Cierpienie i nieunikniona śmierć. Wstrząsające kulisy działania fermy norek
Dziennikarze Gońca ujawniają szokujące materiały na temat maltretowania zwierząt na jednej z ferm holenderskich przedstawicieli branży futrzarskiej w Polsce. Dzięki aktywiście współpracującemu z organizacją Otwarte Klatki udaje się zdobyć materiały dowodowe dokumentujące bestialskie zachowania pracowników wobec norek. Kulisy działania fermy przyprawiają o gęsią skórkę.
Aktywista Otwartych Klatek trafił na fermę norek
Misza to aktywista z Białorusi żyjący w Polsce. Mężczyzna podjął współpracę z pozarządową organizacją Otwarte Klatki, której celem jest pomaganie zwierzętom hodowlanym oraz promowanie rozwiązań chroniących je przed cierpieniem. Do udziału w tej prowokacji zgłosił się sam.
W listopadzie 2023 roku Misza został zatrudniony na fermie norek w Lubiszynie, miejscowości położonej niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego. Jako podstawiony pracownik przez 5 tygodni dokumentował warunki oraz sposób traktowania zwierząt dzięki ukrytej kamerze. Kulisy działania tej placówki są wstrząsające i przeszły wszelkie pierwotne wyobrażenia śledczych z organizacji Otwarte Klatki. Misza przed wyzwaniem był przygotowywany przez kierowniczkę całej akcji, Bognę Wiltowską, na widok cierpiących zwierząt, jaki może zastać, jednak to, co zarejestrował, przerosło wszystkich.
Dwie miseczki i porzucony szczeniak obok. Nie mogli przejść obojętnie Uratowały bezdomne kocię. Jego dziwne zachowanie szybko wyjaśnił weterynarzPokazywaliśmy archiwalne nagrania z innych ferm, ale… na coś takiego po prostu nie da się przygotować. Dopóki ktoś nie zobaczy tego na własne oczy, to nie zrozumie, z czym trzeba będzie się mierzyć - powiedziała Bogna Wiltowska.
Norki były skazana na okrutne cierpienie. Wstrząsające kulisy działania fermy
Białoruski aktywista od 16 listopada do 22 grudnia 2023 roku był naocznym świadkiem przerażającego i wstrząsającego zachowania osób pracujących na terenie fermy należącej do niderlandzkiego giganta z branży futrzarskiej. Mężczyzna wyposażony był w ukrytą kamerę, dzięki której zarejestrował bestialskie czyny wobec bezbronnych stworzeń.
Kulisy działania fermy norek przyprawiają o gęsią skórkę. Zwierzęta nie wiedzieć czemu w trakcie codziennych czynności pracowników były bite po całym ciele za pomocą rąk oraz pałek. Niejednokrotnie rzucano nimi, przydeptywano i wkręcano ich ogony. Norki przed śmiercią skazane były na wielokrotne maltretowanie oraz bezapelacyjnie znęcano się nad nimi.
Codzienny widok pastwienia się nad zwierzętami coraz bardziej przytłaczał Miszę. 22 grudnia ubiegłego roku miarka się przebrała i mężczyzna postanowił odejść. Tak swój ostatni dzień pracy wspomina Białorusin:
Pamiętam mój ostatni dzień pracy. Natrafiłem na człowieka, który pracuje tam najdłużej. Byliśmy w jednym zespole. Na moich oczach chwycił norkę i z całej siły uderzył ją o beton. A potem, jak w futbolu, uderzył w nią tak, jakby kopał piłkę. Po chwili wziął ją w ręce, uniósł do góry i patrząc jej w oczy zapytał: “będziesz żyć, czy nie?”. Wtedy ona padła z wycieńczenia.
Pracownicy nie są szkoleni do pracy ze zwierzętami
Podstawienie aktywisty w okresie zimowym nie było przypadkowe. To właśnie wtedy rozpoczynają się procesy skórowania i zabijania norek. Zatrudniana jest również większa ilość osób, gdyż pracy jest więcej. Ciężkie warunki na fermie sprawiają, że panuje tam dość duża rotacja personelu. Nie każdy jest gotów znieść taki widok. Większość z osób zatrudnionych to uchodźcy zza wschodniej granicy. Każdy z nowoprzyjętych pracowników powinien przejść stosowne szkolenia, które edukują, jak humanitarnie obchodzić się z norkami oraz jak uchronić zwierzę przed niepotrzebnym cierpieniem, ale rzeczywistość wygląda zwykle inaczej i edukacji brak.
Dziennikarze Gońca próbowali skontaktować się z członkami holenderskiej firmy, jednak mimo wielu prób okazały się one bezskuteczne. Dariusz Żurek to działacz Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych i od lat współpracuje z zarządcami futrzarskiego interesu. Nieświadomy jeszcze obciążających fermę nagrań zgodził się na udzielenie wywiadu drogą mailową. Jak podkreśla w swoich wypowiedziach, on jak i jego wspólnicy są przeciwni zakazowi prowadzenia branży futerkowej. Uważa, że działalności te nie znikną, ale przeniosą się poza Unię Europejską, gdzie nie ma mowy o dobrostanie zwierząt. Jak przekonuje:
(…) jeżeli którykolwiek z hodowców nie przestrzega elementarnych zasad hodowli należy wyciągać konsekwencje wobec niego, a nie wobec całej branży.
oraz
Brak dobrostanu zwierząt jest jednoznaczny z tym, że skóra zwierzęcia zostanie uszkodzona, a nawet zniszczona. Z uwagi na powyższe hodowca musi dbać o zwierzęta chociażby z ekonomicznego punktu widzenia.
W trakcie jednej z rozmów telefonicznych między dziennikarzami Gońca a Dariuszem Żurkiem ponownie został on poproszony o kontakt z holendrami. Gdy działacz konsekwentnie odmówił, redakcja zadecydowała, że ujawni mu informację o posiadanych nagraniach z farmy, ukazujących akty znęcania się nad zwierzętami. Żurek poprosił o przesłanie mu materiałów wideo. Zostały mu one udostępnione w momencie publikacji artykułu na stronie wiadomosci.goniec.pl.