Chciała adoptować kota, wróciła do domu z owczarkiem. Pies urzekł ją od pierwszego wejrzenia
Owczarek niemiecki przez kilka miesięcy mieszkał w stowarzyszeniu. Zwierzę cierpiało w klatce. Jego zdjęcia urzekły Magdę i Kubę, którzy pragnęli mieć psa w domu. Para zdecydowała się na adopcję.
Adopcja psa ze stowarzyszenia
Monika Krupska "Świat Zwierząt": Od blisko dwóch miesięcy jesteś "psią mamą" Tosi. Dlaczego przygarnęłaś psa ze stowarzyszenia?Magda Konecka: Od dłuższego czasu wraz z partnerem - Kubą czuliśmy potrzebę posiadania zwierzęcia w swoim domowym zaciszu. Na początku miał to być kot, bo mamy małe mieszkanie, ale nie jesteśmy kociarzami, zatem stanęło na niczym. W moim rodzinnym domu zawsze był pies, tak samo jak i u Kuby, więc kiedy temat kota ucichł zaczęłam temat psa. Argument, że lepiej dla psa samemu siedzieć 9-10 godzin w domu niż 24h/7 w schroniskowym kojcu wygrał! I taka jest prawda. Psy bardzo szybko dostosowują się do naszego trybu życia i poświęcają ten czas na odpoczynek, jeśli nie mają obaw, że do nich nie wrócimy...
Chciałam adoptować psa, dać mu lepsze życie, niezależnie czy byłby ze schroniska czy ze stowarzyszenia tak jak Tosia. Kupno psa rasowego z hodowli nie daje nam gwarancji, że będzie to zdrowy pies, bez wad genetycznych pomimo wielopokoleniowych badań np. pod względem dysplazji stawów. Nie chciałam psa o konkretnych cechach, czy do zawodów, prób pracy. Chciałam towarzysza na dobre i na złe, z którym mogłabym się dzielić codziennym szczęściem.
Przeglądałam ogłoszenia adopcyjne w internecie od dłuższego czasu, jednak czekałam na jakiś sygnał, może przeczucie, które powie mi TO TEN PIES. I kiedy zobaczyłam Tosię (w punkcie adopcyjnym nosiła imię Tonfa) na stronie Pruszkowskiego Stowarzyszenia na rzecz zwierząt. Poszedł ten impuls - wiedziałam, że muszę do niej jechać, że ona jest dla mnie, a ja dla niej. Od razu wysłałam jej zdjęcia do Kuby - trochę się bałam jego reakcji, nie wiedziałam co powie, ale okazało się, że oszalał razem ze mną!
Czy istnieje różnica między adopcją psa ze schroniska a ze stowarzyszenia?Myślę, że procedura adopcyjna wszędzie wyglada podobnie, czy to schronisko czy punkt adopcyjny stowarzyszenia/fundacji. Od razu dostaliśmy ankietę przedadopcyjną, którą trzeba wypełnić. Zawierają się w niej pytania o to czym będziesz karmić psa, czy miałeś w przeszłości zwierzęta i jaka była ich historia, ile czasu pies będzie spędzał sam, co zrobimy z psem w trakcie wakacji itp. Pytania są rzeczowe i mają na celu zminimalizować ryzyko, że pies wróci z powrotem do schroniska, czy zostanie porzucony. Część z nich ma też na celu uświadomić, że pies wymaga naszej uwagi oraz opieki także medycznej, co czasem może zabierać sporo środków z naszego konta. Jeśli ankieta będzie w porządku czeka nas wizyta przedadopcyjna w domu. Nie ma się czego bać, trzeba być prawdziwym! ;)
Szukałam między innymi psa w schronisku "Na Paluchu", ale tu było mi bliżej i sercem i głową. Gdy zobaczyłam Tosię zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dzięki bliskiej nam lokalizacji punktu adopcyjnego mogliśmy jeździć do niej codziennie po pracy i wyprowadzać na krótki spacer, na tyle ile pozwalały Wolontariuszki Stowarzyszenia czyli ok. 20 minut.
Twój poprzedni pies, który został u rodziców jest dużym czworonogiem. Sama dla siebie też nie szukałaś malutkiego shih tzu...Wiedziałam, że nie chcę małego psa, bo potrzebują czuć ten słodki ciężar. Tosia waży 23 kg, raczej już nie urośnie i jest w sam raz na ręce czy kolana. Lubię wszystkie psy, ale jestem przyzwyczajona do tych dużych. Tośka kupiła mnie od pierwszej chwili
Jaka jest historia Tosi?Tosia została znaleziona na pruszkowskim Żbikowie (dzielnica nie ciesząca się dobrą sławą - red.) w Sylwestra. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie była. Odłowiona przez straż miejską została odwieziona do punktu, gdzie czekała, aż ktoś się po nią zgłosi. Jako młody pies (ok. roku) wyjątkowej urody zdawałoby się, że właściciel szybko się znajdzie, ale kwarantanna minęła a sunia dalej czekała...
Jak wyglądał pierwszy dzień Tosi w nowym domu?Tosię przywiozła do nas wolontariuszka. Pies widząc nas w drzwiach wparował do domu z radością, zupełnie jakby to było jej mieszkanie. Chwilę później okazało się, że kanapa już jest jej! Wszystko było takie nowe i ekscytujące! Po podpisaniu umowy, Tosia była już nasza i co ważne, wcale nie chciała jechać z powrotem do stowarzyszenia. Nie uciakała od nas. Psina jeszcze trochę szalała w mieszkaniu, m.in wskoczyła na fotel, stół i z zaciekawieniem patrzyła, co dzieje sięza oknem. Godzinę zajęło jej uspokojenie się i "przejście od porządku dziennego. Kiedy wysyłałam zdjęcia do stowarzyszenia, to wolontariuszka stwierdziła, że pies zachowuje się jakby "od zawsze był u nas". Zero problemów z z aklimatyzacją,
Tosia jest z Wami już kilka tygodni. Czy sprawiła przez ten czas jakieś kłopoty?Kłopoty, nie. Ale na początku pomimo długich spacerów miała problem z załatwieniem się. Byliśmy przygotowani na ewentualną wpadkę w domu, ale całe szczęście, gdy odstersowała się, nie ma już żadnych problemów.
Tośka to pies idealny! Od samego początku towarzyszy mi we wszystkich domowych czynnościach, nie boi się nawet odkurzacza! Fantastycznie się z nią pracuje. Poza tym pięknie zostaje sama w domu. Przyzwyczajalismy ją do tego wydłużając czas nieobecności i na początku podglądaliśmy ją na kamerze.
Jakbyś dokończyła to zdanie? Pies to dla mnie....... największa miłość! Apeluję w tym miejscu, o to, aby nie bać się adopcji psów i kotów, ponieważ nigdy nie zostaje się samemu z adopcją. Stowarzyszenia czy schroniska oferują pomoc behawiorysy, służą radą czy pomagają przy kastracji lub sterylizacji. Dla ośrodków najważnejsze jest to, aby zwierzę było kochane, miało zapewnione posłanie, jedzenie i często chodziło na spacery. To czy mieszka się w kawalerce, czy w wielkim domu jednorodzinnym schodzi na dalszy plan. Dla zwierzęcia najważniejszy jest człowiek! Nie zapominajcie, o tym, ponieważ wiele wspaniałych psów i kotów czeka w klatce na swojego opiekuna.
ZOBACZ ZDJĘCIE:
Tosia w nowym domuarch. prywatne