Koniec stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt. Hodowcom pozostało mało czasu
Zapadła decyzja ws. zakazu stosowania pasz genetycznie modyfikowanych. Dotychczasowe przepisy zezwalały na karmienie zwierząt paszami z GMO tylko do końca roku, jednak termin wejścia ustawy w życie został ponownie wydłużony. Pomimo licznych doniesień o toksycznym wpływie GMO na zdrowie ludzi i zwierząt, hodowcy pozostają nieugięci. 16 listopada br. do Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi skierowano rządowy projekt ustawy o paszach oraz ustawy o odpadach. Nowelizacja ustawy zakłada zmiany dotyczące obrotu i stosowania pasz zawierających organizmy zmodyfikowane genetycznie w Polsce.
Zakaz stosowania pasz GMO dla zwierząt uderzy w hodowców?
Kwestia stosowania żywności genetycznie modyfikowanej od lat budzi kontrowersje. Chociaż debata nad zakazem stosowania pasz GMO w karmieniu zwierząt trwa co najmniej od 2006 roku, to ministrowie rolnictwa przedłużali okres, w którym przepis nie obowiązywał. Wreszcie w minionych latach przedstawiono kolejny projekt nowelizacji ustawy, który w początkowej formie zakładał, że hodowcy mogą stosować paszę zawierającą soją genetycznie zmodyfikowaną wyłącznie do 1 stycznia 2021 r.
Okres poprzedzający wejście ustawy w życie wydłużono do końca 2022 roku, jednak okazuje się, że ostateczny termin po raz kolejny przesunięto. Rząd zdecydował, że od 1 stycznia 2024 r. zacznie obowiązywać zakaz stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt.
Jak podaje portal "AgroUnia", obecnie śruta sojowa i ziarno soi wraz z importowaną śrutą słonecznikową oraz słonecznikiem stanowią ponad 70 proc. białka używanego do produkcji pasz w Polsce. W głównej mierze składają się na nią nasiona roślin strączkowych, suszone wywary oraz poekstrakcyjna śruta rzepakowa. Wykorzystuje się ją do produkcji pasz dla drobiu i trzody chlewnej. Co więcej, rodzima produkcja białka zakłada import rocznie ok. 2,5 mln ton genetycznie modyfikowanej śruty sojowej.
Czym rolnicy nakarmią świnie i drób?
Wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk poinformował, że resortowi rolnictwa zależy na tym, by pasze dla zwierząt zawierały więcej krajowych roślin białkowych. Chciano w ten sposób uniezależnić się od importu soi GMO, natomiast wśród ekologów i obrońców praw zwierząt podnoszone były również głosy o negatywnym wpływie żywności GMO - m.in. degradacji ekosystemów i fatalnych skutków testowania chemicznych związków na zwierzętach.
Dodatkowo badacze przekonują, że żywność genetycznie modyfikowana może stanowić zagrożenie dla ludzkiego i zwierzęcego organizmu ze względu na zawartość toksycznych pestycydów. Badania przeprowadzone w 2012 roku przez prof. Seraliniego wykazały, że na ciałach szczurów karmionych paszą GMO powstały guzy. Oprócz tego, zaobserwowano u nich zaburzenia hormonalne, uszkodzenia wątroby, nerek i przysadki, zwiększoną zachorowalność na nowotwory gruczołu mlekowego oraz większą śmiertelność
Tymczasem branża hodowlana, w tym Krajowa Rada Drobiarstwa - Izba Gospodarcza, Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz oraz Krajowa Rada Izb Rolniczych, od lat wskazuje, że zakaz karmienia paszami GMO przyniesie straty producentom świń, kaczek i indyków.
W oświadczeniu napisali, że wycofanie się z dotychczasowych rozwiązań spowoduje istotne straty dla sektora produkcji trzody chlewnej i drobiu wskutek braku realnych możliwości pełnego zastąpienia śruty sojowej GM inną paszą białkową, m.in. wzrost cen mięsa i jego przetworów, czy dalszy wzrost nieopłacalności produkcja świń i drobiu, co może doprowadzić do zwiększenia przywozu żywności na polski rynek z innych krajów UE. Z tego powodu proponują wyłączenie tych dwóch sektorów z zapisów ustawy o paszach.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
źródło: zielona.interia.pl, agropolska.pl