Aktywiści pomogli rannemu koziołkowi, gdy nikt inny nie chciał. „Tradycyjna spychologia"
W piątkowy wieczór, kiedy większość osób rozpoczynała długo wyczekiwany weekend, do jednej z organizacji prozwierzęcych wpłynęło zawiadomienie ws. rannego kozła. Zaniepokojeni mieszkańcy bezskutecznie szukali dla niego pomocy.
Przedstawiciele fundacji Przystań Ocalenie zdecydowanie nie narzekają na nudę i brak obowiązków. Poza prowadzeniem przytuliska dla chorych i starych zwierząt w Ćwiklicach, przeprowadzają również interwencje i akcje ratunkowe mające na celu pomoc najróżniejszym stworzeniom.
Zwierzę nawet nie miało siły wstać
Tym razem telefony rozdzwoniły się w ubiegły piątek tuż po godzinie 17. Jak wynika z wpisu na mediach społecznościowych, sprawa dotyczyła młodego koziołka.
- Pan dzwonił i szukał pomocy gdzie się da, bo nie chciał zostawić zwierzęcia na pastwę losu, ale sam był bezsilny. Tradycyjna spychologia. Piątek weekendu początek, więc kto będzie się przejmował potrzebującym zwierzęciem... - relacjonują aktywiści z Przystani Ocalenie.
Jak się okazuje, jedyną pomocą, jaką udzielili urzędnicy gminy, było wezwano myśliwego, którego zadaniem było odstrzelenie rannego zwierzęcia. Nie chcąc dopuścić do tragedii, przyjaciele zwierząt natychmiast ruszyli na ratunek potrzebującemu pomocy stworzeniu.
- W takich sytuacjach człowiek jest bezsilny. Rozpoczęliśmy wyścig z czasem... Kto dotrze pierwszy - czy my, czy myśliwy, którego jedyną "pomocą'' będzie odstrzał? - opisują przedstawiciele fundacji.
"Każde istnienie zasługuje na pomoc, a przede wszystkim na życie!"
Zanim aktywiści dotarli pod wskazany adres, opiekę nad wycieńczonym zwierzęciem sprawował zgłaszający wraz ze swoim synami i innymi młodymi chłopcami. Wszystkie zebrane osoby bardzo przejęły się stanem jego zdrowia. Aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i ciepło, okryły go kocem.
Na szczęście ratownicy dotarli na miejsce przed myśliwym. Zabezpieczyli koziołka i czym prędzej zapakowali go do samochodu. Jak ujawniły późniejsze wyniki badania weterynaryjne, dzikie stworzenie nie poradziłoby sobie bez pomocy ludzi. Koziołek był niedożywiony wręcz zagłodzony, odwodniony i w bardzo kiepskiej kondycji.
- On pogodził się że swoim losem, zrezygnowany leżał i czekał, zapewne na najgorsze... Sami nie mamy ani zbyt dużego doświadczenia, ani należytych warunków dla dzikich zwierząt, dlatego zawieźliśmy go w miejsce, gdzie odpowiednio się nim zajęto. Jest bezpieczny, zaopiekowany, regeneruje się i zbiera siły, żeby móc wrócić na wolność - informuje Przystań Ocalenie. Przedstawiciele fundacji podziękowali zgłaszającemu oraz wszystkim osobom, które dołożyły wszelkich starań, aby historia młodego koziołka zakończyła się w szczęśliwy sposób.
- To takie piękne widzieć młodych ludzi, tak walczących o słabsze, potrzebujące stworzenie. Chłopcy - dajecie nadzieję, że kiedy nas braknie, kolejne pokolenia pochylą się nad potrzebującymi stworzeniami. Rodzicom gratulujemy wychowania cudownych, empatycznych, dobrych, młodych ludzi z wielkimi sercami. Chłopcy nie zmieniajcie się bo jesteście wyjątkowi. Dziękujemy Wam z całego serca za wszystko, tylko dzięki Wam kozioł przeżył i dostał szansę - podsumowują aktywiści.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: facebook/Przystań Ocalenie Kpdz
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
-
Ogłoszono decyzję. Myśliwi z UE mają zapolować na zwierzęta w Polsce
-
Oprawca nie miał litości dla bezbronnego yorka. Policja wsadziła go do aresztu
-
Rodzina polityków omal nie zagłodziła owczarka? DIOZ kieruje sprawę do prokuratury