadkowy przechodzień uznał, że maluch potrzebuje pomocy, dlatego zabezpieczył go za pomocą kartonu, po czym wezwał funkcjonariuszy policji. W międzyczasie zebrał się tłum gapiów obserwujących wydarzenie.
Przedstawiciele prawa po przybyciu na miejsce uznali, że mają do czynienia z kaczątkiem, które być może zgubiło swoją matkę. Postanowili zadzwonić po specjalistkę z zakresu ornitologii, Karenlynn
Starcher. Kobieta szybko pojawiła się pod wskazanym adresem, a to, co miała do powiedzenia na temat bliżej nieokreślonego stworzenia, zaskoczyło wszystkich świadków zdarzenia.
Kaczątko okazało się być czymś zupełnie innym
Starcher jeszcze zanim zobaczyła rannego ptaka na własne oczy, podejrzewała, że funkcjonariusze policji się mylą. O tej porze roku młode kaczki są już dorosłymi osobnikami i w niczym nie przypominają maleńkich kaczątek o żółciutkich piórkach. Stąd skłaniała się ku stwierdzeniu, że zabezpieczone stworzenie musi być przedstawicielem zupełnie innego gatunku ptaka wodnego.
Niebawem teoria ornitolożki się potwierdziła. Znalezionym na ulicy był w rzeczywistości perkoz grubodzioby. To gatunek zamieszkujący Amerykę od środkowej Kanady i USA po południową część Ameryki Południowej. jednak w tamtejszych okolicach pojawia się rzadko, dlatego mało kto zdawał sobie sprawę z tego, że takie ptaki w ogóle istnieją. Co więcej, specjalistka przyznała, że to dorosły osobnik.
Zagwozdkę w dalszym ciągu sprawiało zachowanie zwierzęcia. Po wstępnych oględzinach wydawało się, że z jego stanem zdrowia wszystko jest w porządku, jednak dla uzyskania stuprocentowej pewności Starcher postanowiła zabrać go do ośrodka dla dzikich zwierząt, żeby przekonać się, co jest źródłem jego problemów.
Specjalistka ustaliła, dlaczego ptak nie uciekał przed ludźmi
W trakcie przenosin zwierzęcia Starcher wsadziła perkoza do wanny. Dzięki temu szybko zrozumiała, z jakim problemem boryka się zwierzę - jego pióra nie były wodoodporne. W przypadku tego gatunku to ogromny problem, gdyż perkozy większość czasu spędzają w środowisku wodnym.
Dolegliwość mogła wynikać z choroby pasożytniczej, niedożywienia, stresu lub innej choroby. Ostatecznie perkoz trafił do ośrodka rehabilitacyjnego dla dzikich ptaków. Tamże pod okiem specjalistów będzie powoli dochodził do siebie. Są duże szanse na to, że w przyszłości odzyska wolność.
Źródło: thedodo.com, tiktok.com/@wildliferehab_kl