Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Inne zwierzęta > Przywiózł do kliniki "szczeniaczka" pokrytego błotem. Test DNA pokazał, jak wszyscy bardzo się mylili
Lena Tomaszewska
Lena Tomaszewska 24.06.2023 16:27

Przywiózł do kliniki "szczeniaczka" pokrytego błotem. Test DNA pokazał, jak wszyscy bardzo się mylili

Szczeniak wąchający trawę
Facebook/For Fox Sake Wildlife Rescue

Przejeżdżający kierowca uratował zwierzę, które wziął za szczenię lisa. Personel schroniska miał inne zdanie. Chociaż Yoti zdradzał cechy kojota, uznali, że jest zwykłym psem i oddano go do adopcji. Sielanka nie trwała długo, a dzikie zachowanie zwierzęcia sprawiło, że znów trafił do ośrodka. Zdesperowany personel postanowił w końcu wykonać badania DNA, żeby odkryć prawdziwą tożsamość pupila.

Myślał, że to małe lisiątko, ale inni mieli wątpliwości

Znaleziono go w nocy przy drodze. Przejeżdżający kierowca zatrzymał się, żeby pomóc zwierzęciu. Kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że nie ma do czynienia z psem, tak jak wcześniej myślał. Uznał, że przed jego oczami stoi małe lisiątko. Natychmiast poinformował organizację For Fox Sake Wildlife Rescue, która zajmuje się ratowaniem tych dzikich zwierząt.

Wolontariusze mieli wątpliwości, czy faktycznie mają do czynienia z małym lisem. Według nich zwierzę ze zdjęcia bardziej przypominało kojota. Mimo to podjęli się opieki.

Kiedy zwierzę przybyło do organizacji, personel zaczął mieć jeszcze większe wątpliwości. W świetle dziennym ich oczom ukazał się pręgowany wzór na sierści zwierzęcia, który nie występuje u kojotów. Uznali, że prawdopodobnie mają do czynienia ze zwyczajnym psem. W międzyczasie zlecili badania DNA.

Jak schłodzić psa podczas upałów? Często stosowany sposób może wyrządzić krzywdę, grozi nawet śmiercią

Został adoptowany, ale nie na długo. Zachowywał się "zbyt dziko"

Ze względu na nieznane pochodzenie zwierzęcia, pojawił się problem natury formalnej. Organizacja nie miała zezwolenia na zajmowanie się zwierzętami domowymi i musieli oddać szczenię do adopcji. Natychmiast znalazło dom, a nowa właścicielka się w nim zakochała. Mimo to problem tożsamości zwierzęcia nadal zajmował personel ośrodka, który czekał na wyniki testów DNA, które miały raz na zawsze zadecydować, czy Yoti, jak go nazwano, jest psem.

Chociaż opiekunka wcześniej twierdziła, że jest gotowa przygarnąć zwierzę na zawsze, czas pokazał, że jej deklaracja była pochopna i nieprzemyślana. Yoti trafił do niej jako niewielkie szczenię, które nie zdradzało “dzikich” zachowań. Z czasem jednak zaczął przejawiać coraz więcej problemów behawioralnych i było jasne, że nawet jeśli w jego genach przeważa zwykły pies, domieszka nieudomowionego psa przeszkadza w trzymaniu go w domu. Uznano, że może jednak jest kojotem, który gdzieś głęboko w drzewie genealogicznym miał przodka innego gatunku, po którym odziedziczył pręgowaną sierść. Na rozwianie wątpliwości musiano jeszcze poczekać.

Badania DNA rozwiały wszelkie wątpliwości

Chociaż wyniki testów genetycznych były dla personelu ośrodka szokiem, tłumaczyły wiele zachowań zwierzęcia. Okazało się, że Yoti to coydog, mieszanka kojota z psem. Warto zaznaczyć, że wcześniej nie traktowano takiej możliwości jako zbyt prawdopodobnej, mimo że szczeniak zdradzał cechy pośrednie między dwoma gatunkami. W naturze rzadko dochodzi do takiej krzyżówki, jako że pies i kojot mają rozbieżne cykle reprodukcyjne. Rodzice tych gatunków inaczej wychowują młode, psi ojcowie w odróżnieniu od kojotów nie interesują się potomstwem. A jednak natura znalazła sposób.

Yoti nie jest bezpośrednim potomkiem psa. Według badań to jego prapradziadek, zdradzający cechy owczarka niemieckiego, postanowił rozmnożyć się poza obrębem swojego gatunku. W bazie znaleziono kuzynów Yotiego, zwierzęta, które również przejawiały cechy pośrednie pomiędzy psem i kojotem. Żaden z nich nie miał jednak pręgowanej sierści. To naprawdę wyjątkowa cecha, którą zaobserwowano u kojota wcześniej tylko raz w historii, u osobnika z Kentucky.

Biorąc pod uwagę dostępne dane, można wywnioskować, że rodzeństwo pradziadka Yotiego musiało naprawdę nieźle wtopić się w dziką populację kojotów. W przeszłości nie jest znanych zbyt wiele przypadków, kiedy mieszanka tych dwóch gatunków tak dobrze poradziła sobie w naturze

Jako że Yoti okazał się w większości kojotem, przestano szukać mu domu. Mimo że to łagodne zwierzę, uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie przeniesienie go do azylu Walden's Puddle, w którym znajdują się osobniki podobne do niego, hybrydy dzikich psów. Ze względu na młody wiek Yoti prawdopodobnie po krótkiej szkole życia zostanie wypuszczony na wolność.

Źródło: Facebook, wamiz.it