Znaleźli przeraźliwie wychudzoną sunię, dotarli do właścicieli. Od tego, co czekało na nią w domu lecą łzy
Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi przeprowadził interwencję, podczas której zabezpieczył wychudzoną i bardzo słabą suczkę w typie rasy beagle. Zwierzę sprawiało wrażenie zaniedbywanego od dawna. W ciągu 24 godzin udało się ustalić tożsamość ludzi odpowiedzialnych za opiekę nad wycieńczonym czworonogiem. Okazało się, że historia suczki wygląda zupełnie inaczej, niż się wszystkim wydawało.
Pracownicy Straży Miejskiej zabezpieczyli wychudzonego i wyczerpanego psa
Pracownicy Animal Patrolu Straży Miejskiej w Łodzi przeprowadzali interwencję na ulicy Kosodrzewiny. To właśnie tam znaleziona została wychudzona i bardzo osłabiona suczka w typie rasy beagle. W mediach społecznościowych opublikowano post relacjonujący przebieg wydarzeń:
Po przyjechaniu na miejsce sprawdziliśmy czip, którego niestety nie było. Sunia była bardzo wrażliwa na dotyk, próbowała podgryzać. Nie zdziwiło nas to z uwagi na jej stan psychofizyczny.
Czworonóg został przekazany pod opiekę pracowników lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Tam mógł liczyć na ciepły kąt, pełną miskę oraz pomoc weterynaryjną. Natomiast przedstawiciele prawa po zabezpieczeniu suczki zajęli się poszukiwaniem osób odpowiedzialnych za opiekę nad nią. Poszło im to szybciej, niż się tego spodziewali.
Znaleźli go przy śmietniku w plastikowej misce, ledwo żył. Pokłosie kupowania zwierząt pod choinkę?Wiadomo, kto jest odpowiedzialny za opiekę nad wychudzoną suczką
Wielu internautów po obejrzeniu zdjęć przedstawiających wychudzonego czworonoga było przekonanych, że zwierzę zostało celowo porzucone przez nieodpowiedzialnego właściciela. Ku zdziwieniu osób zainteresowanych sprawą, przedstawiciel Straży Miejskiej w Łodzi już dzień po zabezpieczeniu suczki opublikował post z dobrą nowiną:
Sunia była poszukiwana od tygodnia. Podczas spaceru zniknęła z oczu swoim właścicielom. Od razu rozpoczęli poszukiwania, niestety bezskutecznie.
Właściciel wychudzonego czworonoga wytłumaczył w komentarzu pod jednym z postów analizujących tę sprawę, co dokładnie jest przyczyną co najmniej niepokojącego wyglądu jego pupila:
Tym, co myślą o złym traktowaniu psa - małe wyjaśnienie. Sunia nazywa się Mika i ma 15,5 roku. Choruje na stawy po przejściu babeszjozy z 2018 roku (…). Jest pod stałą opieką weterynaryjną. Wzięliśmy ją jako znajdę ze schroniska, gdy miała 6 tygodni czyli jest z nami całe swoje życie. Jest naszym oczkiem w głowie i bardzo ją kochamy.
Psia seniorka może liczyć na ogromne wsparcie swojej rodziny
Okazuje się, że nie każdy pies wyglądający na krzywdzonego rzeczywiście taki jest. Historia Miki jest znacznie bardziej pozytywna, niż się wszystkim na początku wydawało. Pomimo tego, że cierpi z powodu przewlekłej choroby i podeszłego wieku, może liczyć na troskliwą opiekę oraz wsparcie, również ze strony swojej przybranej siostry. Właściciel odnalezionej suczki wyznał:
Żeby urozmaicić jej życie, gdy miała 2 latka to wzięliśmy jeszcze jedną “znajdę” - też sunię kundelka, która pokochała ją jak swoją mamę. Razem są nierozłączne. Sunie żyją w ciepłym domu, z ogródkiem i śpią z nami w łóżku.
Źródło: facebook.com/animalpatrol.lodz