Pitbull śledził nieznajomego mężczyznę. Choć został skrzywdzony, w jego oczach tliła się jeszcze nadzieja
Kiedy wysiadał z autobusu na swoim przystanku, nie wiedział jeszcze, że całą drogę do domu ktoś będzie go śledził. Dopiero na własnym podwórku zorientował się, że towarzyszył mu wierny kompan. Spostrzegł za sobą psa rasy pitbull i wiedział, że musi zadzwonić po pomoc.
Mężczyzna w St. Louis w amerykańskim stanie Missouri wysiadł z autobusu, a jego oczom ukazało się siedzące na przystanku zwierzę. Widząc go po raz pierwszy, powitał psa i nie zastanawiając się zbyt długo, wyruszył w drogę do domu. Nie wiedział, że zachęcone okazaną mu czułością zwierzę obdarzyło go zaufaniem i wybrało na swojego nowego przyjaciela.
Pies-agresor, czyli zła renoma pitbulli
Widząc ich mordkę, wiele osób podświadomie odczuwa strach. Psy rasy pitbull okryte są złą sławą. Uważane za groźne i niemożliwe w ułożeniu, figurują w polskim wykazie psów agresywnych. Wielu odczuwa wobec nich strach i antypatię i nie rozumie, dlaczego właściwie znajdują się amatorzy tej rasy.
Pitbull został stworzony do celów brutalnych walk psów jako mieszanka silnego bulldoga i walczącego do upadłego teriera. Nic dziwnego, że obraz tej rasy kojarzy się ze skłonnością do ataków. Czy zła renoma pitbulli jest jednak uzasadniona?
Jeśli chodzi o zachowanie tych psów, najważniejsze jest ich dobre wychowanie. Wbrew pozorom, potrafią być bardzo radosne i pogodne. Przynajmniej jeśli ich właściciele nie wpajają im od szczenięcia agresji. Warto jest spojrzeć na tę rasę z innej strony.
Bezdomna kotka przynosi rodzinie z sąsiedztwa swój największy skarb. Teraz nie mieli serca jej wypuścićMyśleli, że nie pójdzie z nimi bez walki. Bardzo ich zaskoczył
Kiedy mężczyzna zorientował się, że podąża za nim pies, natychmiast zadzwonił do organizacji pro-zwierzęcej. Zaprowadził psa na podwórko i tam spokojnie czekali na nadejście pomocy. Na miejsce przyjechały dwie wolontariuszki. Spodziewały się, że pies będzie przestraszony i że będzie stawiał opór.
– Był naprawdę kochanym pieskiem od samego początku – powiedziała Donna Lochmann, jedna z wolontariuszek przeprowadzających akcję. – Od razu dał sobie założyć smycz i poszedł z nami.
Z koleżanką Natalie wzięły psa do swojego jeepa. Już po drodze dał się poznać jako przyjazny kompan podróży. Nie chciał jechać na tylnym siedzeniu tak jak większość jeszcze nieufnych psów świeżo po uratowaniu.
– Jechał tuż przy mnie i Natalie przez większość drogi – powiedziała Lochmann. – Był po prostu szczęśliwym pieskiem.
Nadal szuka rodziny, której mógłby dać swoją miłość
Kiedy po raz pierwszy wszedł do budynku schroniska i spotkał nowych przyjaciół, machał radośnie ogonkiem. Jego reakcja roztopiła serca wolontariuszy.
Orville, jak postanowiono go nazwać, od samego momentu przybycia do placówki przymilał się do wszystkich. Skrzywdzony przez los piesek wprost nie mógł się doczekać, by obdarzyć kogoś miłością i ciepłem.
Wolontariusze od razu zajęli się opatrzeniem ran na ciele psa i nakarmili solidną porcją pożywnego jedzenia. Niestety nie potrafili odnaleźć jego poprzednich właścicieli. Postanowili więc zapewnić mu nowy dom, pełen ciepła i opieki.
Z jego przyjaznym usposobieniem i merdającym ogonkiem, Orville stał się ich ulubieńcem. Objęli go odpowiednią opieką i leczeniem. Do pełni zdrowia brakowało mu jeszcze wiele, ale jego radosne usposobienie zdradzało, że dostał już to, czego najbardziej pragnął – miłości nowych przyjaciół.
Minęło już trochę czasu i stan zdrowia Orville'a pozwala mu już na to, żeby opuścić schronisko i znaleźć nową, kochającą rodzinę. Zżyci z nim pracownicy rozłąkę na pewno odczują z pewnym smutkiem, ale wierzą, że skrzywdzony psiak ma w sobie jeszcze wiele miłości do oddania.
Źródło: thedodo.com, zooart.com.pl