W Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym musiały interweniować służby. Sprytny zbieg ukrył się na wysokim drzewie
Pracownicy Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego zauważyli, że mieszkaniec jednej z klatek zniknął ze swojego terytorium. Niezwłocznie rozpoczęli poszukiwania pandki rudej, lecz finalnie okazało się, że sami nie będą w stanie sprowadzić jej z powrotem na wybieg. Do akcji musiały wkroczyć służby mundurowe.
Ponzu, ponieważ tak nazywa się samiec pandki rudej, który wydostał się ze swojego wybiegu, ukrył się w miejscu, gdzie nikt z personelu nie był w stanie dostać się samodzielnie. Na szczęście z pomocą przybyli strażacy z wysięgnikiem. Dzięki niemu mogli dotrzeć do koron drzew.
Pandka ruda uciekła ze swojej klatki w ZOO w Gdańsku
Zanim personel ogrodu zoologicznego w Gdańsku zorientował się, że pandka ruda sprytnie wymknęła się ze swojej klatki, ta zdążyła już oddalić się i ukryć. Dopiero po pewnym czasie, szukający jej pracownicy zauważyli, że siedzi w koronie jednego z drzew na terenie placówki.
Nie wiadomo, kiedy konkretnie zwierzak opuścił swój wybieg, ponieważ jego zniknięcie odnotowano dopiero rano.
- Każdego poranka opiekunowie robią obchód i sprawdzają, czy wszystko jest w porządku z ich podopiecznymi. Tak też było dzisiaj, ale ku zdziwieniu opiekuna, na wybiegu pandek przebywała tylko samica Maja - czytamy na Facebooku Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego.
Zabrali psy na szkolenie do lasu, nagle za ich plecami stanął on. Wyraźnie miał żal, "Nie zazdroszczę"Do akcji wkroczyli strażacy
W chwili, gdy opiekunowie zwierzaków dojrzeli, że Ponzu w najlepsze siedzi na samym szczycie drzewa, wiedzieli, że mają dwie opcje do wyboru. Pierwszą z nich było cierpliwe poczekanie, aż sam zdecyduje się zejść, drugą natomiast zawiadomienie odpowiednich służb, które przy pomocy specjalistycznych sprzętów pomogą sprowadzić pandkę rudą na ziemię.
- Ze względów bezpieczeństwa postanowiliśmy zadziałać najszybciej, jak tylko się da. Do pomocy przybyła straż pożarna, bez której na pewno byśmy sobie tak sprawnie nie poradzili - dowiadujemy się.
Dzięki specjalnemu wysięgnikowi, w asyście strażaków, po pandkę wjechał weterynarz w specjalnym stroju. Wszystko dlatego, że zwierzęta te mają bardzo grube pazury, które mogą ranić.
Tajemnicą pozostaje, jak udało jej się uciec
Na szczęście cała akcja przebiegła bez większych komplikacji, a Ponzu wrócił na wybieg do swojej partnerki. Co ciekawe, personel ZOO do dziś zachodzi w głowę, jak sprytna pandka wydostała się z klatki. Zapewniają przy tym, że cały system zabezpieczeń działa poprawnie.
- Na tę chwilę tylko on zna dokładną odpowiedź - żartują opiekunowie zwierzaka.
Najważniejsze, że podopiecznemu Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego nic się nie stało i bezpiecznie wrócił na wybieg. Nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że jego ucieczka więcej się nie powtórzy.
źródło: facebook/Gdański Ogród Zoologiczny; interia.pl