Mija 15 lat od śmierci Steve'a Irwina. Co powiedział bliskim przed śmiercią?
4 września minęło 15 lat od nieszczęśliwego wypadku na Wielkiej Rafie Koralowej, w którym zginął znany milionom widzów prezenter telewizyjny Steve Irwin. Jakie były ostatnie słowa legendarnego "łowcy krokodyli"? Jego bliski przyjaciel opowiedział o okolicznościach zdarzenia.
Znany australijski autor programów przyrodniczych Steve Irwin, a właściwie Stephen Robert Irwin, nie bał się niczego. Latami obnażał tajemnice świata dzikich zwierząt, kręcąc niebezpieczne ujęcia z udziałem krokodyli i innych niebezpiecznych oraz zagrożonych wyginięciem gatunków.
Widzowie z najdalszych zakątków globu z zapartym tchem śledzili nowe przygody rodziny Irwinów. Nikt jednak nie przypuszczał, że 4 września 2006 roku skończy się pewna era. Wtedy to światowe media obiegła informacja o tragicznym wypadku, w którym zginął przyrodnik.
Śmierć Steve'a Irwina wstrząsnęła całym światem
O tym wydarzeniu mówił cały świat. Chociaż Steve Irwin pływał z rekinami, mocował się z aligatorami i bawił z tygrysami, z każdej opresji zawsze wychodził cało. Śmiertelny atak przyszedł jednak z najmniej spodziewanej strony. W trakcie kręcenia podwodnych zdjęć do filmu dokumentalnego, bohater programów przyrodniczych został ugodzony kolcem jadowym znajdującym się na ogonie płaszczki. Cios przyjął prosto w serce.
9 września 2006 roku Steve Irwin został pochowany na terenie australijskiego ZOO w Beerwah. W dniu pogrzebu przyrodnika w Australii ogłoszono żałobę narodową.
Rodzina, przyjaciele i ekipa filmowa przez długi czas nie byli w stanie dojść do siebie po tragedii. Wyniki autopsji nigdy nie zostały podane do wiadomości publicznej, natomiast materiały nagrane do odcinka, nad jakim pracował Irwin, zostały usunięte na życzenie rodziny.
Aby uczcić dziedzictwo australijskiego opiekuna zwierząt, corocznie 15 listopada obchodzony jest specjalny Dzień Steve'a Irwina, w trakcie którego przypominane są jego osiągnięcia. Święto ma na celu zachęcić do wpłaty na fundusz na rzecz Australia Zoo Wildlife Warriors w celu kontynuacji pracy Irwina na rzecz ochrony przyrody i dzikich miejsc. Więcej na ten temat przeczytasz w naszym artykule.
Po latach przyjaciel przyrodnika przerwał milczenie
John Stainton, przyjaciel Steve'a Irwina, który przez 15 lat towarzyszył mu w podróżach po świecie opowiedział w podcaście "I've Got News For You" o uczuciu, jakie doskwierało mu w feralnym dniu. Przyznał, że podczas realizacji programu "Najgroźniejsze zwierzęta oceanu" czuł się "niespokojny" i sam obawiał się o własne życie.
Stainton wyjawił, że producent zaapelował do Discovery Channel o odwołanie filmu dokumentalnego, lecz było już za późno. Przed rozpoczęciem produkcji Steve Irwin zwrócił się do załogi zajmującej się łapaniem krokodyli na jego wyprawę badawczą. - Dziękował im wszystkim za to, że są tacy, jacy są i że mu pomagają. To było jak mowa końcowa. Bardzo dziwne – podkreślił w rozmowie.
Zanim doszło do tragicznego w skutkach incydentu, Steve uspokoił ekipę filmową, przybliżając im charakterystyczne dla płaszczek zachowanie. Powiedział wtedy: "Spokojnie, one najczęściej nie pływają do góry brzuchem". Niestety, okazuje się, że jednak pływają.
Zobacz nagranie:
Źródło: instagram/robertirwinphotography, natemat.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
15 listopada dniem Steve'a Irwina. Wspominamy Łowcę krokodyli
Kamil Durczok nie żyje. W pustym domu pozostał ukochany pies, co się z nim stanie?
Kobieta porzuciła niepełnosprawnego psa na poboczu drogi. To cud, że przeżył