Takiego pasażera w pociągu nie widzieli, pracownicy w porę wyciągnęli go z wagonu. Gdzie się wybierał?
Stał na peronie bez żadnego bagażu. Kiedy otworzyły się przed nim drzwi pociągu, bez zawahania wskoczył do środka. Wyglądał, jakby wiedział, dokąd dokładnie zmierza. Niestety nie było mu dane dotrzeć do stacji końcowej. Podróżujący na gapę psiak został szybko przyłapany przez konduktora. Jak trafił do pociągu? Okazuje się, że wystarczyła chwila nieuwagi, a mógł skończyć na drugim końcu kraju.
Pies wskoczył do pociągu na gapę. Konduktor przyłapał go bez ważnego biletu
Historia pełna jest psów, które jeździły koleją. Czworonożnego pasażera z naszego artykułu przyłapano na dworcu. Żądny przygód pupil wsiadł do pociągu byle jakiego, nie dbał o bagaż, nie dbał o bilet.
Nie wiadomo, dokąd planował jechać i czy w ogóle miał jakieś konkretne plany. Jeśli tak, to wszystkie pokrzyżowała konduktorka. Niezadowolona z jadącego na gapę pasażera pracowniczka kolei zmusiła pupila do wyjścia na najbliższej stacji. Był to dopiero początek przygód psa.
Dał się oszukać weterynarzowi bez uprawnień. Wpadł w rozpacz, gdy obejrzał film z operacji swojego psaPies jadący na gapę musiał wyjść z pociągu. Odeskortowała go załoga dworca
Podróż czworonoga w australijskim Melbourne skończyła się przedwcześnie. Niestety nie dojechał do stacji docelowej. Musiał wysiąść na najbliższej stacji, Flinders Street Station, gdzie pasażera na gapę odeskortowała obsługa dworca. Na szczęście pies nie kłócił się z pracownikami kolei i opuścił pociąg bez zbędnej szamotaniny.
– Po tym jak Storm wysiadł z pociągu, załoga dworca traktowała go po królewsku – mówi personel Metro Trains Melbourne.
Przed pracownikami stało nie lada wyzwanie. Musieli dowiedzieć się, czy pies ma jakąś rodzinę. Nie wiedzieli, czy uciekł komuś na dworcu w Melbourne i wsiadł do nieodpowiedniego pociągu, czy może był bezpański. Odpowiedź na to pytanie poznali bardzo szybko.
Wystarczyła chwila nieuwagi, a pies mógł trafić na drugi koniec Australii
Okazało się, że pies wcale nie uciekł rodzinie na dworcu w Melbourne. Żądny przygód pies dotarł tam sam. Jego dom znajdował się 800 kilometrów od miejsca, gdzie wsiadł do pociągu. Jak się tam znalazł? Wystarczyła chwila nieuwagi.
Storm mieszka na co dzień w australijskim Sydney. Razem ze swoimi rodzicami wybrał się w podróż do odległego Melbourne, żeby spotkać się z ich znajomymi. Chociaż miał już za sobą odległe wojaże, najwyraźniej zapragnął wybrać się jeszcze dalej w świat.
Kiedy jego opiekunowie zajmowali się rozpakowywaniem i zakwaterowaniem, Storm skorzystał z zamieszania i uciekł z ogródka. Trafił na lokalny dworzec, skąd łatwo było dostać się w dowolne inne miejsce w kraju.
Miał szczęście, że zainteresowała się nim obsługa dworca. Chociaż mogło skończyć się źle, po podróży zostaną niezapomniane wspomnienia. Storm wrócił na dworzec w Melbourne, gdzie spotkał się ze stęsknioną rodziną. Jego rodzice na pewno nie popełnią już tego błędu i nie spuszczą psa z oczu.
Źródło: thedodo.com