Śląsk. Poważny wypadek na placu budowy. Lisy wpadły do zbiornika retencyjnego, na miejsce wysłano patrol (WIDEO)
W miejscowości Czechowice-Dziedzice doszło do tragicznego wypadku z udziałem dzikich zwierząt. W czwartek 3 grudnia para lisów zapuściła się na teren placu budowy, po czym wpadła do jednego ze zbiorników retencyjnych. Bez pomocy człowieka nie byłyby w stanie samodzielnie się z nich wydostać.
Lisy utonęły w zbiorniku
O akcji ratowniczej na Śląsku wolontariusze należący do Ośrodka Rehabilitacji "Mysikrólik" poinformowali dopiero 1 lutego, czyli niemal dwa miesiące później. Agnieszka i Sławek Łyczko założyli i od lat prowadzą fundację w Bielsku-Białej.
Na początku grudnia śląscy miłośnicy zwierząt dostali zgłoszenie w sprawie wypadku na placu budowy w sąsiedniej miejscowości. Na ich nieszczęście, warunki panujące w tamtym miejscu nie były sprzyjające ratowaniu tonących lisów.
- Na miejscu zostawiamy samochód i idziemy kilkaset metrów w błocie, jak to na budowie. Szybko okazuje się, że nie ma czasu na przygotowania, a nawet na powrót do auta po sprzęt. Natychmiast podejmujemy działanie - relacjonują aktywiści.
Państwo Łyczko wyłowili ze zbiornika dwa lisy, których ciała dryfowały w brudnej wodzie. Jak się wkrótce okazało, szanse na ich uratowanie od samego początku były bliskie zeru.
- Jeden z lisów nie daje oznak życia, drugi resztkami sił próbuje łapać powietrze. Czas. Jest przenikliwie zimno. Lodowata woda szybko wlewa się do butów. Wejście do zbiornika, jak również wyjście z niego okazuje się trudniejsze, niż można to ocenić na pierwszy rzut oka - opisuje interwencje Ośrodek Rehabilitacji "Mysikrólik".
Człowiek największym zagrożeniem dla przyrody
Zrozpaczeni wolontariusze przetransportowali ciała zwierząt z miejsca wypadku i skierowali się do Urzędu Miasta w celu wyjaśnienia okoliczności. Przez cały czas zastanawiali się, czy śmierci dwóch niewinnych lisów można było uniknąć. Czy w tym wypadku winą za ich tragedię można obarczyć człowieka?
- Wściekli na naszą (ludzi) ignorancję i butę. Rozwój gospodarczy za wszelką cenę. Bez opamiętania. Bez refleksji. Bez przyszłości. Dokąd my zmierzamy? Zabieramy przyrodzie wszystko. To nie zwierzęta podchodzą pod nasze domy, to nasze domy wpychają się na ich teren. Ich od wieków. To nie jacyś oni są źli, to my wszyscy, swoimi codziennymi decyzjami czy zakupami niejako "głosujemy" za takim stanem rzeczy. To nie ktoś gdzieś tam ociepla ten klimat, czy zatruwa środowisko... to my. Nasz styl życia. Dwa małe, martwe lisy to tylko jeden mały, niewidzialny skutek undefined- dodają członkowie "Mysikrólika".
Pracownicy urzędu wyjaśnili, że nie mogą interweniować na prywatnym terenie, zaś inwestor jest zobowiązany zbudować zbiornik, który będzie spełniał wymogi bezpieczeństwa. Sytuacji z 3 grudnia 2020 roku nikt nie był w stanie przewidzieć, lecz jedna rzecz jest pewna w tej sprawie. Działalność człowieka jest największym zagrożeniem dla przyrody oraz zwierząt, których przestrzeń do życia jest nieprzerwanie zabierana.
Zobacz wideo:
Artykuły polecane przed redakcję Świata Zwierząt:
-
Jak one to zrobiły? Dwa husky usłyszały, jak właściciel wraca do domu, niewiarygodna reakcja
-
Mężczyzna poturbowany przez... owcę. 43-latek ma uszkodzony kręgosłup
źródło: czecho.pl