Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Koty > Stitch chciał wieść normalne życie, ale hodowca zawiódł na całej linii. Los miał wobec niego inne plany
Lena Tomaszewska
Lena Tomaszewska 03.06.2023 12:10

Stitch chciał wieść normalne życie, ale hodowca zawiódł na całej linii. Los miał wobec niego inne plany

kot
instagram/stitchtherescuecat

Zakochała się w tym sfinksie od pierwszego wejrzenia i wiedziała, że go zaadoptuje. Bała się natomiast reakcji Alaski, swojej suczki rasy staffordshire bulterrier. Nie wiedziała, jak pupil potraktuje nowego domownika i czy Stitch, kotka po przejściach, będzie mogła się czuć bezpiecznie w towarzystwie czworonoga.

Kiedy 24-letnia Phoebe Gill zobaczyła zdjęcie Stitch, jednookiej kotki bez futra, wiedziała, że musi ją adoptować. Historia mruczka, który w wyniku zaniedbania stracił oko, przemówiła do jej serca. Na drodze do adopcji widziała tylko jeden problem – w jej domu było już jedno zwierzę i nie wiedziała, jak zareaguje na kociego lokatora

Hodowca nie wziął jej do weterynarza. Tak straciła oko

Sytuacja miała miejsce kilka lat temu, kiedy jeszcze panowała moda na koty rasy sfinks. Hodowcy widzieli w nich źródło zarobku i bez skrupułów rozmnażali. Nie wszyscy zachowywali wysokie standardy. W przypadku Stitch problem zaczął się, gdy potrzebowała pomocy weterynarza.

W jej oku rozwinęła się infekcja. Hodowca zwlekał z wzięciem jej do lekarza, żeby nie ponieść dodatkowych kosztów.

Miała infekcję w oku, która mogła zostać wyleczona lekami, ale hodowca nie wziął jej do weterynarza – mówi osoba, która uratowała kotkę. – Kiedy stan się pogorszył, hodowca ją oddał, a weterynarz ją przyjął i wykonał operację usunięcia oka, bo było już za późno, żeby je uratować.

Pozbyli się psa, “Szukał ich każdego dnia”. Los sprawił mu najpiękniejszą niespodziankę

Kiedy zobaczyła jej zdjęcie, musiała ją zaadoptować. Był jednak pewien problem

Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i wzięłam ją do domu – mówi Phoebe Gill, adopcyjna mama Stitch.

Nie wiedziała jednak, jak zareaguje jej pies. Bała się, że Alaska, suczka rasy staffordshire bulterrier, nie zaakceptuje kotki. Phoebe była pełna obaw, bowiem rasa Alaski nie jest kojarzona z miłym usposobieniem i chociaż kobieta wiedziała, że jej zwierzę jest przyjazne wobec ludzi, nie wiedziała, czy zaakceptuje kota.

Alaska okazała się opiekuńczą starszą siostrą

Obawy Phoebe okazały się nieuzasadnione, bo zwierzęta bardzo się polubiły. Szybko stały się nierozłączne.

Wcześniej było tak, że Alaska wszędzie za mną chodziła, łącznie z ubikacją i prysznicem. Teraz robią to obie – powiedziała kobieta. – Jedzą razem, śpią razem, bawią się razem i jestem pewna, że gdyby Stitch mogła wychodzić na zewnątrz, załatwiałyby się też razem.

Przez jakiś czas kobieta relacjonowała wspólne wychowywanie zwierząt w mediach społecznościowych. Doczekaliśmy się uroczych zdjęć, gdzie zwierzęta wyglądają na bardzo do siebie przywiązane. Widać, jak śpią razem, wtulone w siebie. Pod jednym ze zdjęć, gdzie Alaska i Stitch razem wypatrują przez okno, można przeczytać zabawny opis.

Patrz, siostrzyczko! Tam! To kot, który się ze mnie śmiał.

Alaska przybrała w tym duecie rolę starszej, opiekuńczej siostry, która troszczy się o Stitch. Mimo początkowych obaw właścicielki sprawdza się w tej roli wspaniale.

Źródło: Facebook, wamiz.es, boredpanda.com

Tagi: Kot Pies
Przygarnęli kotkę, która dopiero co została mamą. Zerknęli na łapki kociąt i przetarli oczy ze zdziwienia
kotka z kociętami
Do organizacji zajmującej się ratowaniem bezdomnych i porzuconych zwierząt wpłynęło zgłoszenie od rodziny, która przeżywała trudne chwile i nie była w stanie dłużej zajmować się zwierzętami. Ratownicy wiedzieli, że nie mają na co czekać i szybko ruszyli na pomoc. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że kotka i jej maluchy są wyjątkowe.Dla ratowników niosącym pomoc zwierzętom nie a nic ważniejszego, jak możliwość ocalenia bezbronnych istnień. Dokładnie tak samo było w przypadku kotki, która później otrzymała imię PolyAnna i jej młodych. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że mają do czynienia z niezwykłymi osobnikami.
Czytaj dalej
Byli pewni, że kupili labradora. Pani weterynarz nie ma wątpliwości, co naprawdę wyrośnie ze szczeniaka
weterynarz i szczeniak
Chcieli przyjaznego, rodzinnego labradora, z którym mogłyby wychowywać się ich dzieci. Sprzedawca w internecie upchnął im zgoła inną rasę. Pani weterynarz od razu wiedziała, że szczeniak, którego ma przed oczami, nie wyrośnie na labradora.W schronisku czekają psy z różnymi historiami życiowymi, szukające domu. Niektórzy jednak decydują się na zakup konkretnej, wymarzonej rasy. Pewna rodzina ze Stanów Zjednoczonych marzyła o labradorze. Ogłoszenie o dostępnym szczeniaku znaleźli w internecie. I jak wiele internetowych zakupów, dostali nie to, co w opisie aukcji. Ze zwrotem może być natomiast ciężko.
Czytaj dalej