Powódź szalejąca w Słowenii zabrała ich psa z kempingu, byli bezradni. Myśleli, że stracili go na zawsze
Kiedy powódź nawiedziła Słowenię, tej rodzinie przydarzyło się najgorsze. Widzieli, jak ich ukochanego psa zabrał destrukcyjny żywioł. Chociaż pogodzili się z utratą zwierzęcia, wciąż tliła się w nich iskierka nadziei. Zanim zaczęli poszukiwania psa, musieli jednak poczekać.
Opiekunowie obserwowali, jak psa zabiera powódź. Nie mogli nic zrobić, żeby mu pomóc
W piątek 4 sierpnia ulewne deszcze nawiedziły Słowenię. Żywioł szczególnie mocno dotknął północne regiony kraju. W wyniku powodzi zginęły 4 osoby. Ucierpiały również zwierzęta.
Cooper to pies rasy rhodesian ridgeback. Do Słowenii przyjechał ze swoją rodziną z Belgii, która wypoczywała na campingu Menina. Anna, jej mąż i młodsza córka znaleźli się w potrzasku, kiedy w trakcie ulewy poziom wody zaczął się niebezpiecznie podnosić. Żeby uciec przed żywiołem, musieli wspiąć się na mur przy wejściu na camping. Ucieczka z dzieckiem byłaby wystarczająco trudna, jednak małżeństwo musiało zająć się także psem.
Przez chwilę nieuwagi zwierzak stracił równowagę i spadł z muru. Wpadł prosto w rwący nurt, a prąd zabrał go z dala od rodziny, która musiała przyglądać się, jak ukochany przyjaciel znika na horyzoncie. Właściciele nie mogli nic zrobić, żeby pomóc Cooperowi. Zanim ruszyli na poszukiwania pupila, musieli poczekać, aż poziom wody opadnie.
TYLE zapłacisz za świąteczną i nocną wizytę u weterynarza. Rachunek za samo wejście do gabinetu zwala z nógInternauci pospieszyli z pomocą. Zaczęły pojawiać się pierwsze informacje na temat miejsca pobytu Coopera
W domu na rodzinę czekała Elena, starsza córka pary. Kiedy usłyszała o tragedii, która spotkała Coopera, wiedziała, że nie może bezczynnie czekać. Chociaż znajdowała się daleko od Słowenii, spróbowała pomóc w inny sposób. We wpisie na Facebooku podzieliła się historią psa i zmobilizowała w ten sposób dziesiątki ludzi. Na odezwę nie musiała długo czekać – jej wpis udostępniły tysiące internautów.
W końcu rozległy się pierwsze telefony. Do Eleny zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że widziała Coopera.
– Jej przyjaciółka widziała Coopera podczas joggingu – wyjaśnia Elena. – Mama natychmiast tam pojechała, ale było już za późno. Spędziła cały dzień na przeszukiwaniu okolic.
Kiedy małżeństwo dostało następny telefon, nie wiedzieli, że to właśnie ten, na który czekali. W poszukiwania Coopera zaangażowała się cała lokalna społeczność, więc było tylko kwestią czasu, kiedy zwierzak się odnajdzie.
Opiekunowie nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli. Takie zakończenia widywali tylko w filmach
Szczęśliwą informację przekazała parze straż pożarna. Nie posiadali się z radości. Cieszyli się, że mimo najczarniejszych myśli nie przestali szukać ukochanego pupila.
– Znaleźliśmy Coopera! Teraz czeka go dużo miłości, odpoczynku i jedzenia, a także wizyta u weterynarza jutro rano – informuje camping Menina.
Elena od razu podzieliła się dobrymi wiadomościami z internautami, dzięki którym nie udałoby się znaleźć Coopera. Dziękowała wszystkim, którzy pomogli pupilowi trafić do kochającej rodziny.
– Stracił na wadze, ma zadrapania na nodze i jest zmęczony – poinformowała córka pary po wizycie u weterynarza.
Poza tym wszystko było w porządku. Cooper trafił do domu i jego właściciele na pewno go rozpieszczają. Po chwilach strachu nadeszła pora na ulgę, że wszystko dobrze się skończyło.
Źródło: wamiz.pl