Przerażające sceny na targowisku w Kaliszu, prawie jak w Chinach. Upchnięto je w workach po ziemniakach
Przy ulicy 3 Maja w Kaliszu funkcjonuje rynek, na którym wciąż można kupić żywe zwierzęta. Po uratowaniu dwóch suczek, aktywiści w asyście policji ponownie skontrolowali targowisko. Tym razem ofiarami bestialskiego traktowania padły szczenięta i kury. Psy stłoczone były w maleńkiej klatce, bez dostępu do wody czy świeżego powietrza, natomiast ptaki upchnięto do worków po ziemniakach. Skandaliczne słowa, jakie padły z ust sprzedających, przeraziły wolontariuszy.
Ciąg dalszy handlu zwierzętami w Kaliszu. Przedmiotowe traktowanie zwierząt w Polsce trwa w najlepsze
Handel zwierzętami to powszechne zjawisko. Nie zawsze jest to proceder wiążący się z cierpieniem żywych istot, aczkolwiek nie brakuje osób oferujących potencjalnym klientom psy, koty, kury czy inne zwierzęta, które nie dostrzegają w nich istot zdolnych do odczuwania strachu, stresu czy bólu.
Nie cichną echa skandalu związanego z handlem żywymi zwierzętami na targowisku w Kaliszu, mieszczącym się przy ulicy 3 maja. Zaledwie dwa miesiące temu handlującemu tam mężczyźnie odebrano dwa psy, które były przetrzymywane w niedopuszczalnych warunkach. Niestety, działania te nie zniechęciły go do kontynuowania bestialskiego biznesu.
Czy dziecko może wyjść samo z psem na spacer? Niewielu zna przepisy, a błąd może Cię sporo kosztowaćSzczenięta kisiły się w ciasnej klatce. Kury były wsadzone do worków po ziemniakach
Aktywiści z Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals, otrzymali zgłoszenie o sytuacji podobnej do tej, która miała miejsce w lipcu. Według świadków, ten sam mężczyzna ponownie usiłował sprzedawać żywe zwierzęta, przetrzymując je w warunkach nie spełniających jakichkolwiek norm.
Po przybyciu aktywistów na miejsce zdarzenia zauważono, że podejrzany ponownie dysponuje żywymi stworzeniami na sprzedaż. Wśród nich były szczenięta, trzy zaledwie kilkutygodniowe suczki. Czworonogi były zamknięte w ciasnej klatce, która znajdowała się w samochodzie. Psy nie miały dostępu ani do wody, ani do świeżego powietrza.
To nie koniec dramatycznych szczegółów tej historii. Sprzedający miał w swojej ofercie również kury. Ptaki leżały na tyłach auta, wsadzone do worków po ziemniakach, przygniatające siebie nawzajem.
Sprzedawcy odebrano zwierzęta
Aktywiści w asyście przedstawicieli prawa odebrali zwierzęta. Nasza informatorka, która w dniu wczorajszym uczestniczyła w interwencji, wypowiedziała się na temat działań mających na celu odbiór zaniedbanych zwierząt:
Niestety, ”szanowny" pan nie wyciągnął wniosków z poprzedniego zdarzenia. Byłam jedną z wolontariuszek na miejscu - mężczyzna wyparł się, że w czerwcu handlował psami - mówi nam wolontariuszka biorąca udział w akcji.
Nie była to łatwa interwencja. Z relacji aktywistów wynika, że mężczyzna był agresywny. Miał także zaatakować jedną z wolontariuszek i na żądanie policji o wydaniu kur upominał się o 200 zł. Co więcej, świadkowie zdarzenia nie widzieli nic złego w zachowaniu . Wyśmiewali aktywistów za przejmowanie się losem ptactwa. Podczas odbioru zwierząt można było usłyszeć: “to tylko kury”.
Ostatecznie handlarzowi udało się odebrać wszystkie zwierzęta. Szczenięta i ptaki trafiły pod opiekę profesjonalistów z przychodni weterynaryjnej “4Łapy”, gdzie poddano je badaniom. Stan zdrowia odebranych zwierząt budzi niepokój.
Kury są odwodnione, lekko wychudzone, a jedna z nich na łapce miała bolesny ropień, który uniemożliwiał jej normalne poruszanie się. Dodatkowo podcięto im pióra na skrzydłach. Z kolei szczenięta przez słomę w klatce miały poranione brzuszki. Pieski nie będą duże, a wolontariusze będą szukać dla nich domów.
Źródło: facebook.com @Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy Dla Zwierząt Help Animals