Chciała polecieć samolotem z psem, wylądowała w areszcie. To był dopiero początek koszmaru
Zagraniczna podróż z pupilem może być wspaniałą przygodą. Pod warunkiem, że opiekun zwierzęcia odpowiednio się do niej przygotuje. W przeciwnym wypadku wymarzone wakacje mogą zmienić się w prawdziwy koszmar. Tak było w przypadku Pauli, która podróżowała samolotem ze swoim psem Mają. Pierwsza część trasy przebiegła bezproblemowo. Niestety, w trakcie przesiadki doszło do komplikacji, w wyniku których kobieta straciła swojego ukochanego pupila. Mieli o niego zadbać pracownicy lotniska.
Wybrała się w podróż samolotem ze swoim psem
Paula postanowiła udać się na dwutygodniowe wakacje razem ze swoją czworonożną towarzyszką podróży o imieniu Maja. Ta decyzja była dla niej oczywista, gdyż od sześciu lat były nierozłączne. Suczka był najlepszym przyjacielem kobiety i wiernym kompanem codzienności.
Wycieczka zaczynała się na Dominikanie. Podróżniczki planowały dostać się do San Francisco. Okazało się, że trafiły na lot z przesiadką w porcie lotniczym Hartsfield-Jackson w Atlancie, czyli na jednym z największych lotnisk na świecie, gdzie regularnie dochodzi do opóźnień lotów i innych nieplanowanych utrudnień. Na szczęście pierwsza część trasy obyła się bez jakichkolwiek komplikacji. Poważne problemy pojawiły się nieco później.
Pracownik ubojni ujawnił koszmar tej branży. Tak obchodzą się ze zwierzętami, "Kwilą jak dziecko"Właścicielka psa została aresztowana
Podczas standardowej weryfikacji dokumentów podróżnych, pracownicy lotniska stwierdzili rażące nieprawidłowości w wizie turystycznej Pauli. Poddano ją kontroli przez przedstawicieli Straży Granicznej.
Specjaliści potwierdzili, że dokumenty Pauli są nieważne, a młoda dziewczyna nie spełnia wymogów wizy turystycznej. W związku z tym, kobieta musiała w ciągu doby opuścić teren Stanów Zjednoczonych. Miała to zrobić pierwszym lotem, w którym będzie wolne miejsce. Okazało się, że samolot wystartuje dopiero następnego dnia.
W związku z zaistniałymi okolicznościami, Paula została skierowana na noc do aresztu śledczego. Niestety, nie mogła zabrać tam ze sobą swojego pupila. Psem mieli zająć się pracownicy lotniska.
Kobieta walczy o to, żeby odzyskać ukochanego pupila
Pracownik lotniska miał przyprowadzić Maję w ustalone miejsce, tuż przed planowanym odlotem. Niestety, Paula nie zastała swojego pupila tam, gdzie się tego spodziewała. Co gorsza, nie miała prawa przedłużyć pobytu, w celu rozwiązania tego problemu. Według obowiązującego prawa, nie mogła przebywać na terenie Stanów Zjednoczonych dłużej niż 24 godziny. Wyleciała bez swojego ukochanego psa, nie mając pojęcia, co się z nim stało.
Przyjechała menadżerka i powiedziała, że jej szukają, że powinna być w placówce, ale nie mieli czasu szukać i musiałam wsiąść do samolotu - relacjonuje zrozpaczona właścicielka suczki.
Dopiero po dwóch dniach dowiedziała się, co stało się z Mają. Podczas transportu czworonoga na lotnisko, doszło do nieprzewidzianych okoliczności. Pies uciekł z samochodu na pas startowy, po którym poruszały się samoloty. To nie pierwszy tego typu przypadek.
Każdy, kto mnie zna, wie, ile ona dla mnie znaczy. Nigdzie bez niej nie idę. Jest tak grzeczna, że zabieram ją do restauracji, dosłownie wszędzie. Dzwoniłam do Delty, na lotnisko w Atlancie, a nawet do San Francisco. Obdzwoniłam wszystkie schroniska i gabinety weterynaryjne, jakie znalazłam w Atlancie. Przez dwa dni cierpiałam bez odpowiedzi - dodaje Paula.
Nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa Maja. Suczka posiada chip, dlatego po zabraniu do schroniska możliwe jest odczytanie danych właściciela. Niewykluczone, że błąka się gdzieś po terenie lotniska. Jednak ze względu na ogromny teren i duży ruch, poszukiwania przypominają szukanie igły w stogu siana.
Tymczasem rzecznik lotniska w Atlancie powiedział, że personel zachowuje czujność i przez cały dzień monitoruje pas startowy i lotnisko celem odnalezienia zaginionego czworonoga. Jednak Paula nie poddaje się i robi wszystko, aby odzyskać swoją przyjaciółkę. O pomoc poprosiła też internautów.
Jestem w agonii. Od piątku śni mi się koszmar, widzę, że moje maleństwo jest gdzieś przestraszone lub narażone na obrażenia. Przeróżne myśli przychodzą mi do głowy i nie mogę nic zrobić. Każda minuta jest jak dzień.
Źródło: 7news.com.au