Konrad Kuźmiński: "Ludzie, którzy zaniedbują zwierzęta są intelektualnymi wieśniakami"
Konrad Kuźmiński stał się bohaterem reportażu "Polska na łańcuchu" przeprowadzanego przez dziennikarzy serwisu informacyjnego "Onet". W trakcie wywiadu nawiązującego do materiału filmowego opowiedział o wstrząsających sposobach traktowania zwierząt przez ludzi.
Prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt ujawnił, że oprawcą słabszych istot potrafi być każdy - nawet osoby, które swoją wysoką pozycją w społeczeństwie nie wzbudzają podejrzeń.
Kuźmiński: "Nie ma grupy społecznej, która by się nie znęcała nad zwierzętami. To jest powszechne zjawisko"
Szef DIOZ w swojej wypowiedzi podkreślił, że przyczyną nasilającego się zjawiska przemocy wobec czworonogów i innych stworzeń jest brak edukacji w zakresie humanitarnego traktowania zwierząt. Dodał, że między znęcaniem się nad ludźmi a pastwieniem się nad zwierzętami biegnie bardzo cienka granica, dlatego powinnością rodziców, nauczycieli, a przede wszystkim Ministerstwa Edukacji powinno być kształtowanie stosunku do słabszych istot od najmłodszych lat.
Kuźmiński odniósł się do ostatnich wypowiedzi wiceministra edukacji, którego zdaniem pojęcie "prawa zwierząt" nie istnieje i jest jedynie ideologią. Przyznał, że taki stan rzeczy jest bardzo przykry.
- Przykład do znęcania się nad zwierzętami idzie z góry. W mediach cały czas są powtarzane słowa, że zwierzęta nie mają praw. Mamy XXI w. a nie średniowiecze - mówił Kuźmiński.
Prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt powiedział, że zjawisko znęcania się nad zwierzętami ma miejsce nie tylko na wsiach i w małych miejscowościach, ale również w miastach. Jak zaznaczył, objawia się ono trzymaniem zwierząt bez picia i jedzenia, zabijaniem szczeniąt czy topieniem kociąt, ale również wyrzucaniem ich przez okna, ciągnięciem za samochodami czy porzucaniem w lasach.
- Osoby, które zaniedbują zwierzęta, są intelektualnymi wieśniakami. Przykłady znęcania się nad zwierzętami pojawiają się w każdej grupie społecznej - mówił prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. - My nie tylko jeździmy do skrajnej patologii i małych miejscowości. Zdarzało się, że odbieraliśmy zwierzęta policjantom, urzędnikom i sędziom - powiedział Kuźmiński.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD MATERIAŁEM WIDEO:
Skuty jak groźny przestępca za ratowanie zwierząt
Gwoli przypomnienia, 16 maja ubiegłego roku Kuźmiński został zatrzymany przez policję. Powodem było niestawienie się na komendzie, by złożyć zeznania w charakterze podejrzanego, m.in. w związku z kradzieżą trzech psów, które w lipcu 2018 roku zostały interwencyjnie odebrane z rąk właściciela. Zwierzęta były przywiązane do bud łańcuchami, nie miały dostępu do wody i pożywienia oraz odpowiedniej ochrony przed panującymi wówczas upałami. Jak zauważa szef DIOZ, podczas zatrzymania został skuty kajdankami, jak groźny przestępca.
Sąd Rejonowy w Zgorzelcu prawomocnie orzekł, że aresztowanie Konrada Kuźmińskiego nastąpiło z naruszeniem prawa oraz skrytykował sam sposób zatrzymania, uznając, że użycie kajdanek zespolonych było bezprawne. Po głośnej sprawie obrońca zwierząt otrzymał zadośćuczynienie w wysokości 10 tysięcy złotych.
– Będę składać apelację, żeby podwyższyć tę kwotę, która została orzeczona. W całości zostanie ona przeznaczona na działanie statutowe naszej organizacji – czytamy słowa Kuźmińskiego na portalu "Onet".
Zobacz zdjęcie:
-
Policjanci zabrali błąkające psy do auta. Zwierzaki nie chciały opuszczać radiowozu
-
Skandal. Sołtys wsi Wirki ciągnęła psa na haku za samochodem
-
Cudowne narodziny w łódzkim zoo. Na świat przyszedł myszojeleń