Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > Wydali psa do adopcji bez sprawdzenia domu. Aktywistka wpadła z niezapowiedzianą wizytą, "Jestem załamana"
Joanna Kowalska
Joanna Kowalska 06.08.2023 14:55

Wydali psa do adopcji bez sprawdzenia domu. Aktywistka wpadła z niezapowiedzianą wizytą, "Jestem załamana"

Owczarek niemiecki
Owczarek niemiecki, źródło: facebook.com @Paulina Szczawińska

Przygarnięcie pod swój dach bezdomnego zwierzęcia spotyka się z powszechnym uznaniem wśród społeczeństwa. Jednocześnie wiele osób, które myślą o staniu się opiekunami adopcyjnymi, bardzo frustruje ilość wymogów, którą trzeba spełnić, żeby móc zabrać pupila do domu. Niestety, okazuje się, że liczne procedury adopcyjne powinny być standardem przy każdorazowym wydawaniu zwierzęcia ze schroniska. Niedokładne sprawdzenie miejsca, do którego trafia pies czy kot, może skończyć się dla niego prawdziwym horrorem. Na własnej skórze przekonała się o tym suczka w typie owczarka niemieckiego o imieniu Dina. 

Owczarek niemiecki został ofiarą bezmyślnej adopcji

Suczka w typie owczarka niemieckiego o imieniu Dina, została zabrana z jednego z suwalskich schronisk dla zwierząt pod koniec 2022 roku przez rodzinę mieszkającą na wsi. Od tego momentu jej życie miało stać się lepsze. Niestety, po kilku miesiącach okazało się, że trafiła na ludzi, którzy nigdy nie powinni byli stać się właścicielami jakiegokolwiek zwierzęcia.

Prawda wyszła na jaw dopiero kilka miesięcy po zabraniu Diny do domu, w którym miała mieć opiekę już do końca swoich dni. Niestety, kontrola wykonana w lipcu bieżącego roku przez jedną z aktywistek, wykazała liczne zaniedbania ze strony opiekunów suczki. Czworonóg był zamknięty w ciasnym kojcu, który od dawna nie był sprzątany. W starej misce można było znaleźć kuchenne resztki, które w niczym nie przypominały pełnowartościowej karmy dla psa. 

- Siedziała w obskurnym, osranym kojcu, w starym prodziżu jakieś zlewki zamiast jedzenia - wylicza pani Paulina Szczawińska, bez której nikt nie dowiedziałby się o tragicznych warunkach bytowych Diny.

358455999_6320020348065809_3029799147935736945_n.jpg
Adoptowany pies żył w gorszych warunkach niż miał w schronisku. Źródło: facebook.com @Paulina Szczawińska
Groźny incydent na autostradzie. Z pędzącej ciężarówki wypadła krowa, chwilę potem spadła następna

Suczka Dina potrzebuje leczenia weterynaryjnego

Dina, pomimo złego stanu zdrowia, od czasu adopcji nie była w gabinecie weterynaryjnym. Jedyny dokument medyczny wystawiony na suczkę to zaświadczenie o szczepieniu na wściekliznę. Jej właściciel uważał, że pies nie ma żadnych objawów, które sprowokowałyby go do podjęcia leczenia zwierzaka. Chwilę później przyznał, że już na drugi dzień od adopcji Dina po raz pierwszy zaczęła powłóczyć nogami. Podjęto więc decyzję o natychmiastowym odebraniu suczki od jej rodziny adopcyjnej.

- Tak kończy się oddawanie psów do adopcji bez sprawdzania domu. Jestem załamana jej stanem zdrowia chce mi się płakać, a moje wku**ienie sięga zenitu - kwituje gorzko pani Paulina.

Dina boryka się z licznymi problemami zdrowotnymi. W momencie odbioru suczka intensywnie trzepała głową na boki oraz nie dawała się dotykać w okolicach ucha. Okazało się, że w przewodzie słuchowym rozwinęła się silna infekcja grzybiczo-bakteryjna.

content_18477d04-6608-4c9d-83f3-bee39087e354.jpg
Już pierwsze dni leczenia przyniosły Diunie ogromną ulgę. Źródło: ratujemyzwierzaki.pl

Ponadto dotychczasowy właściciel Diny przyznał, że suczka miewała epizody powłóczenia nogami, co może świadczyć o problemach neurologicznych. Konieczne jest ustalenie przyczyny tego objawu, aby móc wdrożyć skuteczne leczenie. Niestety, poszerzona diagnostyka wiąże się z wysokimi kosztami. 

W przyszłości konieczne będzie przeprowadzenie zabiegu sterylizacji. Wskazana jest również kontrola ortopedyczna oraz badanie RTG. 

content_828b7346-50e5-4411-9601-fb7fd9e99745.jpg
Dinę czeka jeszcze wiele wizyt w gabinecie weterynaryjnym. Źródło: ratujemyzwierzaki.pl

Kontrolowanie ludzi adoptujących psy to wyraz troski o dobro zwierząt

Większość instytucji zajmujących się poszukiwaniem domów dla porzuconych zwierząt przestrzega wewnętrznych procesów, weryfikujących potencjalne rodziny adopcyjne. 

To nie jest bezsensowny wymysł urzędników. Działania te mają na celu przekazywanie czworonogów tylko tym ludziom, którzy posiadają wiedzę i warunki umożliwiające odpowiedzialną opiekę nad zwierzęciem. Okazuje się, że wiele ludzi chcących wziąć pod swój dach psa, nie ma pojęcia jak się nim opiekować oraz ile kosztuje utrzymanie pupila. Dobre chęci nie wystarczą aby pomóc bezdomnym zwierzakom.

Dina została oddana rodzinie, która nie została dokładnie sprawdzona. Niestety, jej historia stała się drastycznym przykładem tego, że kontrole ludzi chcących adoptować zwierzęta są konieczne. W przeciwnym wypadku, czworonogi mogą doświadczyć jeszcze więcej cierpienia niż w schronisku czy domu tymczasowym. 

Obecnie Dina jest pod opieką aktywistów z Fundacji Zwierzęta Niczyje, gdzie może liczyć na pomoc weterynaryjną, pełną miskę i ciepły kąt. Każdy, kto chce pomóc w ratowaniu tej biednej suczki, może to zrobić przelewając pieniądze na zbiórkę. Link do niej znajduje się <TUTAJ>.

Źródło: ratujemyzwierzaki.pl