Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Koty > Kot Rysiu każdego dnia siedzi na stacji w Gdańsku. Ani myśli wsiadać do pociągu, ma ważniejsze zadanie
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 02.06.2023 10:39

Kot Rysiu każdego dnia siedzi na stacji w Gdańsku. Ani myśli wsiadać do pociągu, ma ważniejsze zadanie

kot na stacji kolejowej
facebook/Pomorska Kolej Metropolitalna

Wiele osób za sprawą szkolnej lektury zna opowieść o psie, który jeździł koleją. Okazuje się, że podobne zjawisko zaobserwować mogą podróżujący Pomorską Koleją Metropolitalną. Rudy kot o imieniu Rysiu co prawda dosłownie pociągami nie jeździ, jednak jest stałym bywalcem stacji kolejowej. Przebywa tam nie z byle powodu.

Wszystko dzieje się na gdańskim przystanku Firoga. O nietypowej sytuacji w swoich social mediach poinformowała sama Pomorska Kolej Metropolitalna. Wystarczy, że pociąg odjedzie, a kot wraca do domu. Po co tak naprawdę przychodzi na stację? 

Kot pojawia się na stacji tylko pod jednym warunkiem

Pracownicy kolei już od jakiegoś czasu mieli okazję zauważyć, że prócz podróżnych, którzy wsiadają i wysiadają z pociągów, na stacji często pojawia się tam również kot. Ku ich zdziwieniu mruczek nie przychodzi w to miejsce przez przypadek, a jego zachowanie motywuje coś więcej, niż sama ciekawość.

Pewnego dnia zaobserwowali, że zwierzak zmierza na przystanek za kobietą z dzieckiem, jak się okazało, swoimi właścicielami. Z czystej ciekawości zapytali jego opiekunkę, czemu pupil regularnie przychodzi na przystanek. Takiej odpowiedzi się nie spodziewali.

Pozbyli się psa, “Szukał ich każdego dnia”. Los sprawił mu najpiękniejszą niespodziankę

Kot wszędzie za nimi chodzi

Kobieta wyjawiła, że mruczek, o imieniu Rysiu podążą za nimi zawsze, kiedy opuszczą dom. W związku z tym, kiedy wybierają się na pociąg, pupil idzie za nimi, czeka, aż wsiądą do pociągu, a następnie wraca szczęśliwy, że odprowadził swoich opiekunów.

To nie pierwszy raz, gdy kot zachowuje się w ten sposób. Podróżujący z przystanku Firoga mieli okazję zobaczyć go tam już wielokrotnie. Gdy tylko zatrzyma się na nim pociąg, oddala się na bezpieczną odległość, zupełnie jakby kontrolował, czy jego właściciele bezpiecznie wsiądą, a po chwili udaje się w drogę do domu.

Internauci zachwyceni kotem Rysiem

Historia Rysia, którą przedstawili pracownicy kolei, roztopiła serca internautów. Wielu z nich uważa, że postawa mruczka jest urocza, niektórzy jednak martwią się, aby w pobliżu torów nie stała mu się krzywda.

- Super kot. Niech zawsze szczęśliwie wraca do domu - pisze jeden z użytkowników sieci.

- Kota Rycha na kierownika ruchu na przystanku Gdańsk - Firoga! Oby tylko źli ludzie nie zrobili mu krzywdy, albo nie złapali i wywieźli - dodaje inna komentująca.

- To są zawsze piękne historie, które niestety bardzo często kończą się tragicznie dla tych wychodzących kotów - obawia się kolejna internautka.

Nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieję, że Rysiu za każdym razem cały i zdrów będzie wracać do swojego domu, kiedy zdecyduje się odprowadzić opiekunów na stację. 

źódło: facebook/Pomorska Kolej Metropolitalna; podroze.gazeta.pl

Tagi: Kot Polska
Przygarnęli kotkę, która dopiero co została mamą. Zerknęli na łapki kociąt i przetarli oczy ze zdziwienia
kotka z kociętami
Do organizacji zajmującej się ratowaniem bezdomnych i porzuconych zwierząt wpłynęło zgłoszenie od rodziny, która przeżywała trudne chwile i nie była w stanie dłużej zajmować się zwierzętami. Ratownicy wiedzieli, że nie mają na co czekać i szybko ruszyli na pomoc. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że kotka i jej maluchy są wyjątkowe.Dla ratowników niosącym pomoc zwierzętom nie a nic ważniejszego, jak możliwość ocalenia bezbronnych istnień. Dokładnie tak samo było w przypadku kotki, która później otrzymała imię PolyAnna i jej młodych. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że mają do czynienia z niezwykłymi osobnikami.
Czytaj dalej
Byli pewni, że kupili labradora. Pani weterynarz nie ma wątpliwości, co naprawdę wyrośnie ze szczeniaka
weterynarz i szczeniak
Chcieli przyjaznego, rodzinnego labradora, z którym mogłyby wychowywać się ich dzieci. Sprzedawca w internecie upchnął im zgoła inną rasę. Pani weterynarz od razu wiedziała, że szczeniak, którego ma przed oczami, nie wyrośnie na labradora.W schronisku czekają psy z różnymi historiami życiowymi, szukające domu. Niektórzy jednak decydują się na zakup konkretnej, wymarzonej rasy. Pewna rodzina ze Stanów Zjednoczonych marzyła o labradorze. Ogłoszenie o dostępnym szczeniaku znaleźli w internecie. I jak wiele internetowych zakupów, dostali nie to, co w opisie aukcji. Ze zwrotem może być natomiast ciężko.
Czytaj dalej