Pies boi się weterynarza. Jak temu zaradzić?
Pies boi się weterynarza? Spokojnie, to typowe
Psy rzadko kiedy radośnie wskakują do samochodu, gdy cała rodzina powtarza nad ich głowami słowo „weterynarz”. Badania przeprowadzone w Australii wykazały, że znaczna większość psów boi się wizyty u weterynarza. Stosunkowo najodważniejsze są pod tym względem psy stróżujące i zaprzęgowe, zwłaszcza te większe, o masie powyżej 20 kg. Najbardziej boją się weterynarzy małe pieski do towarzystwa, zwłaszcza wychowywane bez towarzystwa innych psów i przez początkujących opiekunów.
Pies bardzo szybko uczy się, że gdy słowo „weterynarz” zaczyna padać podejrzanie często (niektórym wystarcza usłyszeć je jeden raz), oznacza to, że zbliża się jeden z najbardziej nieprzyjemnych i stresujących epizodów jego życia. Wiele czworonogów próbuje wtedy skryć się przed ludźmi, skamle, piszczy, warczy i wyje, nie daje się wyciągnąć spod kanapy, nie daje się wcisnąć do transportera, zapiera się łapami przed wciągnięciem do samochodu, a na miejscu nie chce z niego wyleźć. W samoobronie psy gryzą smycz, szelki, czasem wyciągające się do nich ręce. Od pierwszej do ostatniej wzmianki o weterynarzu zwierzę przeżywa silny stres.
Nie należy się temu przesadnie dziwić. My sami też raczej nie przepadaliśmy za chodzeniem do lekarza, gdy byliśmy mali, a psom ta awersja nigdy nie przechodzi. Psu nie da się przecież wytłumaczyć, że weterynarz mu pomaga.
Wizyta u weterynarza to dla zwierzaka najczęściej nic przyjemnego. Oznacza dziwaczne zapachy, obcych ludzi, przytrzymywanie na siłę, czasem kłucie, drapanie, skrobanie, gmeranie w pysku i uszach, obcinanie pazurów albo innych cennych kawałków. Czasem po wizycie u weterynarza karma psa ulega – ku jego rozpaczy – wymianie, czasem zaczynają się dodatkowe ćwiczenia, czasem opiekun zaczyna podawać psu gorzkie krople albo niesmaczne pastylki.
Wizyty u weterynarza i ich konsekwencje bywają traumatyczne zarówno dla zwierząt, jak ich opiekunów i samych lekarzy.
Dlaczego pies boi się weterynarza?
Psy uczą się życia poprzez zapamiętywanie doświadczeń i skojarzenia. Jeśli po raz pierwszy trafią do weterynarza jako szczenięta z jakąś chorobą czy dolegliwością (tak bywa najczęściej), zostają od razu poddane mniej lub bardziej nieprzyjemnym zabiegom. Obcość, strach, ból, niemożność ucieczki, okropne smaki – czynniki te tworzą w umyśle psa nierozerwalne skojarzenie ze słowem „weterynarz”. Jeśli pierwsza wizyta była nieprzyjemna, szczeniak, a potem dorosły pies już zawsze będzie odczuwał niepokój na samo wymówienie tego słowa.
Oczywiście, można przyzwyczaić psa do niemal wszystkiego i wyszkolić go do posłusznego poddawania się wszelkim zabiegom, nawet takim, które on sam uważa za nieprzyjemne. Wymaga to jednak starannej socjalizacji i umiejętnego treningu. Ponieważ wizyta u weterynarza bywa bardzo nieprzyjemna, przemożenie psiej niechęci do placówek zdrowia jest szczególnie poważnym wyzwaniem dla opiekuna.
Pies boi się weterynarza – stwórz dobre skojarzenia
Zamiast przełamywać niechęć psa do wizyty u weterynarza, lepiej zapobiec powstaniu u zwierzaka traumatycznych wspomnień i złych skojarzeń związanych z lecznicą. By to zrobić, należy zadbać, by pierwsza wizyta szczeniaka u lekarza weterynarii była możliwie przyjemna.
Jak stworzyć u psa dobre skojarzenia z weterynarzem? Zabierz go do lecznicy, gdy nic poważnego mu nie dolega. Nie spiesz się z tym. Gdy pies – szczeniak lub dorosły ze schroniska – trafi pod Twój dach, daj mu czas, mniej więcej dwa tygodnie, na spokojne zapoznanie się z Tobą, nowym domem, wszystkimi jego mieszkańcami i zakamarkami. Gdy już powstanie między Tobą i czworonogiem nić porozumienia i zaufanie, możesz zabrać go do lekarza weterynarii na ogólny – nieinwazyjny – przegląd stanu zdrowia. Przy odrobinie szczęścia nie wykaże on niczego niepokojącego, a przynajmniej niczego wymagającego natychmiastowej interwencji weterynarza. Twoja obecność obniży poziom stresu u psa, a spokojny przebieg wizyty sprawi, że szczeniak nie wykształci negatywnych skojarzeń.
Pies boi się weterynarza – idealna wizyta zapoznawcza
Umów się na wizytę zapoznawczą (inaczej adaptacyjną) w klinice weterynaryjnej z odpowiednim wyprzedzeniem. Wtedy lekarz będzie mógł wybrać dogodny da siebie czas, koniecznie taki, kiedy nie będzie musiał czuwać nad chorymi obłożnie zwierzętami.
Oczywiście, wizyta zapoznawcza to nie czas na zastrzyki czy pobieranie krwi. Chodzi o zachowanie możliwie niskiego poziomu stresu u psa.
Piesek powinien mieć możliwość swobodnej eksploracji kliniki, obwąchania wszystkich osób i interesujących kątów. Gdy spokojnie zapozna się z lekarzami, nie będzie miał powodu, by się ich obawiać. W czasie tej eksploracji czuwaj nad bezpieczeństwem psa i nagradzaj go od czasu do czasu smakołykiem, np. po obwąchaniu kolejnej osoby.
Zabierz też ze sobą ulubiona zabawkę psa i pobaw się z nim trochę w lecznicy. Możesz nawet podać mu cały posiłek z ulubionej karmy, w jego własnej misce, ustawionej w rogu przychodni. Dzięki tym zabiegom – obwąchiwaniu, smakołykom, zabawie, jedzeniu z miski – zwierzę zapamięta klinikę weterynaryjną jako miejsce przyjazne i bezpieczne, gdzie spotkało je wiele smacznych kąsków i miłych chwil z opiekunem.
Wizyta zapoznawcza z psem w klinice weterynaryjnej to też okazja dla Ciebie do zapoznania się z lekarzami. Jeśli nie chcą pozwolić psu na spokojne zapoznanie się z kliniką i wolą od razu przejść np. do szczepień, być może trzeba poszukać dla szczeniaka innej placówki, mniej zapracowanej, gdzie będzie mógł w swoim tempie przyzwyczajać się do weterynarzy.
Oswojenie szczeniaka z kliniką weterynaryjną w toku wizyty zapoznawczej to niezbędny warunek, jeśli chcemy nauczyć psa, że weterynarz nie jest straszny i nie warto panikować na dźwięk samego słowa. Pies który nie boi się weterynarza, sprawia nieporównanie mniej kłopotów i cieszy się lepszym zdrowiem z powodu mniejszego stresu.