Lekarze do końca wierzyli, że odegnają chorobę. Gruchnęły ponure wieści, "Musieliśmy mu dać odejść"
Owczarek szkocki, który trafił do Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) przez kilka ostatnich dni walczył o życie. Był w krytycznym stanie, ale znalazł się pod opieką najlepszych specjalistów. Niestety, okazało się, że pomimo szczerych chęci i zaciętej walki, na pomoc dla niego było już za późno.
Cały zespół składający się z inspektorów, techników oraz lekarzy weterynarii dokładał wszelkich starań, aby zaniedbany staruszek mógł jeszcze cieszyć się życiem w komfortowych warunkach. Czasami jednak pomimo wysiłków profesjonalistów nic już nie można zrobić…
Walczył do ostatnich chwil. Niestety, pomoc przyszła zbyt późno.
Opisywaliśmy już dramatyczną historię psa, który wygląda jak główny bohater z filmu “Lassie”. Zwierzę to przechodziło niewyobrażalne cierpienia. Na szczęście, dzięki reakcji przypadkowych przechodniów czworonóg trafił najpierw do schroniska dla zwierząt PEGASUS, a następnie do DIOZ.
Początkowo głównym celem wdrożonego leczenia było uśmierzenie bólu. Owczarek wyraźnie pokazywał, że bardzo cierpi. Po podaniu leków przeciwbólowych i udzieleniu podstawowej pomocy medycznej uwzględniającej między innymi nawodnienie organizmu podjęto kolejne kroki mające na celu uratowanie życia zwierzaka. Wykonano także szereg badań diagnostycznych, aby ustalić przyczynę ataków padaczkowych oraz innych symptomów chorobowych.
Niestety, potwierdzono to, czego specjaliści medycyny weterynaryjnej obawiali się najbardziej. Nieleczone choroby odkleszczowe doprowadziły do zapalenia mózgu. Jedynym rozwiązaniem pozostało skrócenie cierpień psa.
.
Krytycznie zagrożony gatunek zabity przez pędzącego rowerzystę. Choć wygląda uroczo, mało kto o nim pamiętaGdyby nie wieloletnie zaniedbania, pies mógłby żyć dalej
Wiele domowych zwierząt cierpi na choroby odkleszczowe. Są one niebezpieczne, ale szybko wdrożone leczenie może zapewnić chorym czworonogom życie przez długie lata. W przypadku znalezionego owczarka szkockiego zaniedbanie trwało zbyt długo.
- Niestety przyszliśmy mu z pomocą za późno, bo choroba wyniszczała go wcześniej… - informują na swoich mediach społecznościowych pracownicy DIOZ.
Gdyby osoby odpowiedzialne za opiekę nad tym psem zainteresowały się jego stanem zdrowia wcześniej, z całą pewnością żyłby zdecydowanie dłużej. Poza tym skorzystanie z możliwości opieki weterynaryjnej zapobiegłoby pojawieniu się cierpień, przez które musiał przechodzić collie. Niech jego historia będzie przestrogą dla tych, którzy wahają się nad tym czy leczyć swojego pupila.
Leczenie zwierząt właścicielskich jest obowiązkowe, a ich zaniedbywanie wiąże się z łamaniem polskiego prawa. Reagowanie w odpowiednim momencie ogranicza ryzyko szybkiego rozwijania się chorób oraz występowania różnego rodzaju komplikacji. Dlatego organizacje zajmujące się ochroną zdrowia i życia zaniedbywanych istot stale apelują o reagowanie w razie spotkania cierpiących czworonogów.
Czasami skrócenie męczarni to najlepsze co można zrobić...
W przypadkach skrajnego zaniedbania bądź wyjątkowo trudnych przypadków klinicznych eutanazja cierpiącego zwierzęcia może być jedynym rozwiązaniem. To zawsze bardzo trudna decyzja, która powinna być ostatecznością.
W przypadku cierpiącego owczarka szkockiego przed podjęciem ostatecznych działań spróbowano wszystkich innych możliwości. Niestety, żadna z nich nie przynosiła zwierzęciu wystarczającej ulgi umożliwiającej życie bez bólu.
Zachęcamy do reagowania na zwierzęce cierpienie. Można to robić między innymi poprzez wspieranie takich organizacji jak DIOZ.
Źródło: instagram.com/diozpl