Puma wpadła w odwiedziny do domowego kuzyna. Znalazła nietypową kryjówkę
Pewnego dnia kobieta dostrzegła, że jej kot wbiega do domu z nastroszonym ogonem. Zaskoczona tym widokiem postanowiła wyjrzeć na werandę i sprawdzić, co go tak przestraszyło. Kiedy spojrzała w zacienioną szczelinę pod dobudówką, szybko zorientowała się, że znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Lily Rutledge-Ellison mieszka w domu jednorodzinnym w miejscowości Englewood w Kolorado. Pod jednym dachem rezyduje również kot o imieniu Wesley, który ceni sobie wolność i swobodę, dlatego uwielbia patrolować własne terytorium.
Odważny mruczek zna każdy zakamarek wokół swojej bezpiecznej przystani. Doskonale wie, gdzie lepiej się nie zapuszczać po zmroku, jednak tym razem nie przewidział, kto złoży mu wizytę w kryjówce pod werandą.
W cieniu czyha groźny drapieżnik
Tego dnia nic nie zwiastowało niecodziennej wizyty bez zapowiedzi. Kobieta wypuściła mruczka na obchód i wróciła z powrotem do ciepłego wnętrza. Nie minęło kilkanaście minut, nim Wesley wrócił wyraźnie nieswój.
Lily zrobiła się podejrzliwa. Widząc nienaturalnie nastroszony ogon Wesleya, domyśliła się, że w trakcie spaceru musiał się czegoś poważnie wystraszyć. W obawie o bezpieczeństwo pupila, poprosiła swojego chłopaka, by rozejrzał się po okolicy.
Mężczyzna wyszedł z domu i bardzo szybko zlokalizował potencjalne zagrożenie. Kiedy zajrzał pod werandę, aż zdębiał z wrażenia. W ciemnościach czyhała najprawdziwsza puma.
Powrót na łono natury
Lily przybiegła do swojego partnera i z niedowierzaniem wypisanym na twarzy obserwowała drapieżnego kota chłodzącego się w cieniu. W życiu nie przyszłoby jej do głowy, że tak niebezpieczne zwierzę może znajdować się tuż pod werandą.
Pomimo rosnącej fali przerażenia, kobieta złapała za telefon i wykręciła numer do Colorado Parks and Wildlife, organizacji zajmującej się ochroną dzikiej przyrody. Zważając na to, że puma zawędrowała do miasta i stanowiła bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowa mieszkańców oraz ich pupili, na miejsce niezwłocznie wysłano patrol.
Dzięki spostrzegawczości i szybkiej reakcji właścicielki domowego kota, po pięciu godzinach akcja ratunkowa wreszcie zakończyła się powodzeniem. Drapieżnik został odłowiony i wywieziony z powrotem do lasu oddalonego od ludzkich siedzib, natomiast opiekunowie Wesleya dostali cenną nauczkę, by nigdy więcej nie wypuszczać swojego pupila po zmroku.
Zobacz zdjęcie:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Myślała, że nikt jej nie widzi. Została nagrana podczas próby utopienia kociąt
-
"Straciłam okulary, ale zyskałam świetną opowieść". Orangutan został królem Internetu
-
Kłopoty samolotu lecącego do Warszawy. Pilot musiał lądować, zawiniły ptaki