Najpierw zauważyli ogon, potem małą główkę. Wędkarze rzucili się na ratunek tonącemu zwierzakowi
Koledzy chcieli skorzystać z wolnego czasu i udać się na ryby. Traf chciał, że złowili znacznie większy okaz, niż się spodziewali. Płynąc rwącą rzeką napotkali na swojej drodze zwierzę. To nie ryba, a… pies? Chociaż nadal nie do końca wiedzieli, z jakim zwierzęciem mają do czynienia, dobre serce zwyciężyło i postanowili pomóc mu dobić do brzegu.
Z daleka od brzegu pływała ciemna plamka. Zwierzę potrzebowało ich pomocy
Renato Borella postanowił udać się na wyprawę rybacką po rzece Teles Pires w Brazylii. Towarzyszył mu kolega, Neco. Kiedy byli daleko od brzegu, zauważyli, że w wodzie coś pływa. Ciemna plamka wyglądała z daleka jak pies. Nie wahali się ani chwili i postanowili pomóc mu dopłynąć do brzegu.
– Bardzo się cieszę, że byliśmy tam we właściwym czasie, aby zrobić dobry uczynek dla tego małego zwierzaka.
W stronę zwierzęcia rzucili kamizelkę ratunkową, jednak cały manewr wymagał kilku powtórek, aż się udał. Gdy podpłynęło bliżej, w końcu się udało. Utrzymujące się na dmuchanym materiale zwierzę płynęło za motorówką.
Chwile grozy na drodze, kot znienacka skoczył na kierowcę. Auto roztrzaskane na drzewie, 2 osoby ranneMężczyźni osłupieli. To wcale nie był pies, a... małpa
Kiedy zwierzę zbliżyło się do łodzi, mężczyźni zorientowali się, że zwierzę wcale nie było psem, jak wcześniej uważali. Po bliższej inspekcji nie mieli żadnych wątpliwości. Mieli do czynienia z małpą. Sytuacja nieco ich wystraszyła. Nie wiedzieli bowiem, jak się zachować w obliczu spotkania z dzikim zwierzęciem.
Małpa była wdzięczna za ratunek, ale nie zabawiła na łodzi długo. Miała rzeczy do zrobienia
Po chwili pływania za łodzią, małpie udało się wskoczyć na pokład. Nieco przestraszyła tym mężczyzn, którzy nie wiedzieli, czy zwierzę jest agresywne. Jeden z nich wziął w rękę wiosło i dla pewności stworzył barierę między sobą a zwierzęciem, trzymając je na dystans.
Małpa jednak wydawała się spokojna. Przechadzała się po pokładzie i miała przyjazne nastawienie.
– Wydawało się, że dziękował nam za pomoc – mówi jeden z mężczyzn.
Kiedy łódź dobiła do brzegu, pasażer bez słowa się z niej ulotnił. Poszedł w kierunku dżungli, chwycił się gałęzi i po kilku skocznych ruchach zniknął. Uratowane zwierzę mogło w końcu wrócić do domu.
Źródło: ilmiocaneleggenda.it, thedodo.com