Właściciele hoteliku dla zwierząt wyjechali na urlop i ślad po nich zaginął. W tle afera z marihuaną?
Przed miesiącem media obiegła informacja o zaginięciu Aleksandry i Michała Stefańskich. Para prowadząca hotelik dla zwierząt zniknęła bez zapowiedzi, a niepokój bliskich spotęgował fakt, iż zostawili podopiecznych bez opieki. Dziennikarze portalu "Bochnia z bliska" wysunęli teorię, jakoby nielegalne prowadzenie uprawy marihuany było przyczyną ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości.
Jak informowaliśmy w zeszłym miesiącu, właściciele hoteliku dla zwierząt z powiatu bocheńskiego mieli odpoczywać nad jeziorem. Ostatnią rozmowę z przyjaciółmi przeprowadzili 16 lipca. Nazajutrz młode małżeństwo przestało odbierać telefony, wkrótce potem urządzenia zostały wyłączone.
Co się stało z Olą i Michałem?
Po tygodniu zaprzyjaźnieni członkowie Stowarzyszenia Oaza Spokoju Zielona Mila zaczęli obawiać się o bezpieczeństwo pary. Ustalili, że w hoteliku w Majkowicach pozostało 28 psów i 4 koty bez zagwarantowanej opieki, co było sprzeczne z wyznawanymi przez nich wartościami.
Dotąd młode małżeństwo traktowało zwierzęta jak własne dzieci, dlatego nikt z bliskich nie wyobrażał sobie, by mogli się ich po prostu pozbyć. Dopiero po kilku dniach psy i koty zostały zabezpieczone przez służby.
Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiło się ogłoszenie ws. zagadkowego zniknięcia Oli i Michała. Ich zdjęcia udostępniono na Facebooku tysiące razy, a setki Polaków włączyło się w poszukiwania. Wszyscy zastanawiali się, czy grozi im niebezpieczeństwo.
Przełomem w sprawie okazał się telefon do siostry Oli, z którego wynikało, że para wyjechała za granicę. Na obecną chwilę nie ujawniono, co skłoniło ich do podjęcia tak raptownej decyzji o wyprowadzce.
Kobieta z Bochni w posiadaniu środków odurzających
Zaginięciem małżeństwa zainteresowali się dziennikarze z lokalnego portalu informacyjnego "Bochnia z bliska". Wyjaśnienie, jakie podano do wiadomości publicznej, nie wydawało im się przekonujące, dlatego postanowili zbadać sprawę na własną rękę.
Jak ustalili, w połowie lipca, tj. tuż przed wyjazdem małżeństwa nad jezioro, funkcjonariusze odkryli plantację konopi indyjskich na terenie gminy Bochnia. U jednej z mieszkanek ujawniono aż 116 krzaków konopi oraz 31 gramów suszu marihuany.
St. sierż. Daniel Bułatowicz z KPP w Bochni wyjaśnił, że kobieta została zatrzymana. Usłyszała zarzuty prowadzenia uprawy mogącej dostarczyć znacznej ilości ziela konopi innych niż włókniste, którą prowadziła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz posiadania przyrządów służących uprawie narkotyków. Wobec podejrzanej zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju, a także poręczenie majątkowe.
Czy osobą odpowiedzialną za prowadzenie plantacji konopi indyjskich była Aleksandra Stefańska? Będziemy informowali Was o dalszym przebiegu sprawy.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: Bochnia z bliska
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
Chaos na wybrzeżu Hiszpanii, trwa ewakuacja. Wszystko przez groźnego drapieżnika
„Najpierw pomyślałem, że to mój pies". Grzybiarz padł ofiarą ataku, wywiązała się walka
Tak śmiałego napadu dawno nie było. Bandytka na wolności, a internauci pieją z zachwytu