Powódź w hotelu dla psów. Przerażające, co spotkało uwięzione zwierzęta, "Straciłam moje maleństwo"
Lato bieżącego roku zaskakuje gwałtownymi opadami w wielu miejscach na świecie. Ofiarami powodzi są nie tylko ludzie, ale również zwierzęta. Niektóre czworonogi zagubione w trakcie katastrofy udaje się odnaleźć całe i zdrowe. Niestety, nie wszyscy właściciele psów mają tyle szczęścia. W tym tygodniu w wyniku gwałtownej ulewy i powstałej przez nią fali powodziowej w hoteliku dla zwierząt zginęło co najmniej kilka psów. Opiekunowie nie mogą się pogodzić ze śmiercią czworonożnych członków rodziny, porównując ją do straty dziecka.
Burza zaskoczyła pracowników hotelu dla psów
Sierpień bieżącego roku pod względem atmosferycznym jest bardzo nieprzewidywalnym miesiącem. W wielu miejscach na świecie ludzie borykają się z ekstremalnymi upałami przeplatanymi gwałtownymi burzami. Intensywne opady deszczu, w mocno zabetonowanych miastach bardzo szybko stają się niebezpieczne, w oka mgnieniu przemieniając się w fale powodziowe.
Jedna z burz bardzo zaskoczyła pracowników hotelu dla zwierząt District Dogs. To czas w którym tego typu przedsiębiorstwa nie narzekają na brak klientów. Od kilku tygodni praktycznie cały czas było stuprocentowe obłożenie. Psy miały zostać otoczone profesjonalną opieką, podczas gdy ich właściciele korzystali z wyczekiwanego urlopu lub wyjechali w sprawach służbowych czy rodzinnych. Niestety, dla niektórych z czworonogów pobyt w hotelu okazał się być tragiczny w skutkach.
Kłusownik polował na tygrysa, ale nie zabił go za pierwszym strzałem. "Bestia" wróciła się zemścićFala miała wysokość 2 metrów. Nie żyje co najmniej kilka psów
Tragedia wydarzyła się w Waszyngtonie. Fala powodziowa o wysokości około dwóch metrów nawiedziła to miasto 15 sierpnia bieżącego roku. Jednym z zalanych budynków był hotel dla zwierząt. Woda wlała się do jego wnętrza przez jedną ze ścian.
Szef straży pożarnej, John Donnelly poinformował, że szczęśliwie ewakuowano wszystkich pracowników oraz 20 czworonogów. Niestety, z całą pewnością część zwierząt przebywających w hotelu zginęła. Dokładna liczba nie została podana opinii publicznej. Wyjaśniono, że pracownicy hotelu w pierwszej kolejności muszą skontaktować się z właścicielami zwierząt.
Opiekunowie tragicznie zmarłych psów są wstrząśnięci sytuacją. Jocelyn Lobos-Segura, która straciła suczkę o imieniu Mona, przyznaje, że o incydencie w hoteliku dowiedziała się dopiero w momencie, kiedy przyjechała po odbiór swojej podopiecznej:
- Przyjechałam po nią, żeby zabrać ją do domu, wtedy zobaczyłam rzędy karetek pogotowia i strażaków – powiedziała w rozmowie z NBC Washington - Zobaczyłam wszystkich ludzi czekających na swoje psy, które opowiedziały mi o sytuacji. Mona była moim maleństwem, była moim dzieckiem… Płaciłam 700 dolarów miesięcznie, żeby się nią opiekowali. Firma musi ponieść konsekwencje.
Opiekunowie stracili ukochanych członków rodziny. Ten sam hotel dla psów został zalany rok wcześniej
Okazuje się, że to nie jest pierwszy raz, kiedy groźna powódź nawiedziła teren, na którym znajduje się opisany hotel dla zwierząt. Podobna sytuacja miała miejsce już w zeszłym roku. Wtedy kierowniczka ośrodka, Jillian Kuehn mówiła: "To przerażające, że kiedy dzieją się takie rzeczy, nie możemy nic z tym zrobić”.
Władze miasta podjęły decyzję o wybudowaniu w mieście tunelu, który ma zapobiec tego typu sytuacjom. Niestety, jak się okazuje - inwestycja powinna zostać zakończona jak najszybciej. Otwarcie jest planowane w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
Źródło: youtube.com/@fox5dc, nbcwashington.com