Znudził jej się pies, więc zostawiła go w lesie. Wydało się, gdzie była widziana godzinę wcześniej
Właścicielka przywiązała psa do drzewa w Boguchwale (woj. podkarpackie) w okolicach kładki. Kiedy wolontariusze próbowali go uratować, przestraszony czworonóg wyrwał się z szelek i uciekł. Podczas gdy nadal trwają poszukiwania pupila, znanych jest coraz więcej szczegółów na temat jego właścicielki. Godzinę przed porzuceniem psa udała się z nim w zaskakujące miejsce.
Znaleziono psa przywiązanego do drzewa w Boguchwale. Poszukiwana jest właścicielka
26 sierpnia ok. godziny 15 w Boguchwale (woj. podkarpackie) w okolicy kładki odnaleziono psa przywiązanego do drzewa. Podczas próby ratunku pupil wyszarpnął się z szelek i uciekł. Prawdopodobnie pobiegł w stronę swojego domu.
– Szukamy właścicielki, która przywiązała psa do drzewa. Boguchwała, okolice kładki. Jesteśmy w trakcie zabezpieczania – pisze schronisko w Boguchwale.
Pomoc internautów okazała się nieoceniona. Niemal natychmiast poznano tożsamość właścicielki, która pozostała pupila na pastwę losu. Z czasem zaczęło ukazywać się coraz więcej szczegółów w sprawie. Pracownicy schroniska zdradzili, co zrobiła kobieta na godzinę przed porzuceniem psa.
Pracownik ubojni ujawnił koszmar tej branży. Tak obchodzą się ze zwierzętami, "Kwilą jak dziecko"Kobieta przywiązała psa do drzewa w Boguchwale. Chciała się go pozbyć od grudnia
Z pomocą internautów udało się odnaleźć kobietę, która zostawiła pupila przywiązanego do drzewa. Chętnie udostępniany post schroniska sprawił, że była to tylko kwestia czasu. Według zdobytych informacji właścicielka psa mieszka w Zwięczycy, części Rzeszowa powstałej poprzez przyłączenie do niego wsi o tej samej nazwie.
– Jego właścicielka mieszka przy ul. Zwięczyckiej. Pani ma jeszcze dwa psy. Tego chciała się pozbyć już w grudniu ubiegłego roku – mówi “Gazecie Wyborczej” Grażyna Gniewek-Gołąbek, kierowniczka schroniska w Boguchwale.
Zanim kobieta przywiązała psa do drzewa, próbowała się go pozbyć w inny sposób. Na godzinę przed porzuceniem udała się do schroniska. Personel z ważnych przyczyn nie chciał przyjąć pupila.
Właścicielka godzinę przed porzuceniem psa, chciała się go pozbyć w inny sposób
Zanim mieszkanka Zwięczycy zdecydowała się przywiązać swojego psa do drzewa, próbowała porzucić go w schronisku. Spotkała się jednak z oporem ze strony personelu.
– Kilka dni temu przyszła do schroniska i powiedziała, że chce oddać zwierzę, bo już go nie chce. Zapytałam, skąd jest, na co odpowiedziała: "Stąd" – relacjonuje kierowniczka schroniska w Boguchwale.
Placówka dla bezdomnych zwierząt jest jednak niewielka. Schronisko nie mogło pozwolić sobie na przygarnięcie kolejnego zwierzęcia, jako że było już przepełnione. Na piętnaście dostępnych miejsc mieli u siebie już szesnaście psiaków. Poza tym, schronisko nie przyjmuje zwierząt od osób prywatnych, o czym poinformowano kobietę. Właścicielka wybrała więc inny sposób na pozbycie się pupila.
– Kobieta odchodząc straszyła, że pójdzie na skargę do straży miejskiej. Była godz. 14. Około godz. 15 nad Wisłokiem jej psa zauważył rowerzysta, który tamtędy przejeżdżał. Najprawdopodobniej właścicielka po wizycie u nas od razu spacerkiem poszła nad rzekę, żeby tam psa przywiązać i porzucić.
Pies od kilku dni pozostaje nieuchwytny. Odkąd 26 sierpnia uciekł ratownikom w Zwięczycy, nie widziano go. Trwają poszukiwania, schronisko prosi o pomoc w odnalezieniu pupila.
INFORMACJE:
Schronisko , tel. 662 314 132 (do 15:00)
Wolontariusz, tel. 667 983 214
Źródło: rzeszow.wyborcza.pl, Facebook/Schronisko Boguchwała