Udomowili niezwykłe zwierzęta. Łowczy miejski rozkłada ręce, czegoś takiego jeszcze nie widział
Przy ulicy Lipowej w Szczecinie od pewnego czasu każdego wieczora obywa się niezwykłe wydarzenie. Do urządzonej przez mieszkańców stołówki zbiega się stado zwierząt. Nie chodzi jednak o gołębie.
Łowczy miejski Ryszard Czeraszkiewicz początkowo nie wierzył własnym oczom, gdy przybył na Lipową po telefonicznym wezwaniu. Do pokarmu, rzucanego przez mieszkańców, przepychało się... stado dzików.
Niespotykany fenomen
Trzy spore lochy, ogromny odyniec i coś ze dwadzieścioro młodych - tak wygląda skład osobowy delegacji dzików, która co wieczór odwiedza mieszkańców osiedla przy Lipowej w Szczecinie.
Dziki wydają się zupełnie oswojone. Jedzą grzecznie, nie przejawiają agresji, pozwalają ludziom zbliżyć się na kilka metrów.
Ryszard Czeraszkiewicz nigdy nie widział czegoś takiego i nie jest pewny, jak powinien postąpić w tej sprawie.
- Te dziki są zupełnie oswojone z ludźmi i nie stanowią zagrożenia - tłumaczy reporterom portalu WSzczecinie.pl. - W zasadzie nie ma więc powodu do interwencji. Dla mnie to jest fenomen, nie spotkałem się jeszcze z całym oswojonym stadem dzików.
Zaczęło się od kotów
Zaczęło się od dokarmiania bezpańskich kotów. Pewnego razu na kocie chrupki skusiła się locha, która nagle wychynęła z lasu.
- Spojrzała na mnie błagalnie, prosiła o jedzenie - opowiada jedna z mieszkanek Lipowej. - Jestem tak nauczona, że jak zwierzę jest głodne, to trzeba dać mu jeść. No więc dałam. Następnego wieczora sytuacja powtórzyła się. Teraz mamy to całe oswojone stadko.
Oczywiście, nie wszystkim podoba się stołówka dla dzików, urządzona przy Lipowej. Wiele osób obawia się, że tak duże stado dzików jest nieprzewidywalne i nie wiadomo, jakie nieszczęście może się zdarzyć, jeśli zwierzęta nagle wpadną w panikę.
- Dziki w ogóle nie są agresywne - przekonuje jedna z kobiet, które co wieczór karmią niezwykłych leśnych gości. - Mamy tu codziennie trzy lochy, Karolinę, Matyldę i Basię, przychodzą z warchlakami, jedzą, czasem dają się głaskać. Nie ma z nimi żadnych problemów.
Wszystko przez niszczenie lasów
Jak twierdzą osoby dokarmiające dziki, prawdopodobną przyczyną ich pojawienia się na Szczecińskim Gocławiu jest wyniszczanie lasów przez człowieka . Gdy pod Bukowem powstały wielkie place budowy, zwierzęta musiały przenieść się gdzie indziej. Im mniej zostało dla nich lasów, tym częściej wychodzą na żer w pobliże ludzkich siedzib. Tak dziki trafiły na Lipową.
Los oswojonych dzików nie jest jasny. Łowczy Ryszard Czeraszkiewicz tłumaczy, że zabija się tylko zwierzęta chore i agresywne. Ostatecznie jednak decyzja o losie dzików należy do szczecińskiego magistratu. Zwierzęta prawdopodobnie zostaną w którymś momencie odłowione i przeniesione na dzikie tereny Międzyodrza.
Ostatecznej decyzji w sprawie dzików z Lipowej jeszcze nie ma.
Dziki są ostatnio coraz śmielsze w Szczecinie. Zobacz nagranie dzików buszujących w centrum miasta:
(YouTube / Aleksander Romaszewicz)
Źródło: WSzczecinie.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Była pewna, że jej buldog ma na brzuchu guza. Dopiero weterynarz wyprowadził ją z błędu
-
Nie żyje pies odebrany byłemu senatorowi PiS. Niestety, nie doczekał się sprawiedliwości
-
Maryla Rodowicz wpakowała się w kłopoty, chcąc pochwalić się swoją kotką na Instagramie