Deszcz ze śniegiem bębnił o szyby, kiedy najbardziej potrzebowały pomocy. Tylko jedno mogło ulżyć kociętom
Po intensywnej burzy przechodzień dostrzegł w krzakach cztery nowo narodzone kocięta. Trzęsace się z zimna zwierzęta nie mogły mieć więcej niż dwóch dni. Znalazca zdawał sobie sprawę, że opieka nad mruczkami go przerasta. Nie pozostało mu nic innego, jak poinformować lokalną organizację zajmującą się pomocą dla bezdomnych zwierząt. Z biegiem czasu każdy kociak pokazał swoje prawdziwe oblicze i udowodnił, że wyróżnia się na tle pozostałych.
Znalazł w krzakach nowonarodzone kocięta
Pewien mężczyzna przez przypadek znalazł w krzakach cztery nowo narodzone kocięta. Wszystko wskazywało na to, że ktoś zostawił je tam celowo na pewną śmierć bądź też bezpańskie zwierzęta oddzieliły się od swojej matki. Maluchy były brudne i niezwykle głośne, prawdopodobnie przez to, że doskwierał im głód.
Znalazca kociąt postanowił wezwać na pomoc profesjonalistów. Skontaktował się z Jen, przedstawicielką lokalnej organizacji Wrenn Rescues. Zaalarmowana kobieta natychmiast udała się we wskazane miejsce i zabezpieczyła maluchy. Priorytetem było ogrzanie i nakarmienie kociąt. Mruczki nie miały więcej niż dwa dni. Powinny przebywać w ciągłym cieple, dlatego ich nowym, tymczasowym domem stał się inkubator.
Szokujące kulisty ataku niedźwiedzia w Bieszczadach. Wszystko nagrała fotopułapka. "Niezła ironia losu"Kocięta pragnęły żyć. Walczyły o każdy dzień z całych sił
Jen zaangażowała się w odchowanie całej kociej rodzinki. Zadbanie o tak młode czworonogi wymaga posiadania ogromnej ilości wiedzy oraz zaangażowania. Kocięta przez pierwsze kilka tygodni życia powinny jeść co kilka godzin, również w nocy. Kobieta wytrwale walczyła, a jej starania przynosiły bardzo satysfakcjonujące rezultaty.
Aktywistka tygodniami troszczyła się o maluchy, dzięki czemu wyrosły na silne i wesołe podrostki. Maluchy rosły jak na drożdżach. Miały wilczy apetyt i ochotę na życie. Z dnia na dzień stawały się coraz odważniejsze. Wszystko, co je otaczało, było dla nich bardzo interesujące.
W związku z okolicznościami, w jakich zwierzaki zostały znalezione, kocięta dostały następujące imiona: Ice, Sleet, Frost i Blizzard, co w wolnym tłumaczeniu oznacza “lód”, “ śnieg z deszczem”, “mróz” oraz “zamieć”.
Każdy kociak różni się od reszty rodzeństwa. Wszystkie maluchy są wyjątkowe
Jen była zachwycona tym, jak doskonale rozwijają się jej podopieczni. Obserwowanie ich wybryków było czystą przyjemnością.
Wśród mruczków o śnieżnobiałym futerku znalazł się jedyny pręgowany kociak Sleet, który ponad wszystko ceni sobie pieszczoty z ludźmi. Natomiast jego siostra Frost uwielbia spędzać czas na drzemkach. Z kolei Blizzard jest wcieleniem chaosu. Ten kociak uwielbia, kiedy wokół coś się dzieje, a Ice jest najlepsza we wspieraniu swojego rodzeństwa w trudnych momentach.
Kocięta skończyły już 11 tygodni. Niebawem rozpoczną poszukiwanie rodzin adopcyjnych. Jen ma nadzieję, że każde z rodzeństwa szybko znajdzie kogoś, kto pokocha je tak bardzo, jak zrobiła to ona.
Źródło: lovemeow.com