Czarny kot przynosi pecha? Wręcz przeciwnie. Mruczek uratował 83-letnią właścicielkę
83-letnia mieszkanka Bodmin w Kornwalii zniknęła pewnego dnia bez śladu. Jej najbliżsi zaczęli obawiać się już najgorszego. Kluczową rolę w poszukiwaniach odegrał czarny kot, który od lat znajdował się pod opieką seniorki. Wszyscy w okolicy wiedzieli, że zwierzę jest do niej niezwykle przywiązane, jednak nikt nie mógł spodziewać się, że to właśnie on uratuje jej życie.
Choć zgodnie z popularnym przesądem czarny kot uprzykrza człowiekowi życie i zsyła na nieszczęśników pecha, w tym przypadku kocurek o kruczoczarnym futerku przyniósł ogromne szczęście swojej rodzinie. Gdyby nie on nie wiadomo, jak mogłaby skończyć się historia zaginionej staruszki. To właśnie swojemu ukochanemu mruczkowi zawdzięcza życie.
83-latka zginęła bez śladu. Tylko kot znał jej położenie
Piran to czarny kociak, który na co dzień wiedzie spokojne życie w Bodmin w Kornwalii u boku swojej 83-letniej właścicielki. To właśnie on zwrócił uwagę sąsiadki swojej opiekunki, kiedy ta zaalarmowana nieobecnością staruszki udała się na jej poszukiwania w okolice terenu, które do niej należą. Wtedy dostrzegła, że przed bramą jednego z pól, które porastała kukurydza, siedzi mruczek. Nie byłoby w tym nic aż tak dziwnego, gdyby nie fakt, że zwierzę bezustannie miauczało wniebogłosy.
- Pojechałam ciężarówką, aby przeszukać farmę i pola, ale nie było po niej śladu - wyjawiła 38-letnia Tamara Longmuir, która udała się na poszukiwania sąsiadki. - Chodził tam i z powrotem w bramie i miauczał, więc postanowiłam przeszukać pole kukurydzy.
To zadanie nie było łatwe, ponieważ dojrzewające rośliny mierzyły wówczas około 2 metry wysokości. Longumuir wyznała, że kot wskazywał jej drogę, jednak poszukiwania nie przyniosły spodziewanych rezultatów przez krowy, które w reakcji na jej głos muczały, co jeszcze bardziej utrudniało zadanie.
Czarny kot uratował swoją właścicielkę
W końcu Tamara usłyszała cichą odpowiedź swojej starszej sąsiadki, która dobiegała ze znajdującego się obok wąwozu. Przyznała, że stało się to w najlepszej z możliwych chwil, bowiem chciała już udać się w zupełnie innym kierunku.
- Wtedy szybko zdałam sobie sprawę, że moja sąsiadka była w wąwozie 21 metrów niżej - relacjonowała kobieta. - Przeleciała przez drut kolczasty i leżała w strumieniu. Wydaje nam się, że była tam od wielu godzin. Po przejściu przez te zasieki wyglądałam gorzej niż ona.
Tamara powiadomiła swoją rodzinę, która wraz z nią szukała staruszki, a oni z kolei zgłosili całą sytuację na numer alarmowy. Wszystkiemu przyglądał się Piran, który nadzorował pracę ratowników, kręcąc się wokół ich nóg.
- Wszyscy przybyli szybko, 12 pojazdów i około 25 członków załogi ze wszystkich służb ratunkowych. Po około dwóch godzinach sąsiadka została zabrana w bezpieczne miejsce przez ekipę śmigłowca ratunkowego - opowiedziała 38-latka. - Bez kota czekającego przy bramie na to pole, pomoc mogłaby przyjść kilka godzin później, zanim ja lub ktokolwiek inny znalazłby się tam.
Na szczęście 83-latce udało się wrócić do zdrowia i po czasie ponownie mogła spędzać dnie z Piranem u boku. Kot został okrzyknięty prawdziwym bohaterem - tak, jak miało to miejsce w przypadku Scarlett, której historia jest równie poruszająca.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Iberion wspiera akcję na rzecz żołnierzy z Ukrainy, zbieramy na 30 kamizelek kuloodpornych dla walczących w krytycznych obszarach. Ty również możesz pomóc, zachęcamy do dołączenia – każda złotówka ma znaczenie. KLIKNIJ TUTAJ.
źródło: fakt.pl; no.newsner.com