Wąż wystraszył mieszkańców Świdnika. Straż Miejska nawet nie przyjęła zgłoszenia
Fundacja Epicrates, zajmująca się szeroko pojętą działalnością związaną z ochroną i pomocą zwierzętom egzotycznym, otrzymała informację o wężu na wolności. Zwierzę prawdopodobnie wypełzło z paczki z butami. Z relacji zgłaszającego wynikało, że Straż Miejska całkowicie zignorowała zgłoszenie. W miniony wtorek w godzinach wieczornych wolontariusze lubelskiej organizacji ratującej egzotyczne zwierzęta zostali poproszeni o pilną interwencję w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Środkowej w Świdniku. Domownicy znaleźli w jednym z pomieszczeń gada o smukłym i muskularnym ciele.
Gad pełzał po mieszkaniu
Pomarańczowy wąż został zauważony w pobliżu paczki z butami zakupionymi przez Internet w znanym sklepie z modną odzieżą i obuwiem, odebranej wcześniej i położonej na podłodze. Wolontariusze udali się na miejsce i zabezpieczyli zwierzę - młodego węża zbożowego. Zwierzę trafiło pod fachową opiekę.
Wąż zbożowy to gatunek zupełnie niegroźny, będący jednym z popularniejszych węży spotykanych w naszych domach ze względu na łatwość ich utrzymania. Występują w wielu różnych odmianach kolorystycznych. Co więcej, są one szczególnie polecane dla początkujących terrarystów.
Pozostaje pytanie - skąd wąż zbożowy wziął się w jednym z mieszkań w Świdniku? Wolontariusze nie są w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Podczas, gdy domownicy są przekonani, że gad wydostał się z paczki, eksperci przekonują, że równie dobrze mógł uciec z terrarium w innym mieszkaniu w tym bloku i zawędrować w miejsce znalezienia.
- W naszej praktyce spotykamy różne przypadki – zdarzają się i uciekinierzy ze źle zabezpieczonych przesyłek (od czasu do czasu wzywani jesteśmy do łapania zwierząt w sortowniach czy samochodach firm kurierskich), jak również uciekinierzy z domowych terrariów. W całej tej sytuacji najbardziej bulwersuje brak działania służb, które powinny reagować - podkreślają przedstawiciele fundacji.
Straż Miejska rozłączyła się w trakcie rozmowy
Wolontariusze nie bez powodu przybliżyli dokładne okoliczności zaistniałej sytuacji. Jak zauważają, jest to przykład tego, jak działają, "a raczej nie działają" służby i procedury w większości miast i gmin w Polsce. - Zdziwienie i strach są całkowicie normalne w takiej sytuacji – wszak nie każdy jest herpetologiem, terrarystą czy miłośnikiem gadów. Mieszkańcy postanowili więc zwrócić się o pomoc do odpowiednich służb. Niestety, z marnym skutkiem. Jak nam przekazali podczas rozmowy, jedynie policja wykazała jakiekolwiek zainteresowanie oddzwaniając po pewnym czasie od pierwszej rozmowy. Natomiast Straż Miejska, jak twierdzi zgłaszający, rozłączyła się w trakcie rozmowy i nie przyjęła w ogóle zgłoszenia - czytamy we wpisie Fundacji Epicratus na Facebooku.
Należy nadmienić, że zgodnie z art. 11 i 11a ustawy o ochronie zwierząt (Dz. U. 1997 Nr 111 poz. 724), zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin, a zapis nie dotyczy wyłącznie psów i kotów, jak mogłoby się zdawać. W wielu miastach Polski (m.in. w Lublinie i Warszawie) funkcjonują odpowiednie procedury i podmioty zobowiązane do działania w takich nietypowych sytuacjach, lecz mieszkańcy mniejszych miejscowości nie zawsze mogą liczyć na profesjonalizm ze strony władz.
- W tym świdnickim przypadku wszystko dobrze się skończyło – gatunek nie stanowił zagrożenia dla ludzi, a my byliśmy na tyle blisko by szybko zareagować i pomóc zarówno mieszkańcom jak i zwierzakowi. Co jednak gdyby to było w innym miejscu a wąż nie był popularną i bezbronną zbożówką? - podsumowano.
Zobacz zdjęcie:
Źródło: Fundacja Epicrates
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
Nie żyje niedźwiadek znaleziony w Teleśnicy. „Puszczamy Cię wolno"
Chomik najnowszym wrogiem publicznym? Ponad 2 tys. zwierząt grozi śmierć
Właścicielka odzyskała zaginionego kota. Rozpoznała go po miauczeniu