Wszyscy myśleli, że suczka jest w zaawansowanej ciąży. Ale w brzuchu nosiła coś zupełnie innego
Sushi to bezdomna sunia, która błąkała się po ulicach w Indiach. Uwagę lokalnych ratowników zwierząt zwrócił jej ogromny brzuch, który odznaczał się pomimo widocznego gołym okiem niedożywienia. Na początku byli przekonani, że jest on wynikiem ciąży. Z czasem jednak okazało się, że pies nosi w nim zupełnie coś innego.
Niestety bezdomne i przeszukujące śmietniska zwierzęta to nieodłącznym elementem zatłoczonych indyjskich ulic. Na szczęście nawet tam docierają ludzie o dobrych sercach, którym los czworonogów nie jest obojętny. Podobnie było z suczką z ogromnym brzuchem. W jej przypadku nie było czasu do stracenia.
Sunia miała wielki brzuch
Nie ma wątpliwości, że zanim sunia trafiła pod opiekę lokalnych ratowników zwierząt, wiele osób po prostu zignorowało jej stan zdrowia. Trudno uwierzyć, iż robili to nieświadomie, ponieważ zwyczajnie nie dało się przeoczyć tego ogromnego brzucha. Choć na początku wszyscy byli pewni, że jest on wynikiem zaawansowanej ciąży, nikt nie wziął pod uwagę, by skonsultować swoich podejrzeń z lekarzem weterynarii.
Przedstawiciele Rescue and Rehabilitation od Stray Animals nie potrzebowali wiele czasu, aby stwierdzić, że brzuch napompowany niczym balon wcale nie jest zwiastunem rychłego rozwiązania i wydania na świat szczeniąt. Pies musiał niezwłocznie trafić do kliniki weterynaryjnej - jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie.
Targi rzeczy dla zwierząt Meet my Buddies odbędą się już 20 i 21 maja w centrum Warszawy - musicie tam być!Nie ciąża, a wodobrzusze
Po przeprowadzeniu szeregu badań, podejrzenia ratowników potwierdzili specjaliści. Sunia nie była w zaawansowanej ciąży, a jej brzuch bardzo powiększył się w wyniku wodobrzusza, zwane też wysiękiem brzusznym. Termin medyczny odnosi się do nagromadzenia się nadmiernej ilości płynu ochronnego w jamie brzusznej.
Niestety stan Sushi był fatalny. Aż trudno sobie wyobrazić, ile wycierpiała, podczas gdy mijali ja zobojętniali ludzi. Na szczęście była już w dobrych rękach osób, które miały jeden cel - zakończyć jej cierpienie raz na zawsze.
Jeden zabieg nie wystarczył, by pozbyć się wody z jej brzucha
Niestety ilość płynów zgromadzonych w brzuchu suni była tak ogromna, że weterynarz nie mógł usunąć nadmiaru substancji za jednym razem. Podczas pierwszej wizyty wbił igłę w brzuch zwierzęcia, nabierając pełną strzykawkę. W ten sposób przez kilka następnych dni regularnie pozbywał się płynu spomiędzy narządów wewnętrznych suczki.
Sushi nosiła w brzuchu łącznie ponad 10 litrów wody. Na szczęście kilka wizyt wystarczyło, aby pozbyć się jej w zupełności. Po serii zabiegów pies w końcu nie odczuwał dyskomfortu, a także wrócił do normalnych rozmiarów. Pozostaje wierzyć, że po opuszczeniu kliniki weterynaryjnej nie musiała wracać z powrotem na ulice.
źródło: wamiz.it