Border collie nie pozwalał się nikomu dotykać. Uchwycono chwilę, gdy pierwszy raz dał się przytulić
Naukowcy udowodnili, że przytulanie jest niezbędne do życia człowieka. Jednakże, w świecie zwierząt czułe uściski, które wydają nam się oznaką sympatii lub formą zabawy, mogą oznaczać dla psa dyskomfort, a nawet stać się powodem agresji. Tak niestety było w przypadku czworonoga rasy border collie, który rezydował w schronisku w Claremore w stanie Oklahoma. Jedyną rzeczą, jaka kojarzyła mu się z ludzkim dotykiem, był wyłącznie niemożliwy do wytrzymania ból.
Pies przez chorobę nie chciał być dotykany
Zanim Zib trafił do stałego domu, nazywał się Kong i znajdował się pod "opieką" nieodpowiedzialnych właścicieli. Osoby, których podstawowym zadaniem było dbanie o dobrobyt żywego stworzenia, najwidoczniej nie rozumiały, że regularne wizyty u weterynarza leżą w ich obowiązkach. Swoim brakiem empatii i rozsądku doprowadzili do tego, że roczne zwierzę stało się "nietykalne".
Border collie został oddany do schroniska w strasznym stanie. Jego skóra była naznaczona ranami, oparzeniami słonecznymi oraz łysymi plamami, z których wypadło futro. Były to konsekwencje zaawansowanej infekcji skórnej, która rozwinęła się u psiaka na skutek niedożywienia i złych warunków bytowania. Nic dziwnego, że nie chciał być przez nikogo dotykany.
Na szczęście o smutnym losie Konga usłyszeli członkowie Border Collie Rescue & Rehab w Prosper w Teksasie, którzy zorganizowali schorowanemu zwierzakowi transport do siedziby organizacji. Na miejscu wolontariusze rozpoczęli plan leczenia psa, chcąc jak najszybciej znaleźć dla niego kochających właścicieli. Niestety, efekty nie były widoczne od razu, dlatego chętnych do adopcji Konga wcale nie przybywało.
Zdjęcie psa zostało opublikowane na stronie organizacji z dopiskiem, że szuka domu tymczasowego. Zbiegiem okoliczności ogłoszenie zauważył Curtis Hartsell, analityk wywiadu zagrożeń cybernetycznych z Little Elm w Teksasie. Mężczyzna od razu dostrzegł w psiaku wielki potencjał, dlatego zapragnął przygarnąć go na stałe.
- Przejrzałem jego profil i od razu zakochałem się w jego pojedynczym zdjęciu i opisie, który umieścili na stronie - powiedział Curtis "The Dodo".
Najwspanialsza chwila
Curtis z początku martwił się, że ze względu na natłok obowiązków zawodowych oraz aktywny tryb życia nie spisze się w roli opiekuna psa. Mimo obaw poszedł za głosem serca i zdecydował się złożyć wniosek o adopcję Konga. Po kilku wywiadach i wizycie domowej Curtis był przeszczęśliwy, słysząc, że pracownicy organizacji wydali zgodę na powierzeniu mu pupila.
W końcu nadszedł wielki dzień, w którym Curtis i Kong (od teraz już Zib) mogli spotkać się po raz pierwszy! Wolontariusze ze wzruszeniem w oczach patrzyli, jak pies, który jeszcze niedawno nie pozwalał się choćby pogłaskać, z radością wtulił się w swojego nowego właściciela. Wyglądali jak para starych przyjaciół, która nie widziała się od długiego czasu.
- Podano mi jego smycz… Usiadłem przed nim, zawołałem go nowym imieniem i zapytałem, czy chce wrócić ze mną do domu - wspomina Curtis. - Zib, będę cię nazywać Zib. Podoba Ci się to? Chciałbyś wrócić ze mną do domu, Zib? Siedział przede mną, spojrzał mi w oczy, a potem przytulił mnie i pochylił głowę. To było urocze. Nigdy nie zapomnę tej chwili.
Dziś Zib jest w dobrych rękach - tam gdzie od samego początku powinno być jego miejsce. Ponadto, stał się prawdziwym miłośnikiem przytulania. Teraz stale domaga się uwagi i pieszczot, a Curtis dosłownie nie może się od niego opędzić. Jak zapewnia nowy opiekun border colliego, psiak nareszcie jest szczęśliwy i spełniony.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
Adam Małysz pokazał zdjęcia z wakacji. Internauci zachwycili się zawartością jego torby
Balkon w Bydgoszczy stał się epicentrum konfliktu. Wszystko przez nietypowego lokatora
Kot zapobiegł wielkiej tragedii. W ostatniej chwili odciągnął dziecko od krawędzi schodów