Wyciągnęła rękę do pitbulla za kratami. Przy bliższym spotkaniu pokazał swoje prawdziwe oblicze
Cruz to pitbull, którego ratownicy ze schroniska w San Bernardino w Kalifornii znaleźli porzuconego na ulicy. Zwierzak miał wówczas dwa lata i nie był najlepiej nastawiony w stosunku do ludzi, w związku z czym sklasyfikowano go jako psa potencjalnie agresywnego. Mimo to jedna z wolontariuszek nigdy nie straciła nadziei, że tak naprawdę drzemią w nim pokłady miłości.
Pitbulle w opinii niektórych ludzi są uważane za psy niebezpieczne, co często mija się z prawdą. Wszystko zależy od ułożenia czworonoga i tego, w jaki sposób jest traktowany przez swoich bliskich. Samiec imieniem Cruz, który trafił do schroniska, najpewniej nie miał za sobą łatwej przeszłości. Na szczęście jedna z wolontariuszek nie poddała się w walce o jego przyszłość.
Pitbull trafił do schroniska i za grosz nie ufał ludziom
Cruz został znaleziony na jednej z ulic w San Bernardino. Miał wówczas dwa lata, był cały brudny, miał mnóstwo kleszczy, problemy ze zdrowiem i panicznie bał się nieznajomych. Ratownicy musieli się nieźle natrudzić, aby go schwytać. Zanim im się to udało, minęło kilka dobrych godzin.
Przerażony nowym otoczeniem i ludźmi pitbull nie chciał, aby ktokolwiek się do niego zbliżał. Takie zachowanie sprawiło, że został sklasyfikowany jako pies przejawiający zachowania agresywne. To wiązało się ze zdecydowanie mniejszą szansą na znalezienie przez niego domu. Jednak jedna z wolontariuszek - Maria Sanchez - od samego początku wierzyła, że to dobry pies, który jedynie musi się przełamać w kontaktach z ludźmi.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%Wolontariuszka nigdy nie zwątpiła w dobre serce pitbulla
Maria postanowiła, że udowodni wszystkim, że Cruz w głębi serca jest kochanym, choć nieco zagubionym psem. Każdego dnia stopniowo zdobywała jego zaufanie i wzmacniała rodzącą się między nimi więź. Po jakimś czasie stało się to, na co czekała od pierwszego spotkania z czworonogiem. Pitbull po raz pierwszy zamerdał ogonem.
Kobieta nie kryła przeogromnej radości, ale zdawała sobie sprawę, że nadal czeka ich długa droga. Niemniej jednak jeden zbyt gwałtowny lub pochopny ruch mógł zadecydować o powodzeniu lub porażce misji. Gdyby przypadkowo wzbudziła w nim strach, cała praca poszłaby na marne. Była świadoma, że jeśli pies będzie czuł się niekomfortowo, może nawet wyrządzić jej krzywdę.
W końcu nastąpił oczekiwany przełom
Nadszedł dzień, w którym Maria zdecydowała się delikatnie przełożyć dłoń przez kraty klatki, w której przebywał Cruz, a całą sytuację nagrała i udostępniła w sieci. W ten sposób chciała dać znać psu, że czuje do niego sympatię, a on może obdarzyć ją tym samym uczuciem. Wtedy pitbull spojrzał w jej oczy w wymowny sposób - wystarczyło jedno spojrzenie, by zyskała pewność, że są na dobrej drodze.
Po kilku następnych tygodniach Cruz sam zapragnął kontaktu z ludźmi. Z kolei w mediach społecznościowych zamieszczono zdjęcia, z których wynika, że pitbullowi udało się znaleźć troskliwą i odpowiedzialną opiekunkę, z którą uczy się, czym jest miłość. Ta historia nie mogła zakończyć się w lepszy sposób i jest doskonałym przykładem na to, że mordercze skłonności pitbulli to szkodliwy mit. Każdy pies, niezależnie od rasy, może reagować agresją w trudnych dla siebie sytuacjach lub na skutek nieodpowiedniej tresury.
Tylko cierpliwość i wyrozumiałość względem zwierzęcych słabości są w stanie czynić cuda.
źródło: wamiz.es