Nowożeńcy zapozowali z psem do zdjęcia. Tego samego dnia już nie żył
Para opłakuje utratę ukochanego mopsa, który zmarł w dniu ich ślubu. Pies był gościem honorowym podczas ceremonii, a po pamiątkowej sesji fotograficznej został oddany pod opiekę petsittera. Zaledwie kilka godzin później Luna już nie żyła.
Wszyscy doskonale wiemy, że dzień ślubu i wesela to wyjątkowe przeżycie, na którym nie może zabraknąć naszych bliskich. Ffion James i Ben Hill z Hertfordshire w Wielkiej Brytanii nie wyobrażali sobie, by na ceremonii nie pojawiła się ich ukochana pupilka - suczka imieniem Luna. Niestety, radość związana z wkroczeniem w nowy etap życia szybko przerodziła się w rozpacz i wyrzuty sumienia.
Pies zmarł tragiczną śmiercią w dniu ślubu właścicieli
W piątek, 8 lipca właściciele Luny przysięgli sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską w sali weselnej South Farm w Royston. Był to jeden z najgorętszych dni w roku, temperatura sięgała 28 stopni Celsjusza.
Po uroczystej wymianie obrączek przez parę młodą goście obrzucili nowożeńców konfetti. Pan Młody chwycił Lunę pod pachę i wraz ze swoją żoną zapozował do wspólnej fotografii. Nie wiedział wówczas, że to ostatnie zdjęcie, które zrobiono suczce przed śmiercią.
Para zarezerwowała tego dnia całodobowę opiekę dla swojej podopiecznej. Luna została przekazana w ręce pracowników hoteliku Country Boarding for Cats and Dogs, a tymczasem Ffion i Ben oddali się zabawie.
Zważywszy na warunki pogodowe i nieznośny upał, nazajutrz para skontaktowała się z petsitterami, prosząc o przywiezienie Luny z powrotem. W odpowiedzi usłyszeli, że niestety nie mogą tego uczynić, ponieważ pupil nie żyje.
Nowożeńcy zdruzgotani śmiercią suczki, "Straciliśmy ją zbyt wcześnie"
Jak zrelacjonowała Renate Burrowes, współwłaścicielka Country Boarding for Cats and Dogs, jej mąż Jeremy zabrał Lunę z sali weselnej i przywiózł ją z powrotem do hotelu około godziny 15:00. W tamtej chwili został pilnie wezwany do recepcji, gdzie doszło do problemów z systemem, co utrudniało przyjmowanie nowych gości.
Niewiele myśląc, Jeremy zostawił psa na tylnym siedzeniu pojazdu i zapomniał poinformować o tym pozostałych pracowników. Samochód znajdował się w nasłonecznionym miejscu, przez co wnętrze zaczęło nagrzewać się niczym piekarnik.
Dwie godziny później mężczyzna wrócił do furgonetki, lecz było już za późno. Pomimo prób przywrócenia suczce funkcji życiowych, przebywanie przez taki długi czas w zamkniętej przestrzeni doprowadziło do zgonu zwierzęcia.
Pracownicy hotelu próbowali dodzwonić się do właścicieli mopsa, ale nie byli w stanie nawiązać z nimi kontaktu. Dopiero rano Ffion i Ben odebrali telefon i usłyszeli o tym, co spotkało ich ukochaną przyjaciółkę. - Jestem całkowicie zdruzgotana i nadal nie mogę się zmusić do oglądania zdjęć. Myślenie o tym, że moja Luna umierała na tylnym siedzeniu furgonetki, kiedy my świętowaliśmy, jest zbyt przerażające - wyznała 30-letnia Ffion w rozmowie z "The Mirror".
Śmierć zwierzęcia była spowodowana nieostrożnością tymczasową opiekunów, a całej tragedii można było zapobiec. Chociaż właściciele firmy przeprosili za popełniony błąd i wyrazili chęć zapewnienia pomocy i wsparcia w każdy możliwy sposób, para żąda zamknięcia hotelu.
- Każdy, kto nas zna, wie, że uwielbialiśmy naszą małą Lunę i jesteśmy kompletnie przerażeni tym, że straciliśmy ją zbyt wcześnie. Ale też w tak przerażający i niewyobrażalny sposób. Była naszym dzieckiem, najlepszą przyjaciółką i całym światem. [...] Chcemy, aby wszyscy wiedzieli, co się stało, a firma zostały zamknięta na wypadek, gdyby miało się to powtórzyć - dodaje załamana właścicielka.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Szczeniak porzucony pośrodku ruchliwej ulicy. Nagranie z kamery samochodowej łamie serce
Wywieziona w Bieszczady młoda niedźwiedzica już wróciła. Magistrat wydał ostrzeżenie
Wielka radość we wrocławskim ZOO. Urodził się samczyk kotika afrykańskiego
Źródło: Mirror