3-miesięczny niedźwiadek uczy się żyć na nowo. Kłusownicy zabili mu matkę i porzucili na pastwę losu
Szef rosyjskiej fundacji prozwierzęcej „Ratuj mnie!” Karen Dallakian zdradził dziennikarzom, że do centrum rehabilitacyjnego na Dalekim Wschodzie trafił nowy podopieczny. Jest nim 3-miesięczny niedźwiadek o imieniu Umka, który wskutek okrutnej działalności kłusowników stracił mamę i został na świecie kompletnie sam.
W lutym bieżącego roku młody mieszkaniec lasu został zauważony na autostradzie nieopodal Czelabińska, miasta obwodowego w azjatyckiej części Rosji, na Uralu. Widok zrozpaczonego zwierzęcia zapadł w sercu rodzinie, która przypadkowo minęła go na drodze.
Przygarnęli osieroconego niedźwiadka. Myśleli, że jest psem
Dallakian powiedział dziennikarzom, że w tamtym czasie niedźwiadek pozostawiony w kartonie łudząco przypominał wyrośniętego psiaka. Niczego niepodejrzewający ludzie zlitowali się nad jego smutnym losem i zabrali go z autostrady wprost do swojego domu. Niestety, swoją niewiedzą wyrządzili mu kolejną krzywdę.
Nie minęły trzy tygodnie, nim rodzina zorientowała się, że popełnili wielki błąd i wcale nie adoptowali pieska. Coraz bardziej uwidaczniające się cechy wyglądu zwierzęcia sprawiły, że rodzina zorientowała się, że wychowuje niedźwiadka.
- Natychmiast skontaktowali się z zoo i z nami. Domyśliliśmy się, że kłusownicy zabili niedźwiedzice w trakcie snu zimowego, a niedźwiadka porzucili. Jest to rzadkie zwierzę na Uralu, więc ludzie nie od razu rozpoznali z czym mają do czynienia - tłumaczył Dallakian.
Niedźwiadek trafił pod opiekę fundacji w ciężkim stanie. Ze względu na nieodpowiednio dobraną dietę coraz bardziej podupadało na zdrowiu. Miał biegunkę spowodowaną niedożywieniem.
- Przecież był karmiony jak pies. Przez około tydzień wyprowadzaliśmy go z tego stanu, leczyliśmy i przywróciliśmy jego żywienie do normy. Okazało się, że to niedźwiedź brunatny - objaśnił dziennikarzom szef organizacji. - Karmiliśmy go specjalną mieszanką, dodawaliśmy miód, oczywiście wołowinę i mieloną rybę, to wszystko było zmieszane z jajami, które składają ptaki w naszym schronisku - dodał.
Miś dołączył do nowej rodziny
Pod opieką ekspertów niedźwiadek był szkolony do życia w naturalnym środowisku. Pracownicy mieli jednak bezwzględny zakaz bawienia się z nim. Karmienie również przeprowadzane było wyłącznie w rękawiczkach, aby zwierzak nie przyzwyczaił się do ludzkiego zapachu.
Po pewnym czasie zadecydowano, że zwierzę musi trafić z ośrodka rehabilitacji zwierząt pod Chabarowskiem do centrum dla dzikich zwierząt „Utios”. Ku uciesze wszystkich pracowników, ze spokojem zniósł lot samolotem. Wkrótce rozpocznie nowe życie.
- Tam czekają na niego jego koledzy niedźwiedzie - jeszcze trzy młode. Potrzeba co najmniej roku, aby niedźwiadek nabrał sił i samodzielnie zapadał w sen zimowy, a dopiero potem zostanie wypuszczony na wolność - podsumował Dallakian.
Zobacz nagranie i zdjęcie:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na redakcja@swiatzwierzat.pl. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
-
Ciążowe zdjęcie żony stało się hitem. Mistrz drugiego planu skradł całe show
-
Mieszkał w rozpadającej się budzi, pił zieloną wodę. „Nie mamy pojęcia, jak udało mu się przetrwać”