Panna młoda już miała powiedzieć "tak", kiedy niebo zsyła jej znak. Druhny pokazywały palcami na krzaki

Para młoda przerwała ślub. Ceremonię zakłóciło pojawienie się niespodziewanego gościa

Ceremonia przypieczętowująca wspólną przyszłość Cary i Matta miała być ślubem marzeń. Zakochana para zrezygnowała z tradycyjnej uroczystości w sali i zamiast tego postanowiła przyrzec sobie dozgonną miłość w wyjątkowych okolicznościach natury. Plenerowa sceneria zachwyciła gości, a na niebie nie pojawiła się ani jedna chmurka zwiastująca opady deszczu. Zaślubiny przebiegały w sprzyjających warunkach, aż do momentu, gdy zbliżał się moment wypowiedzenia sakramentalnego “tak” i wymiany obrączek.

Widoki w otoczeniu soczystej zieleni drzew zwiastowały niezapomniane wspomnienia. Podczas gdy Matt deklarował narzeczonej swą bezwarunkową miłość i oddanie do grobowej deski, w tle rozległ się niepokojący dźwięk, któremu po chwili wtórowały chichoty ze strony weselników. Bez wiedzy pary na przyjęcie wdarł się nieproszony gość i nie miał zamiaru wysłuchiwać ich miłosnych deklaracji. 

Z toalety w pociągu dochodziły dziwne dźwięki. Konduktor otworzył drzwi i nie wierzył, że ktoś to zrobił Czytaj dalej

Miauczał im tuż nad głowami. Bezdomny kociak dopominał się uwagi ze strony narzeczonych i gości

Mimo iż Cara ledwie była w stanie powstrzymać łzy wzruszenia, rozproszyły ją niesłabnące śmiechy zaproszonych osób. Narastająca irytacja skłoniła pannę młodą do odwrócenia się w stronę weselników i zapytania, co tak bardzo wszystkich rozbawiło. W odpowiedzi druhny wskazały palcami miejsce, gdzie na pniu drzewa siedział niewielkich rozmiarów kotek. 

Pozbawiony opiekuna zwierzak znajdował się bezpośrednio nad zakochanymi, którzy w przypływie emocji w danej chwili nawet nie słyszeli jego miauknięć. Obserwował z wysokości przebieg ceremonii, a wiwaty i gromkie śmiechy jedynie dodawały mu animuszu. 

Po pewnym czasie się uspokoił i przez resztę ceremonii milczał, ale to naprawdę było jak znak - wspomina Cara na TikToku, gdzie opublikowano nagranie z zaślubin.

Daisy zmieniła się z bezdomniaka w certyfikowanego domowego pupila

Moment, w którym zakochana para ujrzała szarego kociaka, na zawsze utkwił w ich pamięci, ale również skłonił ich do podjęcia decyzji odnośnie ich wspólnej przyszłości. Rodzina oraz przyjaciele Cary i Matta mają świadomość, że są oni zapalonymi miłośnikami kotów, a po połączeniu ich imion można uzyskać akronim “Catt”, przywodzący na myśl właśnie kota. Parę połączyła również opieka nad kocurkiem imieniem Gatsby, któremu najwidoczniej przydałoby się rodzeństwo. Na weselnym stole również umieścili dekoracje nawiązujące do ich ulubionych zwierząt.

Po zakończonej ceremonii goście próbowali ściągnąć kociaka z drzewa, jednak maluch był zbyt przestraszony i zaczął się ukrywać pośród gałązek. Osoby odpowiedzialne za organizację wesela zaoferowały więc swoją pomoc, obiecując, że będą mieli na niego oko. 

Wesele dobiegło końca, a Cara i Matt wrócili do swojego codziennego życia, będąc przekonanymi, że nigdy więcej nie zobaczą wspomnianego mruczka. Co zaskakujące, po upływie tygodnia otrzymali informację od organizatorów ceremonii, że kotka wreszcie udało się złapać i przewieźć do schroniska dla zwierząt, gdzie ustalono, że nie ma wszczepionego chipa. Tym sposobem rozpoczęto proces adopcyjny, a Daisy dołączyła do Cary, Matta i Gatsby'ego.

Wiedzieliśmy, że musimy ją mieć - przyznają nowożeńcy. - Siedziała tak spokojnie w transporterze, mruczała i lizała moją rękę, gdy ją głaskałam - dodaje Cara.

Naturalnie nowożeńcy obawiali się, jak ich “pierworodny” zareaguje na nowego przybysza w domu, jednak trwający dwa tygodnie proces asymilacji zakończył się powodzeniem. Gatsby zaakceptował swoją młodszą koleżankę i wydaje się całkiem zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Jego ulubionym zajęciem jest pomaganie przy zmianie pościeli, a teraz zatrudnił do tej roli asystentkę. 

Daisy była naszym prezentem ślubnym - kwitują świeżo upieczeni opiekunowie dwóch kotów.

Źródło: LoveMeow