Chłopiec był przekonany, że ktoś zgubił zabawkę przy placu zabaw. Zwierzęcy malec był sam jak palec
Kilkuletni chłopiec odwiedzał wraz z tatą pobliski plac zabaw. W pewnym momencie uwagę dziecka przykuł okrągły kształt znajdujący się poza ogrodzeniem. Przedmiot, który początkowo wzięto za pluszową maskotkę, w rzeczywistości był żywym stworzeniem. Malec odłączył się od swojej rodziny i pilnie potrzebował pomocy. Groziło mu niebezpieczeństwo.
Chłopiec zauważa kuleczkę w pobliżu placu zabaw. Zwierzątko szukało swojej mamy
Place zabaw są idealnym miejscem dla dzieci do zabawy na świeżym powietrzu oraz kreatywnego i aktywnego spędzania wolnego czasu. Tego typu miejsca obfitują w kolorowe zjeżdżalnie, huśtawki i karuzele w kształcie zwierząt, samochodów czy statków pirackich czy też piaskownice wypełnione plastikowymi grabkami, wiaderkami i łopatkami. Nic dziwnego, że gdy maluch rzuca się w wir zabawy z rówieśnikami i zapomina o całym świecie, czasem potrafi zgubić ulubioną maskotkę .
Pewien chłopiec dostrzegł niewielkich rozmiarów kuleczkę w pobliżu placu zabaw i instynktownie wziął ją za czyjąś własność. Dziecko poinformowało o tym swojego tatę i postanowili wspólnie odnaleźć właściciela zguby. Z daleka nie mogli stwierdzić, z czym dokładnie mają do czynienia. Wątpliwości zostały rozwiane wraz z chwilą, gdy przyjrzeli się jej z bliska. Na chodniku znajdowało się maleńkie zwierzątko, które prawdopodobnie odłączyło się od swojej rodziny. Stanowiło łatwą zdobycz dla grasujących w pobliżu wolno bytujących kotów oraz innych drapieżników.
Mały opos nie mógł znaleźć drogi powrotnej do domu
Ojciec chłopca, pracujący jako pośrednik w handlu nieruchomościami, ma spore doświadczenie w poszukiwaniu wymarzonych domów dla swoich klientów. Tym razem jednak stanął przed wyzwaniem znalezienia bezpiecznego schronienia dla ssaka z podrodziny dydelfów.
Mowa o oposie, niewielkim zwierzęciu o gęstym ciemnoszarym futrze i długim ogonie pokrytym łuskami. Za sprawą oczu przypominających czarne paciorki, wydłużonego pyska w białym kolorze i zakończonego różowym nosem oposy zyskały reputację tak brzydkich, że aż uroczych.
Ojciec i syn byli zachwyceni maluchem i przez pierwsze kilka minut przyglądali mu się z zainteresowaniem. Wkrótce jednak mężczyzna chwycił za telefon i skontaktował się z organizacją zajmującą się ratowaniem dzikich zwierząt. Osesek znajdował się w niebezpieczeństwie i ze względu na młody wiek powinien znajdować się pod opieką karmiącej samicy.
Zwierzę otrzymało szansę na powrót do życia na wolności
Pracownicy Sonoma County Wildlife Rescue poinstruowali znalazców małego torbacza, w jaki sposób go zabezpieczyć i poprosili o przyniesienie go do ich siedziby. Ojciec ostrożnie umieścił oposa w papierowej torbie, którą znalazł w pobliżu placu zabaw, a następnie ruszył z synem pod wskazany adres.
Myślę, że wiedział, że nie chcieliśmy go skrzywdzić - przyznał ojciec chłopca w rozmowie z serwisem “The Dodo”.
Chłopczykowi smutno było żegnać się ze swoim nowym przyjacielem, ale był szczęśliwy mogąc mu pomóc. Młody opos pozostanie w środku rehabilitacyjnym na czas nauki samodzielności. Po osiągnięciu odpowiedniego wieku i wypracowaniu niezależności wróci do lasu, gdzie jego miejsce.
Oposy są przyciągane zapachami z ludzkich domostw i niezabezpieczonych śmietników. Chociaż społeczeństwo nie pała do tych stworzeń sympatią ze względu na dynamiczny przyrost populacji w ostatnich latach, w rzeczywistości te torbacze są odpowiedzialne za zwalczanie szkodników niszczących plony i wyrządzających inne szkody. Oposy objadają się kleszczami, karaluchami, szczurami, ślimakami i innymi ogrodowymi intruzami. W warunkach miejskich przeważnie zostają padlinożercami, oczyszczając środowisko z padłych stworzeń.
Źródło: The Dodo, irme.pl