Tajemnicze zwierzątko siedziało pod drzewem. Myśleli, że to mysz, dopóki nie zobaczyli ciemnych plamek
Australijska para znalazła ważącego zaledwie 2 gramy wygłodniałego gryzonia pod drzewem. Bez wahania przystąpili do ratunku i wzięli zwierzę do domu. Myśleli, że mają do czynienia z małą myszką i chcieli się nią zająć. Kiedy jednak odkryli swój błąd, wiedzieli, że dom to nie jest odpowiednie miejsce dla dzikiego stworzenia. Na miejsce niezwłocznie wezwano specjalistów z pobliskiego rezerwatu przyrody.
Myśleli, że to mysz. Wzięli zwierzątko do domu
Znaleźli stworzenie w budzie dla psa. Szukając swojego pupila, natknęli się na drobnego, zagłodzonego gryzonia, który szukał schronienia. Widok małej myszki złamał im serce, więc w odruchu serca postanowili wziąć ją do domu.
Coś w wyglądzie gryzonia jednak im nie pasowało. Przy bliższym przyjrzeniu się odkryli, że to jednak nie mysz, a opos karłowaty. Różnice w wyglądzie u tak młodych osobników były nieznaczne. Po sprawdzeniu szczegółów w internecie wiedzieli, że pora powiadomić rezerwat zwierząt, który przyjąłby oposa. Noc spędzili razem, ale rano od razu zadzwonili do Wildlife Welfare Organization.
Sortował odzież z kontenera, gdy natknął się na torbę zamkniętą na suwak. Zawartość jest porażającaOpos karłowaty – jeden z najmniejszych ssaków na Ziemi
Opos karłowaty zamieszkuje Wyspę Kangura, Tasmanię i południową Australię. W zeszłym roku jego siedlisko naturalne spłonęło podczas pożarów lasów, które miały miejsce w Australii. Ponad 88% gatunku wyginęło.
Jest uważany za jednego z najmniejszych ssaków i najmniejszych torbaczy. Ma miękką, grubą sierść, na ogół koloru szarobrązowego. Kolor jest niejednolity, mogą występować jaśniejsze i ciemniejsze plamki wzdłuż ciała.
Ten gatunek jest znany ze zdolności prześlizgiwania się między drzewami za pomocą błony lotnej rozciągającej się między kończynami przednimi a tylnymi. Ten fałd skórny pozwala wykonywać ślizgowe skoki między gałęziami, działa jak takie prymitywne skrzydła.
To zwierzęta nocne i zdecydowanie samotne. Żywią się nektarem i pyłkiem kwiatów oraz owocami. Czasem zjadają też małe owady.
Opos trafił do rezerwatu i w końcu odzyskał wolność
Po porannym telefonie do rezerwatu, do drzwi pary zapukał Gayl Males, specjalista od dzikich zwierząt. Zaoferował pomoc w odchowaniu oposa, który był wygłodzony. Ważył jedynie dwa gramy.
– Była nietknięta i zdecydowanie była dobrym kandydatem do rozmnażania i ostatecznie powrotu na wolność – powiedział Gayl.
Pojechała do azylu dla dzikich zwierząt, gdzie otrzymała potrzebną opiekę. Personel zajął się nią i wykarmił. W miesiąc udało jej się przytyć aż 10 gramów, czyli pięciokrotność swojej masy ciała po przybyciu. Osiągnęła zdrową wagę dla swojego gatunku. Była tak silna, że stwierdzono, że czas, żeby wypuścić ją na wolność.
Na początku samica na próbę została umieszczona na zewnątrz, ale w znajomym otoczeniu kwiatów. Mogła wchodzić i wychodzić ze swojego domu, kiedy tylko chciała. Po jakimś czasie poczuła się na tyle bezpieczna na zewnątrz, że odeszła na zawsze.
Personel rezerwatu był początkowo zasmucony, bo przywiązali się do zwierzęcia. Wiedzą jednak, że to było najlepsze rozwiązanie dla karłowatego oposa.
– Właśnie po to to robimy – powiedział Gayl. – Żeby zwrócić je na wolność po daniu im szansy, której inaczej by nie mieli.
Źródło: Facebook, amomeupet.org, noizz.pl