Usłyszał cichy pisk z podwórka. Myślał, że ratuje szczenięta. Prawda była inna
Żaden miłośnik zwierząt nie przejdzie obojętnie obok stworzenia potrzebującego pomocy. Dokładnie tak zachował się mężczyzna, który znalazł na podwórku szczenięta. Był przekonany, że bezpańska sunia wtargnęła na jego teren, gdzie urodziła. Gdy znalazł maluchy, które były same, pomyślał, że najlepszym rozwiązaniem będzie zabranie ich do weterynarza. Jednak gdy zadzwonił telefon, usłyszał coś, czego zupełnie się nie spodziewał.
Z podwórka dochodził cichy płacz
Craig Mcgettrick usłyszał, że z jego podwórka dochodzą nietypowe dźwięki. Niewiele myśląc, wyszedł z domu i udał się w ich kierunku. To, co zastał w rogu ogrodzenia, sprawiło, że opadła mu szczęka. Mianowicie na trawie leżało 5 małych istot, które trzęsły się z zimna.
Mężczyzna od razu pomyślał, że nieopodal jego domu oszczeniła się bezpańska sunia, która zostawiła swoje szczeniaki. Nie mógł dopuścić do tego, by malcom coś się stało, a więc postanowił je zabezpieczyć i zabrać do weterynarza. Zanim jednak wybrał się do kliniki, postanowił podzielić się swoim znaleziskiem w social mediach.
Dostał szansę, ale tylko na chwilę. Tak cierpi Roki, który wrócił z adopcji Fotopułapka nagrała wyjątkową scenę przy paśniku. W roli głównej jeleńNa zdjęcie szczeniaków odpowiedział weterynarz
Znalazca szczeniąt udostępniając zdjęcie maluchów, miał nadzieję, że to tylko usprawni proces znalezienia im domu. Gdy szykował się do wyjścia do weterynarza, nagle zadzwonił jego telefon. Okazało się, że skontaktował się z nim założyciel National Fox Welfare Society.
To, co usłyszał, sprawiło, że szczęka niemal mu opadła. Martin Hammington powiedział mu, że to wcale nie szczenięta psa, a nowo narodzone lisy. Mężczyzna zadbał również, żeby jedna z wolontariuszek z jego organizacji udała się na miejsce i przejęła opiekę nad dzikimi zwierzętami.
Małe lisy trafiły pod profesjonalną opiekę
Gdy ratowniczka dzikich zwierząt dotarła na miejsce, od razu włożyła liski do pudełka i okryła je kocem. Były na tyle małe, że ich szanse na przeżycie bez matki, której nie było wówczas w pobliżu, wynosiły niewiele. Wtedy wpadła na sprytny plan.
Pudełko z liskami odstawiła w miejsce, w którym je znaleziono i z bezpiecznej odległości obserwowali, czy matka zareaguje na płacz swoich młodych. Po kilku chwilach byli świadkami niesamowitej sceny. Lisica wróciła, a więc jej młode były bezpieczne.
Specjaliści wyjaśnili, że samice dzikich gatunków często zostawiają swoje młode w ukryciu, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Choć ludziom może wydawać się, że są one porzucone, nic bardziej mylnego. Matka dokładnie pamięta, gdzie je zostawiła, a także regularnie wraca, aby ich doglądać.