Zapadł się pod nimi lód, nie wszystkie udało się uratować. Trudna akcja strażaków na zamarzniętym jeziorze
W Wójcinie w okolicach Żnina (woj. kujawsko-pomorskie) doszło do poważnego wypadku, podczas którego interweniowali strażacy z okolicznych jednostek. Cała akcja rozegrała się przy zamarzniętym jeziorze. Lód jednak nie był trwały na tyle, by utrzymać ciężar ciała koni, które wpadły na niego i nie mogły się wydostać z przeraźliwie zimnej wody o własnych siłach.
Pod końmi załamał się lód
W jednym z gospodarstw w Wójcinie doszło do dramatycznych wydarzeń. Stado spłoszonych koni stratowało ogrodzenie i z całym impetem wybiegło poza bezpieczny, przeznaczony dla nich teren. Zwierzęta popędziły w kierunku jeziora, co okazało się później prawdziwą tragedią.
Spłoszone konie wbiegły prosto na zamarznięty zbiornik wodny jeziora Kierzkowskiego. Ich waga jednak zdecydowanie przekraczała ciężar, który mógłby utrzymać lód. Tafla pękła, a zwierzęta wpadły do lodowatej wody.
Stanęła na środku drogi i ani myślała się ruszyć. Gdy wezwano Straż Miejską, na jaw wyszła smutna prawda W ich domu coś cuchnęło, więc zaczęli szukać winowajcy. Przerazili się, gdy zajrzeli pod pralkęNa pomoc koniom ruszyli strażacy
Świadkowie mrożącego krew w żyłach zdarzenia o zaistniałej sytuacji powiadomili straż pożarną. Na miejscu zjawiły się jednostki z okolicznych miejscowości, by jak najszybciej rozpocząć akcję ratunkową i ocalić cierpiące z zimna konie. W akcji brało udział aż 10 zastępów mundurowych.
Dwa konie najbliżej brzegu jeszcze żyły, gdy pierwsi strażacy dotarli na miejsce wezwania:
Strażacy zabezpieczyli je, by nie wpadły pod lód. Trzeba było wycinać lód, bo nie były w stanie się wyswobodzić o własnych siłach. Jeden z nich przy pomocy ratowników wydostał się z jeziora, drugi był tak osłabiony i wychłodzony, że nie miał na to szansy. Strażacy wyciągnęli go więc. Trzeba było doprowadzić je do brzegu. Jeden był w stanie sam dojść do zagrody, drugim od razu zajął się nim weterynarz, ale stwierdził hipotermię. Zwierzę nie przeżyło - informuje kpt. Łukasz Adamowski, rzecznik KP PSP w Żninie.
Nie wszystkie zwierzęta udało się uratować
Niestety dwa kolejne konie również nie przeżyły, a strażacy znaleźli je pod lodem. Zimna woda i minusowa temperatura spowodowały, że zwierzęta nie miały szansy na wyjście cało z potrzasku, w jakim się znalazł. Jeszcze dwa konie właściciel uznaje za wciąż zaginione, bowiem nie udało się ich zlokalizować. Strażacy jednak nie wykluczają, że być może ich ciała utknęły dalej pod taflą zamarzniętej wody w jeziorze.
Na miejscu był dzielnicowy, sprawdzał, w jakich warunkach żyły zwierzęta, czy były odpowiednio zabezpieczone. Wszystkie obowiązki były przez właściciela dopełnione. Okoliczni mieszkańcy spekulują, że zwierzęta spłoszyły wilki, ale mógł być to też duży pies - wyjawia możliwy powód ucieczki kom. Wioleta Burzych, oficer prasowy KPP w Żninie.
źródło: eska.pl, facebook/OSP Barcin