"Wietrzni żeglarze" na walijskiej plaży. Ich zdjęcia wprawiają w osłupienie
Na plaży Horton, znajdującej się w zatoce Port Eynon w południowej części Walii, fale wyrzuciły na brzeg dziwne stworzonka. Kolorowe żyjątka o intrygujących kształtach przykuły uwagę spacerowiczów. Naukowcy apelują, aby pod żadnym pozorem ich nie dotykać.
Zwierzęta, które wzbudziły tak ogromne zainteresowanie, nazywane są "wietrznymi żeglarzami". Niewiele o nich wiadomo. Ekspertom ustalili, że nie są one meduzami, lecz należą do stułbiopławów i występują w oceanach na całym świecie.
"Wietrzni żeglarze" u wybrzeży Walii
Morskie stworzenia zazwyczaj są widywane w okresie między wrześniem a marcem. Osiągają maksymalną długość siedmiu centymetrów, przypominają owalny dysk i są w granatowo-błękitno-białym kolorze.
Można je dostrzec, gdy swobodnie unoszą się na powierzchni otwartego oceanu. Charakterystyczna płetwa pełniąca rolę żagla pozwala im złapać wiatr i podróżować zgodnie z prądami oceanicznymi. Preferują miejsca, w których woda jest cieplejsza.
Chociaż wyglądają dosyć uroczo i niepozornie, naukowcy ostrzegają, by nie lekceważyć ich mechanizmów obronnych. Zbliżanie do nich ręki może się skończyć boleśnie.
Ograniczmy się do obserwacji
Eksperci proszą o zachowanie ostrożności i podziwianie "wietrznych żeglarzy" z bezpiecznego dystansu. Stworzenia te są uzbrojone w małe, kłujące macki, którymi polują na niewielkich rozmiarów ryby i inne morskie żyjątka.
- Nie są to prawdziwe meduzy, w rzeczywistości są znane jako kolonialne hydroidy - tłumaczy Gina Gavigan z The Wildlife Trust of South and West Wales. - Jeśli zauważysz "wietrznego żeglarza", pamiętaj, aby go nie dotykać. Mogą bowiem delikatnie ukłuć.
Zobacz zdjęcie:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
“Układy i przekręty - tak opisałabym sytuację w Wojtyszkach”. Rozmowa z Beatą Czernecką
-
Suczka, która straciła własne potomstwo, adoptowała osierocone szczeniaki. „To cud"