W Berlinie grasuje "lwica"? Zaskakujący zwrot akcji, poszukiwany drapieżnik okazał się czymś innym
Przez dwa dni setki policjantów i dziesiątki myśliwych polowały na grasującą po ulicach lwicę. W obławę zaangażowano śmigłowce z kamerami termicznymi, drony, a nawet wóz pancerny. Wszystko po to, żeby złapać dzikiego kota błąkającego się na wolności. Okazuje się jednak, że w sprawie nastąpił przełom. Eksperci są przekonani, że… to wcale nie lwica. Poszukiwany drapieżnik może być zupełnie innym stworzeniem.
Obława w Berlinie. Służby przekonane, że na wolności grasuje lwica
Niedawno informowaliśmy o obławie w Berlinie. Mieszkańcy stolicy Niemiec oraz okolicznych miejscowości zostali poproszeni przez lokalną policję o pozostanie w domach. Apel miał być spowodowany grasującym na wolności lwem. Brandenburskie służby po zobaczeniu filmiku ze zwierzęciem i wysłuchaniu zeznań świadków byli pewni, że dziki kot uciekł z zoo lub cyrku i błąkał się po ulicach. Natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Służby połączyły siły z myśliwymi i patrolowali ulice, a za pomocą kamer termicznych teren przeszukiwały dwa wyspecjalizowane śmigłowce.
"Ryba zagłady" pojawiła się na płytkich wodach, wszystko nagrali nurkowie. Jest się czego bać?Na nagraniu wcale nie ma lwa? Eksperci nie pozostawiają złudzeń
Służby były przekonane, że na zarejestrowanym przez mieszkańca filmiku widać dzikiego kota, prawdopodobnie lwicę. Buszujące wśród drzew zwierzę było częściowo przykryte zaroślami. To jednak wystarczyło, żeby berlińskie służby wydały osąd – na wideo został zarejestrowany lew, więc natychmiast należy rozpocząć patrole ulic.
– Nie mamy podstaw wątpić w autentyczność filmu – twierdziła policja.
Okazuje się, że specjaliści od dzikich zwierząt mają w tym temacie inne zdanie. Chociaż również nie wątpią w autentyczność wideo, według nich na nagraniu wcale nie znajduje się lwica, a… dzik.
Nie lwica, a zwykły dzik? "Najdroższe safari, jakie przeprowadzono w niemieckich lasach”
Burmistrz Kleinmachnow, czyli miejscowości pod Berlinem, gdzie zarejestrowano zwierzę, wydał oświadczenie. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej oznajmił, że lwica z krótkiego filmiku to zwyczajny dzik. Powołał się przy tym na opinie ekspertów od dzikich zwierząt.
Według nich zwierzę na nagraniu nie przypomina lwa. Świadczy o tym na przykład zaokrąglony grzbiet, który widać zza krzaków. Zwrócili uwagę na ogon zwierzęcia, który poruszał się, kiedy ono szło. U lwów wygląda to nieco inaczej.
Na miejscu, gdzie nagrano spotkanie z dzikim zwierzęciem, znaleziono sierść oraz odchody. Dalsze badania mają powiedzieć, czy należą one do lwa. Eksperci jednak są przekonani, że droga akcja poszukiwawcza była ogromnym błędem. Wiceszef związku policjantów nazwał ją “najdroższym safari, jakie przeprowadzono w niemieckich lasach”.
Źródło: rmf24.pl