Przygarnęła kociątko znalezione na polu. 24 godziny później jej świat zostaje wywrócony do góry nogami
Andrea jest wolontariuszką w organizacji, która udziela pomocy bezdomnym zwierzętom. Kobieta w mniej niż 48 godzin stała się opiekunką trójki nowo narodzonych kociąt. Każde z nich pochodziło z innego miotu i było w kiepskim stanie. Uratowanie ich było wielkim wyzwaniem. Potrzeba było ogromu cierpliwości i troskliwej opieki, aby patchworkowa kocia rodzinka stanęła na nogi.
Znaleźli maleńkie kocię na środku pola. Omal nie zostało zjedzone przez mrówki
Pewna rodzina mieszkająca na wsi, w nocy usłyszała przeraźliwe piski dochodzące z podwórka. Jakieś stworzenie desperacko błagało o pomoc. Niestety, pod osłoną nocy ludziom nie udało się znaleźć autora nawoływań. Dopiero o świcie okazało się, że na okolicznym polu leżało maleńkie kocię. Mruczek był zmarznięty, wygłodniały a po jego ciele krążyły mrówki.
Jedna z kobiet natychmiast owinęła kociaka w ręcznik, oczyściła go z mrówek, po czym zawiozła malucha do lokalnej organizacji zajmującej się pomocą dla bezdomnych zwierząt, St Francis Society Animal Rescue. Tam wygłodniałą i zziębniętą istotką zaopiekowała się wolontariuszka Andrea.
To już pewne. "Kunopies" buszuje w polskich lasach. Ma uroczy pyszczek, ale u nas nikt nie chce go widziećSamotne kocię doczekało się przybranego rodzeństwa
Znalezione kocie miało co najwyżej kilka dni. Poza hipotermią i niedożywieniem, problemem zwierzątka były liczne ukąszenia mrówek. Andrea umieściła swojego nowego podopiecznego w inkubatorze, a następnie przygotowała mu mleko i nakarmiła go i dopiero po posiłku oczyściła jego rany. Pozostało jej regularnie karmić oraz doglądać maluszka, mając nadzieję, że to wystarczy, by nabrał sił.
Kremowo-rudawemu kociakowi dała na imię Oodelally. Nie sądziła, że w ciągu doby doczeka się on przyszywanego rodzeństwa.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem do organizacji trafiły kolejne nowo narodzone kocięta. Szylkretowa Crumble została porzucona przez swoją matkę, która uciekła ze strychu z resztą miotu, natomiast maleńki Rorschach został znaleziony przez pewną rodzinę pod ich szopą.
Wszystkie kocięta były w podobnym wieku, dlatego Andrea postanowiła je ze sobą połączyć. Każde z nich borykało się z podobnymi problemami i musiało stawić czoło tym samym wyzwaniom.
Patchworkowa rodzina to najlepsze, co mogło spotkać porzucone kocięta
Szybko jasne stało się, że kocięta są dla siebie nawzajem bezcenny wsparciem. Przyszywane rodzeństwo zaczęło traktować się tak, jakby pochodziło od tej samej matki i razem odzyskiwało siły.
Rorschach od samego początku była najmniejsza, ale swoje niewielkie rozmiary nadrabiała temperamentem. To ona najgłośniej domagała się uwagi, kiedy była głodna. Z kolei Crumble jako pierwsza porzuciła butelkę i naczyła się jeść samodzielnie, dając dobry przykład przyszywanemu rodzeństwu. Zamiast czekać na pokarm, wolała wziąć sprawy w swoje łapki. Pierwsze ze znalezionych kociąt, czyli Oodelally była najbardziej nieśmiała i potrzebowała aż ośmiu tygodni, aby pójść do przodu i zainteresować się innym pokarmem, niż mleko podawane przez wolontariuszkę prosto do pyszczka.
Andrea jest zachwycona efektami swojej pracy. Nie ukrywa, że rosnące kocięta dają jej masę radości, a obserwowanie ich wspólnych psot jest najwspanialszą nagrodą za wysiłek włożony w ich ratowanie. Kiedy kocięta jeszcze nieco podrosną, rozpoczną poszukiwania domów adopcyjnych. Póki co, cieszą się swoją wyjątkową patchworkową rodzinką, wspólnie odkrywając świat.
Źródło: lovemeow.com