Tragedia na torach. Pociąg z impetem staranował stado wystraszonych danieli, zwierzęta nie miały szans, by uciec
Kolizje ze zwierzętami na torach wydają się mało istotnym problemem w transporcie kolejowym, choć jednocześnie warto pamiętać, że nie są one rzadkością. Do makabrycznego wypadku doszło tym razem w Nadleśnictwie Dąbrowa na północy Polski.
Spłoszone zwierzęta wybiegły przed rozpędzony pociąg
W czwartek tj. 21 stycznia 2021 roku z samego rana Karol Pawlicki, nadleśniczy z Nadleśnictwa Dąbrowa w Borach Tucholskich otrzymał wstrząsające zawiadomienie od kolejarzy. Dróżnik z Jeżewa (woj. kujawsko-pomorskie) powiadomił go, że przy torach kolejowych miała miejsce krwawa masakra z udziałem stada danieli.
- Usłyszeliśmy, że przy nasypie kolejowym i na torach leżą martwe zwierzęta - czytamy słowa Pawlickiego na stronie "Wyborczej". - Natychmiast tam pojechałem wraz z pracownikami.
Na miejscu okazało się, że wersja wydarzeń dróżnika się potwierdziła. Widok, jaki zastano w okolicy torów, mógłby pretendować do miana najgorszego koszmaru. W odległości kilku metrów leżały cztery martwe łanie daniela oraz młody cielak. Śnieg wokół nich był zabarwiony od krwi. Części stada prawdopodobnie udało się uciec, lecz niestety pięciu z nich się to nie udało.
Leśniczy podejrzewają, że do wypadku z udziałem ssaków z rodziny jeleniowatych doszło pod osłoną nocy. Pawlicki jest przekonany, że od śmierci zwierząt musiało minąć już trochę czasu, na co mogą wskazywać choćby rany szarpane wyrządzone przez padlinożerne kruki.
- To była większa chmara. Te na torach prawdopodobnie zostały przepłoszone przez wilki, których ślady wiedzieliśmy w pobliżu. Wystraszone wbiegły na torowisko - czytamy słowa Karola Pawlickiego, nadleśniczego z Nadleśnictwa Dąbrowa w Borach Tucholskich na stronie "Wyborczej".
Apel do PKP
O tragicznym losie danieli z został powiadomiony oddział PKP w Laskowicach Pomorskich. Pozostaje jednak ważne pytanie - dlaczego zwierzętom nie udało się uciec przed nadjeżdżającym pociągiem? Leśniczy z Nadleśnictwa Dąbrowa trafnie, choć nie wini maszynisty, który uderzył w stado, zauważa, że poza osaczeniem ze strony niebezpiecznych drapieżników, do śmierci danieli przyczynił się również brak urządzeń odstraszających dzikie zwierzęta w pobliżu torów.
- To był pociąg towarowy jadący z północy na południe, pewnie z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę, suknia daniela jest dwukolorowa, od dołu biała, trudno po ciemku z daleka zobaczyć, że coś stoi na torach, a jeszcze trudniej natychmiast zahamować - mówi Pawlicki. - Złożyliśmy wniosek do PKP, aby założyli urządzenia odstraszające zwierzęta. W przyszłości ta magistrala ma być przebudowywana, pociągi mają osiągać prędkość nawet 200 km na godz. i o wypadki z udziałem zwierząt będzie łatwo - wyjaśnił leśniczy "Wyborczej".
Owe odstraszacze to najczęściej słupki ze wbudowanymi głośnikami. W przypadku, gdy zbliża się nadjeżdżający pociąg , emitowane są z nich automatycznie dźwięki, które pomagają wypłoszyć zwierzęta z torowiska.